W sobotę Sturla Holm Laegreid zajął trzecie miejsce w biegu pościgowym w Lenzerheide i zasygnalizował, że jest w wysokiej formie. Norweg był jednym z faworytów do zwycięstwa w niedzielnym biegu masowym, gdzie rywalizuje najlepsza trzydziestka w Pucharze Świata w biathlonie.
Laegreida zabraknie jednak na starcie. Międzynarodowa Unia Biathlonu (IBU) zdyskwalifikowała zawodnika. Jako powód podano, że Norweg "brał udział w incydencie związanym z bezpieczeństwem".
O szczegółach zajścia informuje telewizja NRK. Okazało się, że w piątek Laegreid oddał strzał z broni w hotelu, w którym przebywał. Sprawą zajęła się szwajcarska policja. Biathlonista był przesłuchiwany przez kilka godzin.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował
- To bardzo niezręczne, ale to prawda. Uprawiamy sport, w którym możemy potencjalnie kogoś zabić, dlatego wszelkie naruszenia zasad bezpieczeństwa muszą być traktowane z najwyższą ostrożnością. Muszę zaakceptować konsekwencje tego, co się stało - powiedział Laegreid.
Do zdarzenia miało dojść podczas przygotowań do sprintu. Zawodnik wykonywał "rutynowe czynności". - Tym razem strzały oddaliśmy w hotelu. Kiedy później odbyłem trening "na sucho", padł strzał w ścianę - dodał.
Najważniejsze, że nikt nie odniósł obrażeń. IBU współpracuje ze szwajcarską policją, która bada wszelkie okoliczności zajścia. Ze wstępnych ustaleń wynika, że biathlonista nie poniesie żadnych konsekwencji.
Menedżer norweskiej kadry Per Arne Botnan wyjaśnił, że to Norwegowie sami zgłosili incydent, a IBU skontaktowało się z organizatorami PŚ i policją.
- Mieszkamy bardzo blisko stadionu. Zwykle procedura polega na tym, że zawodnicy odbierają numery startowe i amunicję w budce na stadionie i tam przygotowują wszystko przed pójściem na start. Tutaj pojawiła się propozycja, by zrobić to w hotelu - dodał Botnan.
Czytaj także:
Niemieckie media szczere do bólu. "Polska pozostaje słaba"
Kiedyś prowadzili Polaków do wielkich sukcesów. Teraz możemy zazdrościć Niemcom