Nerwowy występ lidera Nice 1. LŻ. Tomasz Gapiński: "Porażkę wziąłbym na klatę"

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Tomasz Gapiński na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Tomasz Gapiński na prowadzeniu

Tomasz Gapiński, który był przed VII rundą współliderem klasyfikacji Nice 1.LŻ odjechał najsłabszym mecz dla Arged Malesa TŻ Ostrovia. Na domiar złego w wyścigu 14 uczestniczył w karambolu, którego - zdaniem sędziego - był sprawcą.

- Męczyłem się niemiłosiernie w tym meczu. Na początku nie miałem w ogóle prędkości. Końcówka wyglądała lepiej. Szybkość wróciła, bo też co wyścig robiliśmy korekty w sprzęcie. W dobrą stronę szło to wszystko - powiedział po meczu Arged Malesa TŻ Ostrovia z PGG ROW-em Rybnik Tomasz Gapiński.

Jeden z najlepszych żużlowców Nice 1.LŻ nie mógł odżałować wyścigu 14, z którego został wykluczony, po tym jak sędzia Ryszard Bryła uznał go sprawcą karambolu. - Szkoda tego wykluczenia, bo praktycznie już mijałem kolegów z Rybnika. Arbiter podjął jednak słuszną decyzję. Rozmawialiśmy po meczu i rozumiem, dlaczego taka, a nie inna decyzja. Mateusz Szczepaniak co prawda widział, że go wyprzedzam. Miał jeszcze bardzo dużo miejsca przy bandzie, gdzie pewnie zmieniłoby się z trzech zawodników. Trudno, zostałem wykluczony i muszę pogodzić się z taką decyzją - mówił Tomasz Gapiński.

Całe szczęście, że nikomu nic się nie stało, bo karambol z wyścigu 14 szlagieru Nice 1. LŻ wyglądał bardzo groźnie. - Nie raz bywało się w takiej sytuacji. Bycie poobijanym po upadku, to ryzyko uprawiania tego sportu - podsumował Gapiński.

ZOBACZ WIDEO Skórnicki o relacjach z Pedersenem: Doszło kiedyś do "hałasu" wokół nas

37-letni żużlowiec mógł odetchnąć z ulgą, bo jego zespół wygrał z PGG ROW-em Rybnik 47:42. - Całe szczęście, że wygraliśmy, bo w innym przypadku porażkę brałbym na swoją klatę. Występ był słaby. Nie wychodziłem spod taśmy. Próbowałem gonić, ale w pierwszych wyścigach ciężko się wyprzedza. Cel zrealizowany, bo wygraliśmy mecz. To jest najważniejsze i jedziemy dalej - podkreślał Gapiński.

Żużlowiec, który legitymował się przed niedzielnym meczem średnią 2,400 punktu na bieg, w meczu z liderem zdobył 5 punktów i bonus. - Było nerwowo, szczególnie jeśli chodzi o moją osobę. W drugim wyścigu byłem bardzo nastawiony, żeby przywieźć z Nicolai Klindtem 5:1. Co prawda, wygraliśmy 4:2, ale nie byłem zadowolony. Sprzęt w początkowej fazie meczu nie pozwalał mi się rozpędzić. Dziękujemy kibicom za to, że był cały stadion. Dopingowali nas i to nas niosło. Dzięki publiczności wyszarpaliśmy to zwycięstwo - zakończył nasz rozmówca.

Zobacz także: Przerwa wyszła na dobre Aleksandrowi Łoktajewowi
Zobacz także: Zawodnicy Startu poturbowani na Łotwie

Komentarze (3)
avatar
MAT rix
26.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostrów zawalił nominowane, i to może zadecydować w Rybniku o bonus...