Grzegorz Dzikowski: To są jakieś bzdury!

Po pierwszym meczu półfinałowym Speedway Ekstraligi pomiędzy Włókniarzem Częstochowa a Unibaksem Toruń (46:44), kibice nie szczędzili gorzkich słów trenerowi biało-zielonych, Grzegorzowi Dzikowskiemu, głównie za przygotowanie toru.

Fani szybko znaleźli przyczynę tak niskiej wygranej w zbyt twardym torze. W ostatnim czasie jedna z gazet napisała, że trener obraził się na klub i nie będzie go na piątkowym treningu drużyny. Co więcej, gazeta zasugerowała, że być może Grzegorz Dzikowski został zwolniony. Co o tym sądzi sam zainteresowany? - To są jakieś bzdury! Jestem tym faktem głęboko zaskoczony, nie wiem kto mógł takie głupoty napisać i w jakim celu. Czy tak bardzo niektórym osobom zależy na zepsuciu dobrej atmosfery wokół Włókniarza? Ja kategorycznie zaprzeczam, bym popadł w jakikolwiek konflikt z klubem! Cały czas jest tak, jak było, atmosfera jest dobra i w dalszym ciągu pracuję w klubie jako trener. Co prawda po meczu z Toruniem ten hurraoptymizm nieco opadł, ale nikt mnie nie zwalniał. Naprawdę nie mam pojęcia, po co ktoś pisze takie rzeczy. Przecież to szkodzi klubowi - skomentował całą sprawę trener Włókniarza.

W najbliższą niedzielę w Toruniu dojdzie do rewanżu, w którym Unibax podejmie Włókniarza. Torunianom do awansu wystarczy skromna wygrana 46:44, częstochowianie zaś muszą co najmniej zremisować. Będzie to zadanie trudne, jednak Grzegorz Dzikowski przestrzega przed lekceważeniem jego drużyny. - Przestrzegam tych kibiców, którzy już pogrzebali mój klub. Sprawa awansu jest cały czas otwarta, w dalszym ciągu jesteśmy w grze. Apeluję także do kibiców Włókniarza, by trzymali w niedzielę kciuki i mocno dopingowali, bo to nam na pewno pomoże - zakończył.

Komentarze (0)