Jan Krzystyniak: Nie było rażącej winy Bartosza Zmarzlika, by go wykluczyć (wywiad)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Artiomem Łagutą
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Artiomem Łagutą

Znakomicie układało się Grand Prix Skandynawii dla Polaków do półfinałów. Tam rozegrał się dramat. Najpierw wykluczony został Bartosz Zmarzlik, potem odpadli Maciej Janowski i Patryk Dudek. Jan Krzystyniak nie zgadza się z wykluczeniem Zmarzlika.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Świetnie układało się Grand Prix w Malilli do półfinałów. Prowadził Bartosz Zmarzlik, drugi był Maciej Janowski, w ósemce znalazł się też Patryk Dudek. Natomiast w półfinałach Zmarzlik został wykluczony, potem zderzyli się Janowski z Dudkiem. Skończyło się tak, że w finale nie obejrzeliśmy żadnego z Biało-Czerwonych. Jak pan skomentuje te zawody?

Jan Krzystyniak, były zawodnik, trener, ekspert żużlowy: Sam turniej był dość ciekawy. W pierwszej kolejce natura obdarzyła zawodników zwycięstwami. W Grand Prix chyba jeszcze nigdy się tak nie zdarzyło, aby w pierwszych czterech biegach czwarte pole tak nosiło, jak w Malilli. Zawodnicy z tego pola wygrywali swoje wyścigi, później jednak już się zrobiły normalne warunki. Ku naszej uciesze trzej Polacy liczyli się w rozgrywce, punktowali i to dobrze. Wydawało mi się jednak, że pewna nerwówka wkradła się w głowy naszych zawodników. Drugi półfinał po starcie wyglądał dość chaotycznie. Jednak reasumując, w efekcie nie tracą do czołówki. Jedynie Lindgren odrobił trochę punktów, ale wszyscy zyskali do Taia Woffindena. Brytyjczyk dość nerwowo jechał w półfinale i nie zobaczyliśmy go w finale, przez co stracił trochę punktów. Mówiłem już jednak jakiś czas temu, że jeśli ten zawodnik będzie w każdej kolejnej rundzie w półfinale to najpewniej sięgnie po tytuł. Wracając do Polaków - nie stracili dużo i są w dalszym ciągu w walce o podium.

Co pan sądzi o decyzji Craiga Ackroyda, czyli sędziego zawodów, z pierwszego półfinału? Wykluczył on Bartosza Zmarzlika. Pana zdaniem Polak na to zasłużył, należało powtórzyć bieg w czterech, czy może winny był Fredrik Lindgren? 

Przepis pierwszego łuku przestaje funkcjonować. Mówi się, że sędzia może interpretować wydarzenia na torze, tak jak uważa, ale albo istnieje ten przepis, albo nie...

Dodajmy, że to drugie dyskusyjne wykluczenie Zmarzlika w ostatnim czasie. Wcześniej został odsunięty z powtórki finału IMP.

Tutaj czy w Lesznie, nie było aż tak rażącej winy Bartosza Zmarzlika by go wykluczyć. Do tego doprowadziła sytuacja, która zaistniała na torze. Dlatego uważam, że sędzia powinien ten wyścig powtórzyć w czteroosobowym składzie.

Zostając w temacie sędziego. Powtórki pokazały, że Woffinden w jednym z biegów dwoma kołami przejechał wewnętrzną linię, co prawda namalowaną niezgrabnie...

Ale była to linia.

No właśnie. Sędzia, swoją drogą też Brytyjczyk, pana zdaniem popełnił błąd, że nie wykluczył Taia Woffindena?

Tak. To był błąd, to była tendencyjna decyzja. Przepis mówi jasno: nie wolno przekraczać linii dwoma kołami. W tym przypadku było to bardzo mocno widoczne. W mojej ocenie tutaj nie ma dyskusji. Zawodnik powinien być wykluczony.

A jak pan skomentuje słowa Taia Woffindena, który przed zawodami mówił, iż potworzyły się frakcje? Część zawodników miała deklarować chęć jazdy, inni z kolei mieli namawiać do ich przełożenia.

Takie sytuacje już bywały wielokrotnie w sporcie żużlowym. Osobiście w takich momentach uczestniczyłem. Zazwyczaj tworzą się dwie grupy, także nie jest to dla mnie zaskoczenie. Woffinden oczywiście był w tej pierwszej grupie, która chciała jechać, bo sam twierdził, że tor nadaje się do jazdy.

Tak samo Matej Zagar. On z kolei twierdził, tu cytując, że "tor jest bajka".

Zazwyczaj takie słowa padają, gdy dany zawodnik wygrywa. Słoweniec potwierdził jednak w dalszej części zawodów wysoką dyspozycję. Tor był normalny, nadawał się do jazdy, ale zawsze znajdzie się grupa, która, znając swoje możliwości uniemożliwiające im skuteczną jazdę na takim torze, będzie negować sens ścigania się. Podejrzewam, że w tej grupie buntowniczej był Nicki Pedersen.

Można to wywnioskować po tym, co mówił. Choćby o tym, że na pierwszym łuku mogą porobić się w dalszej fazie zawodów wyrwy. 

W takich momentach, gdy temat toru jest dyskusyjny, to Nicki Pedersen zawsze jest przeciwny. Chociażby kilka lat temu, gdy ten zawodnik jeździł jeszcze w Stali Rzeszów i namawiał zawodników do zbojkotowania zawodów w meczu ligowym. Nicki jest z tego znany...

Ale to trochę paradoksalne, bo przecież Nicki Pedersen wygrał w Malilli. 

Tak, lecz pewnie nie wierzył na początku w to, że może coś tego wieczoru zwojować. Teraz jestem ciekaw tego, co powie. Mianowicie, co będzie miał na usprawiedliwienie słów sprzed rozpoczęcia turnieju.

ZOBACZ WIDEO Do czego służy zawodnikom lewa i prawa noga?

Komentarze (49)
avatar
sympatyk żu-żla
12.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sędzia który sędziował wczorajsze zawody ,,GP,, więcej nie powinien sędziować tego typu zawodów .Patrząc na cały mecz sędziowanie tego pana .Zamiast być obiektywny był stronniczy. 
avatar
Dobry-men
12.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Znowu Bartyś został skrzywdzony. Wszyscy sędziowie świata sa przeciw niemu, a to pech.
Jakie to życie jest dziwne od dwóch tygodni Gorzów pokochał Krzystyniaka, a tak płakali na niego. 
avatar
Sedesal2
12.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
witam- dlaczego tacy sędziowie czy to na IMP czy w GP nie ponoszą konsekwencji.dalej twierdze że najlepszy jest zawsze w d... kopany.W myśl pobić mistrza, kiedyś tak się działo z Tomaszem Goll Czytaj całość
avatar
Poznaniak z Gorzowa
12.08.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Kolejny raz zgadzam się z Krzystyniakiem. Uściśliłbym tylko, że tam nie tylko nie było rażącej winy Zmarzlika, ale w ogóle żadnej jego winy. 
Leszek Wojciechowski
12.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Rycz, BarCiul , rycz
Płacz maleńki , płacz
Masz to u mnie od dziś