- Męczyłem się niemiłosiernie w tym meczu. Na początku nie miałem w ogóle prędkości. Końcówka wyglądała lepiej. Szybkość wróciła, bo też co wyścig robiliśmy korekty w sprzęcie. W dobrą stronę szło to wszystko - powiedział po meczu Arged Malesa TŻ Ostrovia z PGG ROW-em Rybnik Tomasz Gapiński.
Jeden z najlepszych żużlowców Nice 1.LŻ nie mógł odżałować wyścigu 14, z którego został wykluczony, po tym jak sędzia Ryszard Bryła uznał go sprawcą karambolu. - Szkoda tego wykluczenia, bo praktycznie już mijałem kolegów z Rybnika. Arbiter podjął jednak słuszną decyzję. Rozmawialiśmy po meczu i rozumiem, dlaczego taka, a nie inna decyzja. Mateusz Szczepaniak co prawda widział, że go wyprzedzam. Miał jeszcze bardzo dużo miejsca przy bandzie, gdzie pewnie zmieniłoby się z trzech zawodników. Trudno, zostałem wykluczony i muszę pogodzić się z taką decyzją - mówił Tomasz Gapiński.
Całe szczęście, że nikomu nic się nie stało, bo karambol z wyścigu 14 szlagieru Nice 1. LŻ wyglądał bardzo groźnie. - Nie raz bywało się w takiej sytuacji. Bycie poobijanym po upadku, to ryzyko uprawiania tego sportu - podsumował Gapiński.
ZOBACZ WIDEO Skórnicki o relacjach z Pedersenem: Doszło kiedyś do "hałasu" wokół nas
37-letni żużlowiec mógł odetchnąć z ulgą, bo jego zespół wygrał z PGG ROW-em Rybnik 47:42. - Całe szczęście, że wygraliśmy, bo w innym przypadku porażkę brałbym na swoją klatę. Występ był słaby. Nie wychodziłem spod taśmy. Próbowałem gonić, ale w pierwszych wyścigach ciężko się wyprzedza. Cel zrealizowany, bo wygraliśmy mecz. To jest najważniejsze i jedziemy dalej - podkreślał Gapiński.
Żużlowiec, który legitymował się przed niedzielnym meczem średnią 2,400 punktu na bieg, w meczu z liderem zdobył 5 punktów i bonus. - Było nerwowo, szczególnie jeśli chodzi o moją osobę. W drugim wyścigu byłem bardzo nastawiony, żeby przywieźć z Nicolai Klindtem 5:1. Co prawda, wygraliśmy 4:2, ale nie byłem zadowolony. Sprzęt w początkowej fazie meczu nie pozwalał mi się rozpędzić. Dziękujemy kibicom za to, że był cały stadion. Dopingowali nas i to nas niosło. Dzięki publiczności wyszarpaliśmy to zwycięstwo - zakończył nasz rozmówca.
Zobacz także: Przerwa wyszła na dobre Aleksandrowi Łoktajewowi
Zobacz także: Zawodnicy Startu poturbowani na Łotwie