[b]
Ewelina Bielawska, dziennikarka WP SportoweFakty: Kiedy przeprowadzaliśmy wywiad przed rokiem, powiedział pan, że "co z tego, że jesteś wicemistrzem świata na tamtą chwilę, jeśli za rok możesz złamać rękę i pauzować przez resztę sezonu." To była zła wróżba i niestety się sprawdziła..
Patryk Dudek, zawodnik Falubazu Zielona Góra[/b]
: Oczywiście powiedziałem to nieświadomie, ale jednak jak widać, będę musiał uważać na swoje słowa w tym wywiadzie.
Więc co będzie wywróżone na przyszły sezon?
Liczę na to, że w przyszłym roku wrócę na medalową pozycję.
Za to trzymamy kciuki. W tym sezonie kontuzja ręki popsuła nieco szyki, zwłaszcza w założonych celach prawda?
Tak, bo fajnie byłoby drugi raz z rzędu zdobyć medal i zapisać się gdzieś w historii Grand Prix jako ponowny medalista. Nie wiadomo oczywiście, czy przy braku kontuzji ten medal bym zdobył. Czułem jednak w sobie taką szybkość i tą formę, którą budowałem na końcówkę sezonu. Niestety, nie wyszło i trzeba było obejść się smakiem.
Rzeczywiście, w cyklu Grand Prix szło coraz lepiej.
Ostatnie dwa cykle były bardzo dobre. W Gorzowie zakończyłem zawody na czwartym miejscu, następnie odniosłem zwycięstwo w Krsko. Kolejny dzień również potwierdził tę formę. W Zielonej Górze w meczu z Unią Tarnów zdobyłem 15 punktów i to był kolejny dobry prognostyk. Niestety kontuzja popsuła plany. Musimy więc czekać na kolejny sezon, by zacząć wszystko od nowa.
Jak wygląda obecna sytuacja zdrowotna? Czy rehabilitacja będzie jeszcze długo trwać?
Nie wiem jak długo to będzie trwało. Na pewno chciałbym wyjechać na wakacje w listopadzie i do tego czasu będę się rehabilitować. Później będę myślał dalej nad tym co będę robić. Na wakacje nie mam jednak żadnych planów. Zapadnie najprawdopodobniej spontaniczna decyzja co do mojego odpoczynku. Polecę gdzieś w ciepłe kraje. Mało jest czasu na relaks, ponieważ sporo jest rzeczy do ułożenia przed sezonem. Trzeba dopiąć sporo spraw organizacyjnych. Do tego dochodzą treningi i przygotowania fizyczne. Ta zima szybko ucieka.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Uliczna rozgrzewka Marii Szarapowej
Przez doznanie kontuzji nie mógł Pan wystąpić również w spotkaniach barażowych. Koledzy byli jednak wspierani w parkingu gdzie doradzał pan i udzielał wskazówek.
Początkowa faza zawodów była u nas bardzo nerwowa zarówno w pierwszym jak i drugim meczu. Na szczęście kończyliśmy te spotkania już o wiele lepiej. Przed zawodami był u mnie duży komfort psychiczny, bo wiedziałem, że nie startuję. To był naprawdę luz. Z kolei widziałem sporo nerwów w chłopakach i to mnie trochę niepokoiło. Na szczęście dali radę i ze spokojem obroniliśmy ekstraligę.
Dość szybko zakończyły się też w tym roku spekulacje odnośnie przynależności klubowej. Kontrakt na 3 lata bez względu na spadek do niższej ligi był wielkim zaskoczeniem.
Wierzyłem, że nie ma szans na to, żebyśmy mogli spaść z ligi. Cały czas mocno trzymałem kciuki i wierzyłem w drużynę. W pierwszej lidze jest wysoki poziom, ale jednak klasa zawodników ekstraligowych różni się trochę. Z drugiej strony, nawet w przypadku spadku miałem poukładane w głowie, że po prostu będę jeździł ligę niżej. Wówczas kibice przychodziliby na mecze z udziałem Dudka, Protasiewicza czy też Hancocka. Promowalibyśmy ten sport w niższej lidze i tyle. Pomimo tego i tak jeździłbym w czołówce Grand Prix i w lidze szwedzkiej. Miałbym więc kontakt z tymi najlepszymi.
Greg Hancock udowodnił w minionym sezonie, że pomimo startów w niższej lidze w Polsce można osiągać dobre wyniki i w cyklu Grand Prix.
No tak, tylko wiadomo, że w moim przypadku byłyby komentarze, że jestem młody i powinienem się starać o najwyższe cele. Ja już z kolei w życiu trochę zdobyłem i przede mną jest jeszcze sporo kolejnych celów. Nie przeszkadzałoby mi jednak startować w niższej lidze ten jeden rok.
Niektórzy wręcz czekali na spadek Falubazu, by mieć szansę na wyciągnięcie Patryka Dudka z tego klubu.
Nie mamy wpływu na to co o nas piszą. To, że były takie artykuły nie przeistoczyło się tak naprawdę w żadne rozmowy. Szkoda, że tak się okłamuje kibiców, nie mając 100 procentowej pewności.
Długo zastanawiał się pan nad tą decyzją?
Nie pamiętam. Dogadaliśmy się w taki sposób z władzami, że kontrakt pasowałby mi zarówno w jednej jak i drugiej lidze. Nie wiem co by było gdyby ktoś inny mi coś zaproponował, ale w sumie mnie to nie interesowało. Chciałem zostać w Zielonej Górze i tyle.
Falubaz pozostaje w Ekstralidze, pan otrzymuje stałą dziką kartę na Grand Prix. Wszystko się więc pozytywnie poukładało.
Cieszy mnie to niezmiernie. Dziękuję za zaufanie BSI i osobom, które podjęły tę decyzję. Fajnie, że mnie wybrali. Z drugiej strony może to nie dziwne, że zostałem wybrany. Opuściłem dwie rundy turnieju i było blisko, bym się obronił w pierwszej ósemce. Sporo Polaków jeździ jednak w Grand Prix i zawsze jest ta selekcja zawodników z różnych narodowości. Mogło być więc różnie.
Czy ten sezon można uznać za udany?
W moim wykonaniu był bardzo udany. Nie narzekam. Najprawdopodobniej zrobiłem najwyższą ilość punktów w czternastu meczach. Pod tym względem jest progres z roku na rok. Bronią mnie wyniki, ale ja satysfakcji z tego sezonu nie mam zbyt dużej. Takie jest życie, że raz jest lepiej, a raz gorzej. Będzie za to progres za rok.
Czy są już wyznaczone cele?
W październiku jeszcze takich celów nie ma. Poza tym w tym roku nie będę o nich mówił. Jedyny najważniejszy cel to w sumie odjechać sezon cało i zdrowo. To najważniejsze.
Powrócę ponownie do naszego wywiadu sprzed roku. Przekonywał mnie pan wówczas, że pomimo zdobycia tytułu wicemistrza świata nic się nie zmieni i pozostanie pan tym samym, normalnym człowiekiem. Po roku potwierdzam, że tak jest i szanuję, że pomimo takich sukcesów pozostał pan sobą.
Bardzo dziękuję. Zapraszam te osoby, które mnie nie znają - do poznania mnie i porozmawiania jak człowiek z człowiekiem. Zawsze chętnie to zrobię.