Żużel. Złote usta polskiego speedwaya. Jego cytaty rozwalały system. Sławomir Drabik kończy 55 lat

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Sławomir Drabik
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Sławomir Drabik

Anegdoty o babci, dawaniu ostro w beret czy regulowaniu hamulców, których motocykle żużlowe nie mają to kwintesencja humoru i błyskotliwych ripost, z jakich słynie Sławomir Drabik. Były żużlowiec właśnie kończy 55 lat.

- My jak się spotykamy, to nic z tego nie pamiętamy - śmieje się Adam Skórnicki, kolega Sławomira Drabika  poproszony o przytoczenie anegdot związanych z legendą Włókniarza Częstochowa. - Sławek jest zawsze chętny do pomocy. Jako anegdotę mogę powiedzieć, że bardzo chętnie przyczyniliśmy się do remontu pewnego lokalu - dodaje tajemniczo Skórnicki.

Dwie twarze Drabika - jedna dla mediów, druga dla przyjaciół

Niekonwencjonalnych cytatów Sławomira Drabika przez lata zebrało się całe mnóstwo. Na pytanie, jak wygląda życie żużlowca, złotousty Drabik odpowiedział: Zawody, ostro w beret, zawody, ostro w beret. Na pytanie dziennikarza: Panie Sławku! Co się stało? Czemu taka słaba postawa na torze?  Drabik odpowiedział bez ogródek: Wytrzeźwiałem. Na pytanie, co pan pije? Dziennikarz usłyszał, że kwas z akumulatorów.

- Sławek Drabik jest jednym z bardziej profesjonalnych sportowców, jakich poznałem, a to jakie wrażenie o nim jest w mediach, to jest maska dla ludzi. Normalnie w życiu prywatnym jest rewelacyjnym człowiekiem. Sławek jest bardzo lubiany w środowisku. Z każdym potrafi porozmawiać, ale nie z każdym chce - zaznacza Skórnicki.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Polonia po awansie opcją dla Emila Sajfutdinowa? Rosjanin komentuje

Sławomir Drabik z pozoru wydaje się być osobą nieufną i niedostępną dla osób spoza swojego kręgu znajomych. - To kolejny mit. Sławek jest bardzo otwartą osobą. Lubi przede wszystkim szczerych ludzi. Jeśli wyczuje, że ktoś w stosunku do niego nie jest szczery, traktuje go trochę inaczej. Rzadko to jednak on wyciąga ten kamyczek z kieszeni - mówi menadżer Orła Łódź.

Wywiad z Drabikiem to wyzwanie

Drabik słynie z niekonwencjonalnych odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Wywiady z tym żużlowcem to specyficzna robota. Jedna z reporterek zapytała go, dlaczego tak dobrze jeździ? Odpowiedź rozbroiłaby najbardziej poważnego człowieka. - Pomagają mi jogurciki podawane przez babunie w topless - rzucił Drabik. - Jogurciki? - dopytywała reporterka. - Bardziej ten topless - dodał Drabik.

- To jest tak, że czasami mamy innej spojrzenie na pewne sprawy i nie zawsze chcemy odpowiadać na zadawane nam pytania. Niektóre po prostu nas męczą. Sławek bardzo szybko z takich pytań potrafi dość zabawnie wybrnąć - tłumaczy oryginalne wywiady Drabika Skórnicki.

Sławomir Drabik w żużlowej branży jest mistrzem ciętej riposty i błyskotliwych odpowiedzi, które czasami wydają się oderwane od rzeczywistości. - Sławek jest dla mnie esencją speedwaya. To człowiek, który bezgranicznie oddał się żużlowi. Życzyłbym sobie i innym, żeby wielu zawodników było takich właśnie jak Sławek - dodaje Skórnicki.

- Jaka jest najlepsza impreza według dwukrotnego indywidualnego mistrza Polski? - zadano kiedyś takie pytanie Drabikowi. Odpowiedź jak zwykle zaskoczyła i była błyskotliwa. - Najlepsza impreza jest po wypiciu trzech litrów whisky na głowę - odrzekł.

Luz blues i dystans do siebie i życia

Wypowiedzi częstochowianina świadczą o ogromnym dystansie, który ma do siebie, do życia i do uprawianej dyscypliny sportu. - Jak na człowieka, który tyle osiągnął w tym sporcie, to życzyłbym młodym zawodnikom, żeby potrafili podchodzić do sportu i do życia właśnie z takim dystansem jak Sławek - dodaje nasz rozmówca.

Nawet będąc w szpitalu po groźnym karambolu, kiedy Drabik nabawił się urazu kręgosłupa, humor i dystans go nie opuszczał. Na pytanie dziennikarza, jak się czuje odpowiedział, że jest fajnie, bo dużo go tutaj szprycują.

Najsłynniejsze śmieszne odpowiedzi Sławomira Drabika dotyczą "babci", która przygotowała mu sprzęt. - Babcia wie, o co chodzi. Do sezonu jest przygotowana perfekt. Zakupiłem jej reformy oraz góralskie skarpety. Powinno być dobrze - w swoim stylu opowiadał o opiekunie swojego sprzętu. Później narracja nieco się zmieniła. - Babcia się trochę roztyła i teraz jest poważny problem, bo nie mieści się w warsztacie...

Hitem i prawdziwą perełką wśród odpowiedzi Drabika, na pytanie jak chodzą motory, była reakcja żużlowca, który do mikrofonu zaczął imitować odgłos motocykla: - Brrrr, brym, brym bryyyyyymmm.

Przymierze czterech kumpli z toru

Sławomir Drabik to nie tylko utytułowany żużlowiec, dwukrotny triumfator IMP, dziewiąty żużlowiec finału IMŚ z 1992 roku, później uczestnik cyklu Grand Prix, ale także wzór i idol dla młodszych kolegów. Obecnie pracuje z młodymi adeptami sportu żużlowego i szkoli swoich następców.

W 2008 roku w finale IMP w Lesznie wystąpiła cała czwórka dobrych kolegów z toru, czyli Sławomir Drabik, Grzegorz Walasek, Adam Skórnicki i Tomasz Jędrzejak. Tytuł mistrzowski niespodziewanie zdobył wówczas Skórnicki, który dołączył tym samym do swoim kompanów ze złotymi medalami IMP Drabika i Walaska. Jako ostatni czapkę Kadyrowa z tego kwartetu założył w 2012 roku nieżyjący już Jędrzejak. Jednymi z pierwszych, którzy mu wówczas gratulowali jeszcze na torze byli właśnie Skórnicki i Drabik. Cała czwórka kiedyś postanowiła sobie, że zdobędzie złoto IMP i na przestrzeni lat dokonała tego wyczynu.

- Każdy z nas ma wiele do zawdzięczenia Sławkowi. Spotkaliśmy się kiedyś, gdy on już był dwukrotnym indywidualnym mistrzem Polski, a my byliśmy jeszcze na dorobku, bez medali. Każdy z nas później po ten tytuł IMP sięgnął. Grzesiek w 2004 roku, ja w 2008, a "Ogór" w 2012. Myślę, że w każdym z tych sukcesów jakiś swój udział też ma Sławek - kończy Adam Skórnicki.

Zobacz także: Najpopularniejsi żużlowcy w social mediach
Zobacz także: Przed Drabikiem było już kilku banitów

Źródło artykułu: