Mirosław Jabłoński: Miałem jeden problem - zatwardzenie. Do ramy wsadziłem silnik od "wueski" (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński

Mirosław Jabłoński odniósł się do krążących w ostatnim czasie plotek. - Kiedy żona pokazała mi wszystkie artykuły na ten temat, to miałem jeden problem - zatwardzenie. Później posikałem się ze śmiechu - powiedział podczas rozmowy z WP SportoweFakty.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: To był chyba trudny powrót do składu. Pięć punktów i do tego strasznie wyglądająca kraksa na pilskim torze.
Mirosław Jabłoński, zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno: [/b]

Czy trudny powrót? Można powiedzieć, że drugi początek sezonu. Nie da się ukryć, że jednak po dwóch miesiącach niejeżdżenia, jakiś tam stresik dodatkowy jest. Powrót wyszedł, jak wyszedł. Nie było źle, ale nadal jest nad czym pracować.

Nawiążę jeszcze do tego upadku - co tam się stało?

Czasami tak bywa, że rumak wyjeżdża spod tyłka. Troszeczkę chyba chwyciłem krawężnik i motocykl w tym momencie od razu wyprostowało. Wystrzelił spod tyłka jak z procy i pojechał. Chwała za to, nie wiadomo komu, że nie trafiłem w żadnego z rywali. Byłem na tyle z przodu, że przeleciałem przed wszystkimi i mieli na co popatrzeć. Ja wylądowałem w dmuchawcu i na szczęście nie trafiłem w motocykl.

Rozumiem zatem, że z torem było wszystko w porządku? Widziałem, że później odbywały się solidne prace na pierwszym i drugim łuku.

Tor był świetny. Były lekkie wyrwy, ale to wszystko w granicach dopuszczalnej normy. Chwała gospodarzom, że taki przygotowują.

Słyszałem, że Mirosław Jabłoński mocno trenował przed powrotem do składu Startu Gniezno. Była ta sportowa złość, kiedy menedżer odstawił pana od składu?

Na leżaku nie leżałem. Czy złość? Chyba każdy sportowiec, kiedy nie jest w składzie, złości się i denerwuje. Taka jest idea sportu, żeby walczyć i wygrywać. Jak jest się odsuniętym od składu, to każdy to na swój sposób przeżywa. Nie da się ukryć, że też byłem zły. Wziąłem się jednak do pracy, bo niczym innym nie zasłużę na miejsce w składzie. Mam nadzieję, że ta praca idzie w dobrym kierunku. Jeszcze tylko trochę szczęścia i będzie wszystko tak, jak na początku sezonu.

Kibice dopytywali, dlaczego Mirosława Jabłońskiego nie było z drużyną chociażby w Łodzi. Rozmawiałem o tym z menedżerem, zatem teraz pytam samego Mirosława - dlaczego?

To jest bardzo proste. W swoim życiu przeżywałem już bardzo dużo scenariuszy. Nie chcę wyglądać jak sęp czekający na słabsze biegi kolegów z drużyny. Wiem, że to działa deprymująco na niektórych zawodników. Po co dodatkowa osoba, która będzie robiła zamieszanie? Tak naprawdę, to w niczym nie byłem w stanie pomóc. System mobilizacji mamy wypracowany na tyle, że i beze mnie sobie świetnie poradzili. Nie ma co ukrywać, że moja obecność była zbędna, wręcz powiedziałbym, że karygodna. Przeżywałem już to będąc i nie będąc na zawodach. Wybrałem mniejsze zło.

Dłuższy czas temu zamówił pan nowy silnik. Czy ta jednostka dotarła? (Fakt zamówienia silnika u znanego tunera przez Jabłońskiego w połowie czerwca potwierdzał w rozmowie z naszym portalem Rafael Wojciechowski, menadżer Startu. Po meczu w Rybniku, 20 maja, Jabłoński mówił: "Czekam za silnikiem. Troszeczkę innym niż te wszystkie. Mam nadzieję, że to pomoże", była to odpowiedź na pytanie o dosprzętowienie.)

Ja nic w życiu nigdy nie powiedziałem, że zamówiłem nowy silnik, w żadnym z wywiadów. Nie wiedzieć dlaczego, toczy się saga nowego silnika. Zamówiłem, ale cały czas czekam. Teraz pierwszy raz to mówię. Generalnie czekam. Uporałem się jednak z problemami, które trapiły moje silniki. Teraz tylko brakuje trochę pewności siebie. Wszyscy chyba widzieli, że prędkość już jest. Trochę szczęścia i pewności siebie i będzie gitara. Z utęsknieniem czekam na nową jednostkę. Na razie wsadziłem w ramę silnik od swojej "wueski".

Powstało wiele plotek na temat Mirosława Jabłońskiego. Już chyba najwyższy czas, by rozwiać wątpliwości - czy pańskie problemy dotyczyły tylko kwestii sprzętowych?

Sprecyzuj pytanie.

Dużo tego było. Mówiło się, że są też inne problemy - pozasportowe. Nie zajmuję się plotkami, ale faktami. Możemy jednak się do tego odnieść...

Rozwieję je wszystkie. Kiedy żona pokazała mi wszystkie artykuły na ten temat, to miałem jeden problem - zatwardzenie. Generalnie jednak, kiedy to wszystko przeczytałem, wówczas posikałem się ze śmiechu. Żeby nie wyrażać się brzydziej, problemów z tym zatwardzeniem już nie mam. Mam nadzieję, że będzie o czym pisać. Problemów osobistych nie miałem i nie mam. Czasami trzeba wziąć też pod uwagę, że sportowcy mogą mieć gorszy okres i jechać słabiej. Wracam na dobre tory, cieszę się jazdą i mam nadzieję, że będę cieszył kibiców Startu Gniezno, inkasując przy swoim nazwisku dobre wyniki.

O jakie artykuły chodzi?

Żona przedstawiła mi kilka artykułów. Beka była niezła. Ja tych artykułów nie czytam. Jak już jednak żona i dzieciaki zaczęły się śmiać do komputera, to z ciekawości przejrzałem. Wtedy mi ulżyło.

Byli tacy, którzy sugerowali, że może za bardzo udziela się pan w telewizji. Chyba jednak nie tędy droga. 

Wręcz bym powiedział, że to jest droga pod prąd. Co za różnica, że będę siedział przed telewizorem i patrzył na te zawody, czy poproszą mnie o porozmawianie na ten temat i opowiedzenie tego, co widzę. Wiadomo, że będą wtedy mówić, że Jabłoński się wymądrza i zjadł wszystkie rozumy. Ja już jednak wielokrotnie podkreślałem, że gdybym umiał jeździć tak, jak umiem o tym opowiadać i patrzeć na zawodnika, który jedzie i popełnia jakieś błędy, to byłbym może i mistrzem świata. Nie jestem, jestem tu, gdzie jestem. A to, że poprawiam w telewizji mistrzów świata, to już mam taki niewyparzony język. Nie robię tego ze złośliwością i premedytacją. Po prostu mam takie odczucia i wrażenia. Może przez to jestem zapraszany do telewizji. Może kiedyś będzie mi dane być zdecydowanie lepszym trenerem niż zawodnikiem. Nie ukrywam, że to jakoś mnie intryguje. Może tymi swoimi wskazówkami będę w przyszłości w stanie wykreować kogoś i pomóc komuś, by robił punkty. A że ludziom nie podoba się Mirek Jabłoński w telewizji... Zawsze można oglądać te relacje, wyłączając dźwięk - wtedy będzie na pewno przyjemniej.

Rozumiem zatem, że jeszcze Mirosława Jabłońskiego usłyszymy w telewizji.

Zdecydowanie. Zobaczycie również.

ZOBACZ WIDEO Do czego służy zawodnikom lewa i prawa noga?

Źródło artykułu: