- Moim zdaniem Greg to materiał na dobrego trenera. Są zawodnicy, którzy się do tego nadają i tacy, którzy nie powinni się za to w ogóle brać. On zalicza się do tej pierwszej grupy - mówi nam Marek Cieślak, który Amerykanina zna doskonale, bo współpracował z nim przez wiele lat.
Nie przez przypadek były trener kadry często powtarzał, że chciałby mieć Hancocka w każdej swojej drużynie. - Miałem nawet takie powiedzenie, że Hancock w zespole to o połowę roboty mniej dla trenera. I tak faktycznie z nim było. On może przydać się Sparcie, bo ma ogromne doświadczenie, a poza tym świetnie sprawdza się w roli kogoś, kto cementuje zespół - przyznaje Cieślak.
Trener ROW-u Rybnik dodaje jednak, że na razie mamy do czynienia z rozwiązaniem, które świetnie brzmi w teorii, ale diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach. Zdaniem Cieślaka wszystko zależy od tego, jak mocno Sparta zaangażuje Hancocka do pracy w klubie. Im większy będzie wpływ Amerykanina na losy zespołu i im częściej będzie przebywać w Polsce, tym więcej zdaniem doświadczonego szkoleniowca mogą zyskać wrocławianie. Wydaje się zatem, że Betard Sparta powinna postawić na szeroką współpracę, bo tylko taka formuła może zagwarantować wymierne korzyści.
- Nie liczyłbym na to, że Greg wpadnie na jeden czy drugi mecz, zacznie doradzać przełożenia i drużyna będzie wygrywać. To tak nie działa, bo każdy robi silniki gdzieś indziej. To jest bardzo indywidualna kwestia. Nie wystarczy każdemu założyć to samo, żeby załatwić sobie sukces. Na pewno jednak Amerykanin może wesprzeć zespół radą. Będzie widział, kiedy ktoś ma za słabo czy za mocno lub jak powinien poruszać się po torze. Poza tym on świetnie się sprawdza w momentach kryzysowych. Potrafi zareagować, kiedy drużynie nie idzie - podsumowuje Cieślak.
Zobacz także:
Cegielski o finansowej patologii
Włókniarz gotowy na drugi zespół
ZOBACZ WIDEO Żużel. Patryk Dudek ubolewa w związku z brakiem kibiców na trybunach. "My jesteśmy dla nich, oni dla nas"