Żużel. Grand Prix Polski: Popis Bartosza Zmarzlika. Udany wieczór dla Polaków (noty)

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik w akcji
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik w akcji

To był jeden z najlepszych turniejów Grand Prix w ostatnim czasie. Nie tylko pod względem widowiska, ale także formy zaprezentowanej przez Polaków. Aż czterech Biało-Czerwonych znalazło się w półfinale. Kapitalną jazdę zaprezentował Bartosz Zmarzlik.

[b][tag=21019]

Bartosz Zmarzlik[/tag] 5+.[/b] To był jego dzień! W finale wykonał manewr, który przypominał akcję Tomasza Golloba z Grand Prix we Wrocławiu w 1999 roku. Zmarzlik przyciął do krawężnika i wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do samego końca. Triumf okrasił osiągnięciem najlepszego czasu dnia. Co więcej, został liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw. Z taką jazdą ma szansę zgarnąć złoto w tym sezonie!

Janusz Kołodziej 5. Jechał efektownie i skutecznie, nawet po słabszym starcie potrafił wyprzedzać rywali na dystansie, co pokazał już na otwarcie, kiedy tasował się z Bartoszem Zmarzlikiem. Zabrakło w jego wykonaniu kropki nad "i". W finale jechał dobrze, na drugiej pozycji, ale nie zdołał jej utrzymać.

Czytaj także: Łukasz Kuczera: Wielki powrót Grand Prix do Wrocławia. Phil Morris wyciągnął wnioski (komentarz)

Maciej Janowski 5-. Wygrał co prawda tylko jeden wyścig, ale pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Można żałować, że z drugiego półfinału awansu nie mogło uzyskać trzech Polaków. Janowski stoczył pasjonujący bój o drugą lokatę z Januszem Kołodziejem. Ostatecznie obejrzał plecy aktualnego mistrza Polski.

Patryk Dudek 4. W środku zawodów wyraźnie spuścił z tonu i wydawało się, że jego awans do półfinału jest wręcz niemożliwy. Przed swoim trzecim startem zmienił motocykl i choć wtedy nie przyniosło to rezultatu, to dwa kolejne biegi wygrał i znalazł się w czołowej ósemce. W półfinale, mimo dobrego startu, musiał uznać wyższość rywali.

Czytaj także: PGE Ekstraliga. Get Well - Sparta: Wicelider po raz ósmy z rzędu? A jeszcze wraca on, numer jeden (zapowiedź)

Maksym Drabik 3. Nie zaliczył tak efektownego występu jak jadący w Warszawie z dziką kartą Bartosz Smektała. Zaliczył świetny początek, ale na tym poprzestał. W kolejnych startach brakowało mu prędkości i nie był w stanie pokonywać rywali, z którymi radzi sobie w rozgrywkach ligowych. Na drobny plus należy zapisać mu znalezienie się wyżej w klasyfikacji niż klubowy kolega Max Fricke.

SKALA OCEN
6 - fenomenalnie
5 - bardzo dobrze
4 - dobrze
3 - przeciętnie
2 - słabo
1 - kompromitacja

ZOBACZ WIDEO Adrian Miedziński na pewno nie wróci do Torunia. Pierwsza liga kompletnie go nie interesuje

Źródło artykułu: