W Stanach Zjednoczonych zawody wyglądają zupełnie inaczej niż w Europie. Jednego wieczoru odbywa się nawet 50 wyścigów na motocyklach o wszystkich pojemnościach. Nie dziwi zatem fakt, że najstarszy syn Grega Hancocka zadebiutował w turnieju jako siedmiolatek.
I to od razu w zawodach niezwykle silnie obsadzonych. 29 grudnia 2012 roku w City of Industry odbył się turniej Monster Energy World Speedway Invtitational, w których startowali m.in. Tomasz Gollob, Darcy Ward czy Antonio Lindbaeck.
7-letni wtedy Wilbur Hancock ścigał się na motocyklach o pojemności 150cc i zajął od razu trzecie miejsce. Zwyciężyła startująca obecnie w Formule F Courtney Crone, a drugi był Maverick Molloy. Hancock pierwsze zwycięstwo wywalczył niespełna dwa miesiące później w zawodach Gumball Rally.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Od tego czasu zaczął jeździć coraz częściej, choć - trzeba przyznać - nie został dominatorem w swoich kategoriach. Regularnie zajmuje jednak miejsca w czołówce. - Niewątpliwie ma nosa do żużla - komplementował swojego syna Greg Hancock w 2016 roku.
Spośród trójki braci to właśnie Wilbur najpoważniej podchodzi do żużla i ma największe szanse na zrobienie kariery. Bill kilka razy wystąpił w kategorii 150cc, a najmłodszy - Karl pojechał raz na motocyklu o pojemności 50cc.
W listopadzie 2018 roku Wilbur Hancock podpisał kontrakt z Rospiggarną Hallstavik na starty w rozgrywkach 250cc. - Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ mam z tym klubem wiele wspomnień z ostatniego sezonu i już nie mogę się doczekać. To będzie mój pierwszy rok na 250cc, więc będzie to świetna lekcja na wspaniałym torze - komentował wtedy najstarszy z synów Grega Hancocka.
Wobec tego, że rodzina Hancocków pozostała w Stanach Zjednoczonych, ścigał się regularnie na krajowych torach. W listopadzie sięgnął po swój największy dotychczasowy sukces - został mistrzem kraju w kategorii 250cc.
- Przyznam szczerze, że przeraża mnie to, jak bardzo go to pochłania, jak dużo wie na temat tego sportu. Ma ogromną wiedzę i cały czas wszystko analizuje. Czasami chcę go nieco odizolować od żużla, bo ja doskonale znam realia tego sportu. Im częściej go izoluję, tym bardziej go ciągnie do jazdy - mówił w 2016 roku Greg Hancock.
Widać także, że "Willa" ciągnie do drużynowego ścigania. W ubiegłym roku z dobrej strony zaprezentował się w Perris Team Series w swojej kategorii, a teraz dopytywał organizatorów, czy zorganizują rywalizację zespołową zamiast indywidualnej również dla zawodników startujących na 250 i 150cc.
Wilbur w maju skończy 15 lat i niewykluczone, że niebawem przesiądzie się na motocykl o pojemności 500cc. Jeżeli w dalszym ciągu będzie traktował żużel poważnie, o nazwisku Hancock w dalszym ciągu może być głośno, choć to na razie melodia przyszłości. Tym bardziej, że ma papiery na jazdę i mistrzowskie geny.
Czytaj także:
- Greg Hancock. Mistrz ze skazą
- ROW powinien pomyśleć o Kędziorze. Orzeł do tej pory nie odnowił z nim umowy