Pakistańczycy byli zmotywowani do pomocy. "Usłyszeli: pokażcie, że jesteście prawdziwymi mężczyznami"

Facebook / Na zdjęciu: śmigłowiec, który brał udział w akcji ratunkowej na Nanga Parbat
Facebook / Na zdjęciu: śmigłowiec, który brał udział w akcji ratunkowej na Nanga Parbat

Himalaiści, którzy uratowali Elisabeth Revol, zebrali zasłużone słowa uznania, ale nie tylko oni przyczynili się do sprawnego przeprowadzenia akcji.

Szef projektu "Polski Himalaizm Zimowy" Janusz Majer podkreślił w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że dużą rolę odegrały władze, a także pomoc ze strony Pakistańczyków.

- Akcja była bardzo dobrze zorganizowana logistycznie. Media koncentrują się na ostatnim etapie, czyli wspinaczce Denisa Urubki i Adama Bieleckiego oraz dojściu do Elisabeth Revol. Kluczową sprawą było jednak uruchomienie śmigłowców, bez których nic nie udałoby się zrobić. W tym miejscu gorąco dziękuję polskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych, które udzieliło gwarancji finansowych. Niezwykłą rolę odegrał też pracownik ambasady Zbigniew Wyszomirski, który praktycznie cały czas był w kontakcie z Pakistańczykami i pomógł zorganizować maszyny - zaznaczył Janusz Majer.

Nie bez znaczenia był wysiłek pilotów. - Udało się, mimo złej pogody, zmobilizować ich do podlecenia pod K2. Sami piloci robili też wszystko, żeby jak najwyżej dolecieć z polskimi ratownikami. Helikoptery normalnie tam nie lądują. Pakistańczycy byli bardzo zmotywowani, żeby nam pomóc. Ich szef powiedział przed odlotem: "pokażcie, że jesteście prawdziwymi mężczyznami."

Tomasz Mackiewicz na razie pozostał na Nanga Parbat. Niewykluczone jednak, że również on zostanie sprowadzony, bo trwają starania o kolejną akcję ratunkową.

ZOBACZ WIDEO Krewna Tomasza Mackiewicza: Może być tak, że będziemy musieli pochować pustą trumnę

Źródło artykułu: