Kiedy w sobotę złoty medal na dużej skoczni zdobywał Kamil Stoch, himalaiści przebywający w bazie, uczcili to winem i tortem. Trunek jednak się już skończył i jeżeli polscy skoczkowie wywalczą krążek w drużynówce, toast zostanie wzniesiony krówkami - przekazał Polskiej Agencji Prasowej Krzysztof Wielicki, kierownik narodowej wyprawy na K2.
Warunki atmosferyczne zaczęły sprzyjać zespołowi, który chce zdobyć jako pierwszy szczyt K2 zimą. W bazie głównej oprócz Wielickiego zostali Marek Chmielarski, Artur Małek, Piotr Snopczyński i Piotr Tomala.
Pozostali himalaiści wyruszyli, żeby realizować kolejne zadania, póki pogoda jest sprzyjająca. Janusz Gołąb i Maciej Bedrejczuk poszli w kierunku bazy drugiej na wysokość 6700 pod Komin Housa. Adam Bielecki i Denis Urubko przekroczyli już 7000 metrów, ich celem jest założenie obozu trzeciego. W górę wyruszyli również Marcin Kaczkan i Dariusz Załuski. Z bazy wyszli także pomagający w wyprawie Polakom Pakistańczycy. Mają pozbierać sprzęt, który został na drodze, którą pierwotnie mieli wspinać się himalaiści.
Wszyscy będą jednak informowani o wynikach polskich skoczków w Pjongczagu.
Dobra pogoda pod K2 jest od piątku, po kilku dniach oczekiwania, himalaiści opuścili na dobre bazę. Wcześniej doskwierały im nie tylko niskie temperatury, ale także silny wiatr i śnieżyce. Warunki atmosferyczne wkrótce mają się jednak ponownie pogorszyć.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Golden retriever, który uwielbia koszykówkę