Fabian Suchodolski wystartował w biegu sprinterskim Pucharu Świata w biathlonie, w którym zajął 91. miejsce. Zaliczył trzy pudła na strzelnicy, ale ważniejszy od wyniku był sam fakt debiutu.
- Chciałem spróbować swoich sił. Strzelanie nie poszło do końca po mojej myśli, ale jest to pierwszy start i nie będę dla siebie zbyt mocno krytyczny. Wnioski wyciągnę, ale chcę z tego czerpać jak najwięcej przyjemności i radości - powiedział 20-latek po debiutanckim biegu.
Wcześniej Suchodolski błysnął formą podczas mistrzostw Polski i Pucharu IBU juniorów. To zaowocowało powołaniem do kadry na Puchar Świata. - Po to przyjechał, żeby zadebiutować. Zobaczyć, obyć się z tym. To młody zawodnik, który w perspektywie następnych lat może być podstawowym członkiem tego składu - ocenił trener kadry narodowej, Rafał Lepel.
ZOBACZ WIDEO: Siatkarz kandydował w wyborach do sejmu. "Nie chodziło o to, żeby się tam dostać"
Suchodolski do zawodów przygotowywał się m.in. oglądając transmisje z Oberhofu. Podczas wizyty w Niemczech miał szansę przyglądać się temu, co przed zawodami robią najlepsi biathloniści świata.
- Tę atmosferę można wyczuć przed telewizorem. Zanim przyszło mi wystartować, to oglądałem transmisje z Oberhofu, by mieć w głowie, jak to wygląda i nie być aż tak bardzo zaskoczony tą publicznością. Fajna sprawa, bo jak idę po obiekcie, to mam wrażenie, że już to widziałem kilka razy. Bardzo fajnie jest z nimi być i podpatrywać, jak oni funkcjonują - dodał.
Poziom Pucharu Świata to dla Suchodolskiego jeszcze za wysokie progi, ale zdaje on sobie sprawę z tego, jak dużo musi jeszcze pracować, by osiągnąć swoje kolejne marzenie.
- Jest do zrobienia to samo na Pucharze IBU i Pucharze Świata. Biegi wyglądają tak samo, obiekty też często bywają te same. Oprawa i obstawa ludzi się różnią. Do tego dochodzi atmosfera na stadionach. Do zrobienia jest jednak to samo. Marzenia są, by stanowić światowy top. Byłoby fajnie, gdyby to się udało osiągnąć. To byłoby mega - stwierdził.
Wyznał też, jak zaczęła się jego przygoda z biathlonem. - W moim rodzinnym Wodzisławiu Śląskim kolega powiedział mi, że u niego w szkole organizowane są zajęcia biathlonowe i jeśli chcę, to mogę iść z nim sobie spróbować. Do tego moich rodziców zaczepił kolega i powiedział, że takie coś jest organizowane. Z dwóch stron zostałem zaatakowany, by spróbować. Spróbowałem, spodobało mi się i zostałem - zakończył.