30. miejsce w sprincie i 35. lokata w biegu pościgowym - to dorobek Konrada Badacza w zawodach Pucharu Świata w biathlonie w austriackim Hochfilzen. Obchodzący w styczniu 22. urodziny Polak zaliczył najlepszy weekend w PŚ w swojej krótkiej karierze.
Badacz nie ukrywał radości z osiągniętych wyników. - Wskazówek jak być dwa razy z rzędu w czterdziestce nie dam, bo nie chcę powiedzieć, że to przypadek. To dopiero początek i nie nadaję się do dawania porad w tym temacie - powiedział Badacz.
Dużo kosztował go zwłaszcza bieg pościgowy. - To była jakaś porażka. Tak ciężko się biegło. Na ostatniej pętli mnie wywaliło z butów. Miałem takie mroczki przed oczami, że myślałem, że nie dobiegnę do mety. Takimi resztkami sił to zrobiłem. Fajnie, że mimo ciężkich odczuć zająłem 35. miejsce - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni o rozstaniu rodziców. "To było rozwiązanie sytuacji"
Badacz po biegu żałował też dwóch popełnionych błędów na strzelnicy. - U mnie to norma, ale nie może się zdarzyć. Źle, że tak było. Standardowo u mnie przez cztery strzelania nie potrafię utrzymać tego skupienia. Absolutnie nie idźmy w stronę, że "zdarza się". To się nie może zdarzać - stwierdził.
Optymizmem nastrajają pierwsze w tym sezonie biegi, w których Badacz regularnie zdobywa punkty.
- Ciężki początek sezonu, ale porównując z początkiem zeszłego sezonu, to jest dużo lepiej i to widać po czasach biegu. Idę z taką myślą, by te wyniki były jeszcze lepsze. Rozpocząłem sezon z ciężkimi odczuciami. Źle mi się biegnie na trasie. Przybiegam, patrzę na rezultaty i jestem mile zaskoczony. Mam jednak takie nastawienie, że forma zwyżkowa będzie się pojawiać od stycznia i będzie na mistrzostwa świata. Tak było też w zeszłym roku - zakończył.