- Obiecano nam, że podstawowa piątka z Daugavpils nie ulegnie przetasowaniom ponieważ zwycięskiego składu się nie zmienia. To prawda, mam słabszy sezon ale tu nie o to chodzi. Przecież ja w Daugavpils nie byłem najgorszy, a mimo to pozbyto się mnie. To jest niesprawiedliwe, że tak ze mną postąpiono - wyjaśnia zdecydowanie Tomicek.
Za Tomicka trener kadry naszych południowych sąsiadów znalazł zastępstwo w postaci czeskiego kolegi klubowego z Olympu Praga Josefa Franca, który notuje całkiem przyzwoite wyniki na Wyspach Brytyjskich oraz jest wiodącą postacią w drugoligowym KSM-ie Krosno. Na dodatek numerem szóstym czyli teoretycznie rezerwowym nie będzie również Tomicek, a pardubiczanin Hynek Stichauer, który do Vojens udaje się prosto z Anglii. -Tak szczerze to do końca nie wiem według jakich kryteriów posługuje się pan Spinka w doborze zawodników na ten półfinał DPŚ. Jeżeli bierze wyniki z Extraligi czeskiej to poza Plzen miałem takie same wyniki jak on. Prawdą jest to, że w odróżnieniu od "Pepego" mam teraz mniej startów - podkreśla prażanin.
23 latek rodem z Pragi jest w swoich reakcjach natychmiastowy i bezkompromisowy więc już zapowiedział, że w reprezentacji dowodzonej przez Milana Spinke nie ma zamiaru więcej razy występować. – Nie mam zamiaru zakładać reprezentacyjnego plastronu dopóki naszej kadrze szefuje Milan Spinka. Nie widzę powodu, by to robić gdy jest to jak się okazuje bezużyteczne- mówi z żalem w głosie czeski zawodnik.