Żużel. Sezon 2012 dostarczył nam huśtawki nastrojów. Tragedia we Wrocławiu i pamiętne rywalizacje w Toruniu

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / Na zdjęciu: żużel
/ Na zdjęciu: żużel
zdjęcie autora artykułu

Śmierć Lee Richardsona położyła cieniem wszystko to, co wydarzyło się w świecie żużla w 2012 roku. Brytyjczyk zmarł po wypadku. W tamtym też sezonie, głównie w Toruniu, dochodziło do nerwowych zdarzeń. Jedno dobrze jednak wspomina Chris Holder.

Na zdjęciu: mecz Unibax - Falubaz
Na zdjęciu: mecz Unibax - Falubaz

To już niemal dekada

Mija powoli dziesięć lat od tego, co wydarzyło się w sporcie żużlowym w 2012 roku. Był on naznaczony w pierwszej kolejności ogromną tragedią w polskiej lidze, wejściem w życie zmian regulaminowych w niej, zawirowaniami związanymi z jednym z przepisów, nową lokalizacją na mapie walki o medale mistrzostw świata, końcem złotej serii polskiej kadry i nie tylko. W telegraficznym skrócie przedstawiamy najważniejsze wydarzenia sprzed dziesięciu już lat.

CZYTAJ WIĘCEJ: Foto quiz. Sprawdź czy rozpoznasz tych zawodników!

[nextpage]

Szok i ogromna tragedia we Wrocławiu

Indywidualnemu mistrzowi świata juniorów z roku 1999 nie układał się ten sezon. Źle go zaczął, jeździł poniżej oczekiwań. On sam, jak i jego otoczenie z klubu z Rzeszowa szukało rozwiązań, żeby wyjść z marazmu. 13 maja wraz z Żurawiami gościł we Wrocławiu. W biegu trzecim Lee Richardson uległ wypadkowi na wyjeździe z pierwszego łuku. Zahaczył o motocykl jednego z rywali i po chwili uderzył w nieosłoniętą już dmuchawcami bandę na prostej.

Brytyjczyk doznał urazu nogi i został przetransportowany do szpitala. W drodze jego stan wyraźnie się pogorszył. Krwotok w klatce piersiowej spowodował problemy z oddychaniem. Był operowany, ale nie udało się go uratować. Zmarł, mając 33 lata. Zostawił żonę i trójkę synów.

ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka

CZYTAJ WIĘCEJ: Rzeszów znów gospodarzem międzynarodowej imprezy [nextpage]

Dantejskie sceny podczas Derbów Ziemi Lubuskiej

Wieczorem, w dniu śmierci Richardsona, odbywał się prestiżowy mecz w Gorzowie pomiędzy Stalą a Falubazem. Zdania co do tego, co właściwie wydarzyło się w pewnym momencie, do teraz są podzielone. Wszystko jednak działo się w obecności kamer telewizyjnych, ale tylko do czasu z komentarzem, ponieważ Rafał Darżynkiewicz i Krzysztof Cegielski, widząc to, co i widzą telewidzowie, zeszli z anteny. Wtedy już w parku maszyn dochodziło do burzliwych dyskusji obu zespołów i całkowicie pogubionego sędziego Marka Wojaczka.

Wszystko przez dotarcie oficjalnej, tragicznej informacji z Wrocławia po biegu ósmym. Falubaz do dziewiątego jeszcze wyjechał, ale później uznał, że z uwagi na zaistniałe okoliczności mecz należy przerwać. Stal natomiast jechała dalej, ten jeden raz wygrała 5:0, lecz wkrótce ostatecznie zawody przerwano przy wyniku 44:21. Pozostał po nich jedynie niesmak i wstyd.

CZYTAJ WIĘCEJ: Falubaz pojedzie z ekstraligowcami. Znamy szczegółowy plan [nextpage]

Przerwana złota seria Polaków

Pierwszy raz od sześciu lat reprezentacja Polski nie awansowała do finału Drużynowego Pucharu Świata, choć trzeba pamiętać, że była osłabiona brakiem kontuzjowanego Jarosława Hampela. W półfinale w Bydgoszczy, który okazał się zresztą jednym z najlepszych zawodów w roku (dramaturgia w ostatnim wyścigu!), Biało-Czerwoni ulegli Rosjanom, co sprawiło, że musieli pojechać w barażu. Oczekiwania zawiódł Grzegorz Walasek, zdobywca 2 punktów.

W barażu, na torze w Malilli, dwoił się i troił kapitan Tomasz Gollob (zgarnął 15 punktów, wygrał wyścig jako joker), ale to Duńczycy wywalczyli ostatnie wolne miejsce w finale, w którym zresztą zwyciężyli po zaciętej batalii z Australijczykami. Złota passa naszej kadry w drużynowych mistrzostwach świata (2009-2011) została tym samym zakończona.

CZYTAJ WIĘCEJ: Po bandzie: W sporcie jak w seksie... [FELIETON] [nextpage]

Skandal z udziałem sędziego Piotra Lisa

Wracamy na krajowe podwórko. Dekadę temu Ekstraliga liczyła 10 drużyn, a liczba uczestników play-off została zmniejszona z 6 do 4. Półfinały dostarczyły mnóstwa emocji. Zacznijmy od wydarzeń pomiędzy zespołami z Tarnowa i Torunia. W Mościcach mieliśmy 48:42 dla Jaskółek. Pierwsze podejście na Motoarenie... nie doszło do skutku. Wszystko przez spóźnienie się na zawody Grega Hancocka, a następnie pomyłkę sędziego Piotra Lisa.

Przyznano walkower na korzyść torunian, bo rzekomo goście bez Amerykanina mieli nie spełniać wymogu dolnego KSM-u. Niedługo potem okazało się, że doszło w tej materii do błędu, więc ten mecz musiał się odbyć. W nim gospodarze pojechali już bez obecnego podczas pierwotnego terminu Ryana Sullivana (dzień po całym galimatiasie złamał rękę w meczu w Anglii) i choć dzielnie walczyli, tylko zremisowali 45:45.

CZYTAJ WIĘCEJ: Niekorzystny kalendarz dla pięciu drużyn. Skończą sezon już w lipcu! [nextpage]

Chwile grozy rodziny Dudków

W drugim ekstraligowym półfinale zmierzyli się odwieczni rywale z województwa lubuskiego, mający w pamięci wspominane wydarzenia z rundy zasadniczej. Faworytem była drużyna z Gorzowa, która w pierwszym starciu w Zielonej Górze wywalczyła cenny remis. Rewanż odbywał się pod dyktando Stali. Warunki torowe były jednak wymagające (ale na takim niemal cały zespół gospodarzy czuł się komfortowo) i nie wszyscy jeźdźcy gości sobie z tym radzili.

Miały miejsce upadki, a to psuło widowisko. Zdecydowanie najgorzej zakończył się ten z udziałem Patryka Dudka. Obiecujący junior nadział się na kierownicę, złamał żebra i udał się do szpitala. Nazajutrz okazało się, że poważnie ucierpiała także wątroba. Życie zawodnika było zagrożone, ale dzięki szybkiej hospitalizacji i braku powikłań, udało się go uratować.

CZYTAJ WIĘCEJ: "Zrobić nogi". Niepełnosprawny Rafał Wilk wszystkich zaskoczył [nextpage]

Mistrzostwo wróciło do Tarnowa. Sullivan bohaterem Torunia

Kontrowersji nie zabrakło w finale, gdzie w spotkaniu w Gorzowie w ostatnim biegu nie zauważono, jak Niels Kristian Iversen przejeżdża dwoma kołami wewnętrzną linię toru. Stal wygrała 47:42, lecz w rewanżu w Tarnowie zaczęła być szybko obdzierana ze złudzeń. Przegrała 39:51 i po siedmiu latach po swoje trzecie w historii złoto sięgnęli gospodarze. Tego dnia mogli oni liczyć na zaskakująco skutecznego Jakuba Jamroga.

Tymczasem w pojedynku o brąz mieliśmy prawdziwą dramaturgię. W Toruniu Unibax wygrał 50:40, ale przed meczem w Zielonej Górze stracił Darcy'ego Warda (uczestniczył w bójce w Anglii), a w trakcie Chrisa Holdera (kontuzja). O medalu decydowała ostatnia gonitwa, w której Falubaz musiał wygrać 5:1. I tak było na ostatnim okrążeniu, lecz wszystko na jedną kartę postawił Ryan Sullivan. Jadąc z pogruchotaną ręką, na ostatniej prostej wyprzedził atakiem rozpaczy Andreasa Jonssona i dał Aniołom trzecie miejsce na podium.

CZYTAJ WIĘCEJ: Sprawdziliśmy, ilu żużlowców ścigało się na całym świecie w 2021 roku! [nextpage]

Co za walka o tytuł! Holder pokonał Pedersena, a Crump zakończył karierę

Na koniec nie można nie wspomnieć o pamiętnej batalii o złoty medal w cyklu Grand Prix. Rozpoczął się on historycznym turniejem w Auckland w Nowej Zelandii (pierwszy taki), a wszystko sprowadziło się do walki dwóch zawodników o najcenniejszy laur. Znajdujący się w życiowej formie Chris Holder pilnował za sobą Nickiego Pedersena. Ostatnia runda odbywała się w Toruniu, gdzie publiczność sprzyjała Australijczykowi.

Obydwaj byli skuteczni i spotkali się w tym samym półfinale, gdzie starli się już w pierwszym podejściu. Duńczyk upadł krótko po starcie, ale powtórkę zarządzono w czwórkę. Wracając do parku maszyn, Pedersen sprowokował Holdera, doszło do przepychanek i zamieszania. W powtórce wygrał Australijczyk, były mistrz dojechał do mety trzeci, co oznaczało tytuł dla tego pierwszego. Holder zrobił to w dniu, w którym ostatni raz na światowej scenie pokazał się jego rodak, Jason Crump. Legendarny żużlowiec kilka tygodni później ogłosił zakończenie kariery.

CZYTAJ WIĘCEJ: Od niego będzie zależeć bardzo wiele. Mistrz kluczem w walce o utrzymanie

Źródło artykułu: