Andrzej Szymański to były zawodnik Unii Leszno, którego karierę przerwał upadek i ciężka kontuzja odniesiona na torze w Rybniku. Od tamtego czasu porusza się na wózku. Stara się jakoś radzić sobie w życiu, ale jest mu bardzo ciężko. - Widzimy, jak wiele sobie odmawia, żeby przeżyć za 1200 złotych renty - pisze nam jeden z kibiców, który prywatnie jest też kolegą Szymańskiego. - Często rozmawiamy, piszemy też do siebie na Facebooku - kontynuuje ów sympatyk speedway'a.
- Wiem, że Andrzejowi jest ciężko w życiu. Jak patrzę na to, boli mnie serce i dlatego chcę pomóc mu w tym ciężkim dla niego okresie. Właśnie stąd pojawił się pomysł na internetową zbiórkę. Wiem, że jest wielu kibiców, którzy pomogą. Chciałbym gorąco podziękować wszystkim tym, którzy już wsparli nasz zbiórkę, a tych, którzy tego nie zrobili proszę serdecznie o to, żeby się zdecydowali.
Zobacz również: Jarosław Hampel na ostrym sportowym zakręcie. Kontuzja i zmiana tunera zrobiły swoje
Pech Szymańskiego polega na tym, że uległ wypadkowi na torze, gdy ubezpieczenia w żużlu nie były jeszcze zbyt popularne. Teraz jest to sprawa tak powszechna, że zawodnik po wypadku nie zadaje sobie pytania, czy, lecz ile dostanie. Towarzystwa tak się rozwinęły, że można się ubezpieczyć nie tylko z powodu samej kontuzji. Odszkodowanie można dostać nawet za absencję w spotkaniu.
To jest oczywiście dodatkowa opcja, ale jeśli ktoś ma ochotę ubezpieczyć się na wypadek utraconych przychodów, to może to zrobić. Swego czasu uczynił to Jarosław Hampel, który po wypadku w 2015 roku dostał z ubezpieczalni milion złotych. W tej kwocie był też ekwiwalent za absencję w kilku meczach.
Czytaj także: Walka z hejtem przynosi efekty
Przezorność zawodników należy docenić, ale z drugiej strony należy pamiętać i pomagać tym, którzy nie byli należycie ubezpieczeni, bo nie mieli takiej możliwości. W ich przypadku pozostają zrzutki do kasków względnie takie akcje, jak ta zrobiona dla Szymańskiego przez kibiców Unii.
Zbiórka na rzecz Andrzeja Szymańskiego jest prowadzona w tym miejscu.
ZOBACZ WIDEO Guzowski: Rozmawiam z Gollobem o kontuzji. Mówimy sobie, że jutro będzie lepiej