Bardzo głośno jest ostatnio o Stali Rzeszów i Ireneuszu Nawrockim. Najgłośniej mówi się o odmowie przyznania licencji na przyszły sezon w Nice 1.LŻ. Klub w oświadczeniu wyjaśnił, że to efekt zaniedbania ze strony osoby odpowiedzialnej za kompletację dokumentów do procesu licencyjnego. Teraz Nawrocki zapowiada, że wyciągnie wobec niej konsekwencje.
- W dalszym ciągu odczuwamy presję niektórych środowisk, aby nam robić pod górkę, co nie umniejsza sprawy, że pracownicy biura dali ciała i za to odpowiedzą, zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje. Faktycznie wśród brakujących dokumentów, które nie zostały wysłane, znajdują się takie, które są w biurze, ale nie zostały wysłane - tłumaczy Nawrocki w rozmowie z Nowiny24.pl.
Biznesmen osobiście dopilnuje, by do Zespołu ds. Licencji trafiły wszystkie niezbędne dokumenty. Nawrocki jest dobrej myśli i zachowuje spokój. W Stali, jeśli chodzi o proces licencyjny, podobno nie ma tragedii.
- Od poniedziałku jestem w Rzeszowie i te wszystkie sprawy będą pozałatwiane. Nie są to bowiem jakieś wymagania, których jako klub nie jesteśmy w stanie spełnić do czwartku. Jestem dobrej myśli, że do czwartku zdążymy wszystko pozytywnie pozałatwiać i spełnić wymagania zespołu licencyjnego, których ze wspomnianych wcześniej powodów klub nie dopełnił w terminie - wyjaśnia Nawrocki.
Stal odwołała się już od decyzji Zespołu ds. Licencji i ma czas na nadrobienie zaległości. Dodajmy, że oprócz rzeszowian licencji nie uzyskał także Orzeł Łódź, który ma problem z domowym stadionem.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji
O konsekwencjach dla pracowników klubowego biura zupełnie zapomniano. Jak dowiedzieliśmy się u dobrze poinformowanego źródła, zwłoka jest efektem zagubienia się e-maila z po Czytaj całość