Żużel. Wakacje prezesa, Kułakow wyżej od Zmarzlika i ukryta kamera w Unii Tarnów (tak minął mi rok)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow w kasku żółtym
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow w kasku żółtym

To był dziwny rok. Czułem się w nim trochę jak na kolejce górskiej. Pełen wzlotów, upadków, dziwnych i zaskakujących wydarzeń. Ciężko je wszystkie zebrać do kupy, było tego tak wiele. W końcu powstała lista, która może niektórych zaskoczyć.

[b]

KOMENTARZ: [/b]Ten rok był dla mnie wyjątkowy. Dawno nie opuściłem tak wielu spotkań rodzimej Unii Tarnów. I Nie jest mi z tym wcale źle. Nie chodzi również o to, że darłem koty z klubem i nie dostałem przed sezonem akredytacji. Nie miałem o to żalu. Bardziej czułem, że im w głąb sezonu, tym coraz bardziej ktoś mnie robi w konia jako zwykłego kibica, że jestem w jakiejś ukrytej kamerze albo wyreżyserowanym filmie.

Czarę goryczy przelało spotkanie w Daugavpils, gdzie brak Petera Ljunga i dziwne zmiany w trakcie zawodów doprowadziły do przegrania spotkania, które było do "wzięcia" na luzie. A później te pokraczne, nietrzymające się ładu i składu tłumaczenia. Mimo to kupowałem bilety na wybrane mecze i zasilałem skromną kwotą kasę klubu. Byłem na wyjazdach w Łodzi i dwa razy w Rybniku. Bilans chyba niezły jak na kogoś, kto jest uznawany za wroga publicznego.

CZYTAJ TAKŻE: Fogo Unia niczym Real Madryt albo FC Barcelona

Co roku robię sobie listę priorytetów, jednego-dwóch stadionów, których nie udało mi się jeszcze odwiedzić. Niestety w Polsce wciąż niezdobyte pozostają obiekty w Grudziądzu i Poznaniu. Cieszę się natomiast, że po latach podejść wreszcie mogę grubą kreską podkreślić duńskie Vojens. Uwielbiam żużel na wysokim poziomie, więc wielką przyjemność sprawiły wyjazdy na oba finały do Wrocławia i Leszna oraz półfinał w Częstochowie.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

Przy okazji nagrywania magazynu "Bez Hamulców" poznałem wielu świetnych ludzi, od trenerów, zawodników, dziennikarzy poprzez byłych i obecnych działaczy. Mam nadzieję, że ta przygoda będzie trwała nadal, bo świetnie się bawiłem, a każda wizyta w Warszawie sprawiała mi olbrzymią radość.

BOHATER: Wiktor Kułakow - w tej rubryce bardziej pokierował mną sentyment. Sorry, Bartek, ale spokojnie, jeszcze się tu pojawisz. "Kiedy inni w ciebie nie wierzyli pokaż jak bardzo się mylili". Zdanie idealnie pasujące do 24-letniego Rosjanina. Większość na niego nie stawiała złamanego grosza, nawet w klubie nie raz wspominali, że forma Kułakowa jest olbrzymim zaskoczeniem. Miał wszelkie argumenty, aby opuścić zespół po sezonie 2018. Wiecznie tłamszony na rezerwie, nie wąchał toru. Nie odszedł, zakasał rękawy i razem z Ljungiem ciągnęli Unię za uszy. Pierwsza średnia na zapleczu PGE Ekstraligi dla mnie osobiście nie jest niespodzianką. Jeszcze przed rozgrywkami wielokrotnie rozmawiałem z menedżerem Wiktora - Marcinem Kraszewskim i wspominałem mu, że dla mnie Wiktor będzie w top5 na tym szczeblu. Wyjdę na chwalipiętę, ale teraz mam olbrzymią satysfakcję, ponieważ akurat Wiktorowi, który jest tytanem pracy i odznacza się niebywałą ambicją taki kopniak w postaci sukcesu należał się jak psu buda. Powodzenia w Toruniu!

KONTROWERSJA: Wybór był ciężki. Trochę się tego nazbierało. Zdecydowałem się jednak postawić kadrowiczów, którzy pod koniec sezonu masowo rzucili L-4 i nie przyjechali na październikowy mecz reprezentacji Polski w Rybniku. Nikt nie zakwestionuje wiarygodności zwolnień lekarskich, ale sprawa śmierdziała na odległość. Za dużo w tym wszystkim zbiegu okoliczności, że akurat zachorowała grupa świetnie dogadujących się kolegów. Brak kontaktu z trenerem, niewykonanie do niego telefonu w celu wyjaśnienia sprawy też budzi niesmak. Drużyna narodowa jest najważniejszym zespołem w kraju. Wizytówką państwa na arenie międzynarodowej a paru panów pokazało, że ma ją gdzieś.

AKCJA ROKU: Oryginalny nie będę. Wypadałoby napisać Emil Sajfutdinow i wszystko jasne. To, co wyprawiał w biegu dwunastym meczu Fogo Unii Leszno w Częstochowie goniąc Jakuba Miśkowiaka już zostało okrzyknięte co najmniej wyścigiem dekady. Kiedyś ekscytowaliśmy się akcją Tony'ego Rickardssona podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Wielki mistrz ze Szwecji przejechał wówczas na wyjściu z pierwszego łuku tylnym kołem po dmuchanej bandzie, dostał przyspieszenia i wysforował się na prowadzenie.

Rosjanin natomiast przebił jego wyczyn wielokrotnie. Z płotem zaprzyjaźnił się już na drugim okrążeniu, a później tylko ponawiał ataki. Na wirażach jeździł prostym motocyklem, niczym w beczce śmierci. Na mecie dopiął swego i minął juniora Włókniarza. Rozradowany Emil uniósł ręce w geście triumfu, a kibicom w domach pospadały kapcie z nóg, szczęki z podłóg zbierano parę minut. Brązowy medalista IMŚ po zobaczeniu szachownicy już zdawał sobie sprawę, że dokonał czegoś niewiarygodnego, czegoś co nie mieści się głowie.

LICZBA: 3 - jak trzeci indywidualny polski mistrz świata - Bartosz Zmarzlik.

CYTAT: Zacznę od tego, że tematu urlopu szerzej komentować nie zamierzam. To moja prywatna sprawa. Wychodzę zresztą z założenia, że każdy ma do tego prawo. Podobnie jak do wizyty u lekarza czy wielu innych kwestii. Nie będę szczegółowo wyjaśniać, gdzie i dlaczego byłem. Urlop można też wziąć z powodów zdrowotnych. Mogę jedynie powiedzieć, że wyjątkowo nie pojawiłem się na meczu. To był bodaj drugi raz w trakcie 13 lat mojej pracy w klubie, więc nie ma sensu kruszyć kopii.

CZYTAJ TAKŻE: Od Połukarda do Jonssona. Oni tworzyli historię Polonii Bydgoszcz

Tak prezes Łukasz Sady tłumaczył swoją nieobecność na półfinale play-off Nice 1.LŻ, gdy rywalem klubu, któremu szefuje, był ROW Rybnik. Zamiast przyjmować gości i sponsorów na najważniejszym spotkaniu dla Jaskółek w sezonie 2019 on wybrał wczasy w ciepłych krajach. Terminarz był znany od dawna, wiadomo było mniej więcej w jakich terminach Unia będzie rozgrywać mecze i zaplanować sobie wakacje przy datach, gdy będą zapadać rozstrzygnięcia w lidze? Nasuwa się jeden wniosek. Ktoś tu chyba nie brał pod uwagę pierwszej czwórki i summa summarum była ona nie na rękę... a tu taki psikus.

Źródło artykułu: