Plan Leona Madsena na rok 2020 jest jasny - Duńczyk chce być mistrzem świata. Po tym jak 31-latek stracił ostatnie tygodnie na walki o powrót do zdrowia, w poniedziałek sięgnął on po krioterapię. Ma to pomóc Madsenowi, który ostatnio nie mógł trenować z powodu kolek nerkowych. Wcześniej poddał się operacji nogi i kręgosłupa.
Aby uspokoić kibiców Eltrox Włókniarza Częstochowa, Madsen po wyjściu z kriokomory wziął się za ostry trening i nagrał specjalny film.
Czytaj także: Kacper Woryna nie dał się nabrać na kurację kroplówką
"Jak widzicie, trenuję ostro każdego dnia. Właśnie kończę mój poranny trening na rowerze. Wszystko jest bardzo dobrze, z moją kostką nie ma problemów. Nie czuję już żadnego bólu i to jest fajne. Nie musicie się o mnie martwić i gdy sezon wystartuje, to będę mocny. Pogoda wygląda nieźle i myślę, że minie niewiele czasu i znów zobaczymy się na stadionie" - przekazał Madsen.
Być może Duńczyk stanowił inspirację dla Kacpra Woryny, który w poniedziałek również pochwalił się nagraniem ze swoich zimowych przygotowań. Tu jednak zestaw ćwiczeń jest zupełnie inny. Mamy solidne ciężary i sztangę. "Nie lepiej iść na maczka, posiedzieć, wciągnąć szejka?" - zażartował z Woryny jego były klubowy kolega, Tobiasz Musielak, a obecnie zawodnik eWinner Apatora Toruń.
Na nieco inną formę atrakcji, ale też i treningu, postawił Artiom Łaguta. Rosyjski żużlowiec wspólnie z rodziną wybrał się w góry. Była jazda na nartach, ale też skuter śnieżny. Adrenalina gwarantowana.
Tymczasem Paweł Przedpełski ogłosił… koniec sezonu narciarskiego. Niby w górach ciągle pełno śniegu, ale zawodnik częstochowskich "Lwów" woli poświęcić najbliższe tygodnie na przygotowania do rywalizacji na torze. Składanie sprzętu, ostatnie treningi na siłowni. To najlepszy moment na tego typu atrakcje.
Bartosz Zmarzlik tej zimy zaliczył pobyt w słonecznej Hiszpanii, gdzie jeździł na rowerze. Był też w Szklarskiej Porębie na zgrupowaniu reprezentacji Polski i nie odmówił sobie też kolejnego wyjazdu w góry - tym razem z kolegami z truly.work Stali Gorzów. Tego, że Zmarzlik będzie dobrze przygotowany do obrony tytułu mistrza świata można być pewnym.
W lepszej sytuacji znajduje się Greg Hancock, który może ćwiczyć w słonecznych warunkach i nie musi oddalać się od domu. W słonecznej Kalifornii ma bowiem zagwarantowaną świetną pogodę. 49-latek miło spędza wolny czas, a kibice PGG ROW-u Rybnik ciągle zadają sobie pytanie - wróci czy nie wróci?
Tymczasem Jennie Hancock kontynuuje walkę z nowotworem piersi. Małżonka czterokrotnego mistrza świata przechodzi przez radioterapię. Na Instagramie napisała, że jest na etapie numer siedem. Łącznie do przejścia ma ich 30.
"W tym tygodniu przypomnieliśmy sobie małe rzeczy, które tworzą większy obraz. Bardzo ważny jest czas dla rodziny. Nie można zaniedbać ani pominąć takich rzeczy jak rodzinny obiad, trzeba wspierać się nawzajem i poświęcać czas na rozmowę. Wspólne wykonywanie obowiązków i tworzenie wspomnień jako rodzina. Myślałam, że my to wszystko robimy, ale jednak w sposób niewystarczający" - napisała pani Hancock i zwróciła swój post do wszystkich rodziców, aby pozwalali swoim dzieciom wyrażać swoje uczucia.
Czytaj także: Dlaczego Motor odpuścił transfer braci Curzytków?
Hancock stwierdziła, że dzieci mają prawo do własnych odczuć, a rodzice mogą się z nich uczyć, tak by ich pociechy nie uznawały ich za dinozaurów. Po takim wpisie nie dziwimy się w ogóle, że Greg Hancock dla swojej małżonki przerwał karierę i wybrał wspieranie jej w trudnym okresie zamiast startów na żużlu.
ZOBACZ WIDEO: Wrzenie w FC Barcelona. Oskarżenia, spekulacje i spięcie na treningu