Reporter zrobił wielkie oczy, jak usłyszał zawodnika Falubazu (cytaty)

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Jakub Zborowski.
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Jakub Zborowski.

- Moje błędy. Pojechałem jak piz** - wypalił Sebastian Niedźwiedź, junior Falubazu, w rozmowie z Jakubem Zborowskim. Reporter zrobił wielkie oczy, bo takie teksty to tylko po północy i w programie dla dorosłych.

Nikt i nic nie przebije Sebastiana Niedźwiedzia, juniora Falubazu Zielona Góra. Po jednym z biegów nie owijał w bawełnę. - Moja wina. Pojechałem jak piz** - rzucił zawodnik, a przerażony Jakub Zborowski z nSport+ zrobił wielkie oczy, bo absolutnie nie spodziewał się aż takiej szczerości żużlowca. Gdyby Zborowski wiedział co się stanie, pewnie zakneblowałby Niedźwiedziowi usta. Gdyby to było nagranie z odtworzenia pewnie usłyszeliśmy krótkie piiip i byłoby po sprawie.

Emocje udzieliły się też innym juniorom jadącym w Zielonej Górze. Rafał Karczmarz z Cash Broker Stali Gorzów plątał się w zeznaniach. - Ten tor miał się inaczej zachowywać, a zachowuje się zupełnie inaczej - wypalił.

Na meczu derbowym obecny był znany Polakom kapitan Tadeusz Wrona. Kilka lat temu wsławił się on spektakularnym lądowaniem (bez kół, które nie chciały się wysunąć) na Okęciu, dzięki czemu ocalił życie wielu osób. - Publiczność rozgrzana do... białości - stwierdził. Można i tak. Choć rozgrzewa się jednak przeważnie do czerwoności.

Bardzo dużo kontrowersji wzbudziła sytuacja pomiędzy Piotrem Protasiewiczem a Bartoszem Zmarzlikiem. Sędzia ostatecznie wykluczył tego pierwszego. - Musiałem tak pojechać, co miałem zrobić? - pytał retorycznie młody zawodnik. - A co ja miałem zrobić? Trzeba było przymknąć gaz. Może miałem polecieć do góry? - odpowiadał żużlowiec Falubazu. Ten bieg miał duże znaczenie dla końcowego wyniku, bo przypieczętował wygraną gości (w całym meczu 47:43 dla Stali).

Bardzo ważny w kontekście zarówno walki o play-off, jak i batalii o utrzymanie, był mecz forBET Włókniarza Częstochowa z Get Well Toruń (49:41). Gospodarze musieli się sporo natrudzić, by pokonać rywali. Dużo wrażeń dostarczyła choćby walka Chrisa Holdera z Matejem Zagarem w czwartym biegu. - Pojedynek mistrza świata z komandosem - określił to starcie komentujący Sergiusz Ryczel, bo też każdy kibic żużla wie, że Australijczyk to najlepszy zawodnik globu sprzed sześciu lat, choć nie każdy już zdaje sobie sprawę, że Słoweniec rzeczywiście jest wojskowym.

- Cud musiałby się stać, żeby nie wygrali - mówił rozemocjonowany Ryczel przed 15. biegiem, choć tu akurat się nie popisał. Jeśli bowiem drużyna traci do rywala sześć punktów (wynik w tym momencie brzmiał 45:39 dla Włókniarza), to żaden cud, ani objawienie maryjne, nie zmienią już zwycięzcy meczu. Nawet przy wyniku 0:5, częstochowianie i tak wygraliby jednym "oczkiem". Cóż, nie myli się tylko ten, co nic nie robi.

Bohaterem miejscowych był Adrian Miedziński. Zawodnik ten na początku sezonu wydawał się podobnie nerwowy i niestabilny, jak rok temu. Przeszedł jednak ogromną metamorfozę, być może dzięki osobie Marka Cieślaka. - Naprawdę poukładał swoją jazdę - stwierdzili komentatorzy. Trudno się z tym nie zgodzić. Miedziński w Częstochowie ma spokój, którego brakowało mu najwidoczniej w Toruniu.

Inna sprawa, że zagranie Miedzińskiego z soczkiem było takie sobie. W pomeczowej rozmowie z Michałem Łopacińskim Adrian wyciągnął dwie buteleczki napoju swojego sponsora i spytał siedzącego na stołku Łopacińskiego, który wybiera. Dziennikarz zachował się przytomnie, bo wziął butelkę, ale zaraz położył ją na ziemię. Miedziński swoją popijał ze smakiem, a pragnienie tłumaczył tym, że zaraz biegnie do kontroli antydopingowej.

Ciekawie wypowiedział się Leon Madsen na temat niedawnego kolegi klubowego Rune Holty. Zapytany przez reporterkę o to, czy nadal ma dobry kontakt z byłym uczestnikiem cyklu GP nie owijał w bawełnę. - Nie musimy się lubić - rzucił. Duńczyk ma rację. Najważniejszy jest szacunek, a lubić nikogo nie trzeba.

ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Betard Sparty Wrocław zdominują Speedway of Nations

Źródło artykułu: