Todd Kurtz wśród polskich kibiców jest głównie znany z tego, że jest starszym bratem Brady'ego Kurtza. Starszy z rodzeństwa w polskiej lidze odjechał zaledwie jeden mecz. W 2019 roku w barwach Kolejarza Rawicz. Niestety nie może on zaliczyć tego debiutu do udanych, ponieważ trzykrotnie pokazał się na torze i zdobył zaledwie jeden punkt.
Natomiast o ile jego przygoda w Polsce była znikoma, Todd Kurtz był uznanym zawodnikiem na rynku brytyjskim. Startował tam od lat i na tych wymagających technicznie torach czuł się zdecydowanie lepiej niż na tych z Europy kontynentalnej. Dlatego w grudniu 28-latek zaszokował wszystkich swoją decyzją o tym, że kończy żużlową karierę.
Jednak jak sam przyznał na łamach "Swindon Advertiser", rozpoczynając przygodę z żużlem liczył na zdecydowanie więcej. - Tak naprawdę nie osiągnąłem wyników na jakie kiedyś liczyłem. Gdybym mógł cofnąć czas to zrobiłbym kilka rzeczy inaczej. Tak jednak jest, że uczysz się pewnych rzeczy wraz z biegiem lat. Jestem dumny, że przez 10 lat mogłem ścigać się na brytyjskich torach - podsumował swoją karierę starszy z braci Kurtz.
Australijczyk przyznaje, że sezon 2020 miał być wielkim podsumowaniem jego kariery. Intensywnie przygotowywał się do tamtych rozgrywek, aby zakończyć karierę w dobrej formie sportowej. Niestety z powodu pandemii COVID-19 odwołano brytyjskie rozgrywki. Tym samym nie miał okazji zejść ze sceny na własnych warunkach, lecz musiał się dostosować do obecnej sytuacji na świecie.
Zobacz także: Wysokie koszty zamknęły żużel
Zobacz także: Motor Lublin czeka na poluzowanie obostrzeń
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy