Ewidentna wpadka Stali Rzeszów. Trudno winić Hancocka, a robienie wyrzutów gospodarzom jest śmieszne

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Greg Hancock związał się ze Stalą Rzeszów na trzy lata
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Greg Hancock związał się ze Stalą Rzeszów na trzy lata

Jacek Gajewski przeczytał wyjaśnienia Stali Rzeszów w sprawie niedopuszczenia do meczu Grega Hancocka i jest zdziwiony. - W tej sprawie winne jest kierownictwo drużyny gości i nikt więcej - komentuje były menedżer Get Well Toruń.

[color=#000000][tag=2700]

Greg Hancock[/tag] nie pojechał w meczu z Iveston PSŻ-em Poznań, bo Amerykanin nie miał ważnych badań lekarskich. Działacze Stali Rzeszów mówią o czeskim błędzie i o braku dobrej woli ze strony gospodarzy. Trener Mirosław Kowalik  twierdzi, że poznaniacy nie chcieli pomóc jego drużynie w rozwiązaniu tej sprawy. - Trochę to dziwne, bo weryfikację dokumentów przeprowadzał sędzia, a nie klub z Poznania - mówi nasz ekspert Jacek Gajewski.

- Dokumentami w klubie powinien zajmować się trener lub kierownik drużyny. Wszystko zależy od wewnętrznych ustaleń, ale to są osoby odpowiedzialne. Daty są w tym przypadku niezwykle istotne i każda doświadczona osoba powinna zwracać na nie uwagę i starannie je sprawdzać. To jest tak naprawdę żużlowe abecadło. Licencje i karty zdrowia przegląda się za każdym razem. W tym przypadku mamy ewidentną wpadkę kierownictwa ekipy gości - tłumaczy Gajewski.

Były menedżer Get Well twierdzi, że winą trudno również obarczać zawodnika. - Grega bym specjalnie nie winił, bo takie dokumenty zawodnicy dostają do ręki bardzo rzadko. Najczęściej dzieje się tak, kiedy jadą na jakieś zawody indywidualne. Po takich imprezach żużlowców trzeba też kontrolować, żeby odebrali karty zdrowia. Może się przecież zdarzyć tak, że kolejnego dnia jest spotkanie ligowe - wyjaśnia Gajewski.

Czy rzeszowianie mogli zrobić coś więcej, żeby Hancock pojechał w Poznaniu? Czy temat dało się załatwić na miejscu? Okazuje się, że tak, ale pod warunkiem, że z klubem na meczu byłby lekarz medycyny sportowej. - Temat trudno jest załatwić na miejscu, bo do tego potrzeba odpowiedniej pieczątki. Zdolności do jazdy nie może potwierdzić obojętnie jaki lekarz. Kluby na mecze zabierają ze sobą najczęściej ortopedów, bo żużlowcy są najczęściej ich "klientami" - tłumaczy Gajewski.

Swoją drogą menedżer zastanawia się, jakie dokumenty Hancock przedstawił przed pierwszym meczem sezonu z MDM Komputery TŻ Ostrovią. - Teraz będą tylko domysły, ale podejrzewam, że karta zdrowia Hancocka od tego czasu się pewnie nie zmieniła - podsumowuje nasz ekspert.

[/color]

ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu

Komentarze (57)
avatar
P0ZNANIAK
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Myślę, że ekspert Jacek Gajewski wyjaśnił to wszystko bardzo dokładnie i nie ma sensu dalej się kłócić. Jak dla mnie to Hancock był oczywiście zdolny do jazdy, ale przez drobny błąd w dacie dok Czytaj całość
Maciej Szydłowski
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
dziadek ma stare flepy 
Maciej Szydłowski
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
oddajcie punkty dla ostrowa 
avatar
k44
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wychodzi na to, że trzeba w Rzeszowie zatrudnić Gajesa :) 
krzysiek.n
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Prezes , Vice , dwóch trenerów---mentalnie wszyscy się czują zespołem ekstraligowym----ale na razie nie mogą ogarnąć 2-ligi. A zdobycze punktowe Porsinga i Mazura z jedną z najsłabszych ekip w Czytaj całość