Z drugiej strony ekranu to cykl felietonów Gabriel Waliszki, dziennikarza nSport+.
***
- Jeszcze czuć, że stamtąd przyjechałeś - przywitała mnie przy Wrocławskiej 69 wierna fanka zielonogórskiego żużla. Jechałem z Gorzowa po piątkowym meczu, wstępując nad bajeczne lubuskie jezioro, żeby pomoczyć nogi w drodze między dwoma sympatyzującymi ze sobą miastami. Ale najwidoczniej - według zakochanej w Falubazie fanki - nie zrobiłem tego zbyt starannie. Mniejsza o to, żarty na bok. Lubuskie zawsze zaskakuje. A to deszczem w najmniej spodziewanym momencie, a to nieodkrytymi krajobrazami albo kultowymi gadżetami w niespodziewanych miejscach.
Bo oto piątkowy deszcz na Jancarzu chlupnął zaraz przed naszym wejściem na antenę, zalewając wszystkie możliwe studzienki, kable i buty wielu ważnych osób. Na szczęście opad - przy pomocy organizatorów - tak przygotował tor, że po wakacyjnej przerwie nie mogliśmy się nudzić. Cały mecz pachniało remisem, co akurat żadnej z drużyn krzywdy nie zrobiło. Choć gdyby Stal pogoniła w piątek Byki to pewnie w niedzielę nie miałaby tej skumulowanej złości w stosunku do tarnowskiego rywala. Ale tego już się nie dowiemy.
Co do krajobrazów, to potwierdzam, że lubuskie robi wrażenie. Zielenią, wodami, ciszą i spokojem. No i jeszcze pewnymi starociami, które nadają odpowiedniego klimatu. Takie na przykład zżółkniałe koło ratunkowe na lubuskim pomoście z napisem "O.W Falubaz". - Tak nazywa się klub żużlowy - błysnął jeden z muskularnych ratowników. - Tu był kiedyś ośrodek tego zakładu - dodał drugi, bardziej otwarty na rozmowę. No i jeszcze te profesjonalne kobiece ręce, które na co dzień leczą zielonogórskich sportowców. Bez zbędnej wazeliny - duża klasa.
A sam żużel? Do Gorzowa nie dojechał na przykład Jarek Hampel, a w Zielonej Górze dwa dni później śmigał jakby miał pod sobą jakieś rakiety z kosmosu. Rozważania przedmeczowe sprowadzały się do tego czy Byki znów pokażą rogi i kiedy media internetowe przestaną szukać dziury w całym tym leszczyńskim dream teamie. Kolejny mecz przejechany w klasowym stylu nie dał pożywki dla tych, którzy by chcieli pojeździć na Bykach bez trzymanki i czerwonej płachty. Tylko takie pechowe przypadki jak ten z udziałem Dominika Kubery mogą Unię zatrzymać w drodze na kolejny szczyt. Piotr Baron ma pełne zaufanie ze strony prezesa Piotra i to wsparcie czuje się w parku maszyn. Wielkie Byki.
A Falubaz? Mając tak fantastycznych kibiców trudno sobie wyobrazić sytuację, w której Zielona Góra zostaje bez ekstraligowego speedwaya. Porównanie zastosowane w niedzielę przez Jaonnę Brodzik mocno przemawia do wyobraźni. Jak wyjawił Paweł Ruszkiewicz w czasie spotkania, znana i lubiana aktorka spod Zielonej Góry, porównała wielkiego Andrzeja Huszczę do słynnej Coco Chanel. Czyli do "francuskiej projektantki mody, która rewolucjonizowała damką modę, lansując ubrania o prostych sportowych fasonach oraz pozbawione ozdób krótkie suknie". Czyli do tej samej, która stworzyła popularne do dziś perfumy. Ech, kobiety nie przestają zaskakiwać. Ubarwiają nawet czarny sport.
Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Falubazu Zielona Góra