Fogo Unia rozmawiała z Doyle'em i Woffindenem. Nie było tematu Fricke'a

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Piotr Rusiecki na fecie z okazji złotego medalu Unii Leszno w sezonie 2017
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Piotr Rusiecki na fecie z okazji złotego medalu Unii Leszno w sezonie 2017

Piotr Rusiecki zdradza kulisy minionego okienka transferowego. Do Fogo Unii Leszno mogli dołączyć mistrzowie świata: Jason Doyle i Tai Woffinden.

Po zakończonym mistrzostwem Polski sezonem 2017, w Fogo Unii Leszno doszło do kilku zmian kadrowych. Z drużyną pożegnali się Duńczycy: Nicki Pedersen i Peter Kildemand, z którymi Byki nie planowały przedłużenia współpracy. Z leszczyńskiego klubu odszedł także Grzegorz Zengota. - Pierwsze przemyślenia i dyskusje w klubie na temat kadry w sezonie 2018 pojawiły się w sierpniu. W połowie września miałem w głowie poukładane, czego oczekujemy i w jakim kierunku pójdziemy. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie było wielkich niewiadomych. Jedyna niewiadoma była związana z przyszłością Grzegorza Zengoty. Okazało się, że Grzegorz wcześniej podjął decyzję - przyznaje w rozmowie z otopanorama.pl Piotr Rusiecki.

W miejsce Pedersena, Kildemanda i Zengoty, Fogo Unia zakontraktowała Jarosława Hampela i Brady'ego Kurtza. Co ciekawe, prezes Byków rozmawiał w kontekście przyszłego sezonu nawet z mistrzami świata: Jasonem Doyle'em i Taiem Woffindenem. - Skład Unii miałem przygotowany w połowie września. Jarek Hampel stanowił tzw. pierwszy wybór. Rozmawiałem również z Taiem Woffindenem i Jasonem Doyle'm - zdradza Rusiecki, dodając przy tym, że nie było tematu Maxa Fricke'a w Fogo Unii.

Z Hampelem, Kurtzem, a także Januszem Kołodziejem, Emilem SajfutdinowemPiotrem Pawlickim, a także czołowymi młodzieżowcami PGE Ekstraligi: Bartoszem Smektałą i Dominikiem Kuberą, leszczynianie w przyszłym sezonie znów mają bić się o mistrzostwo Polski. - Na pewno przyszły sezon będzie trudniejszy, niż poprzedni. Przyjdzie nam bronić mistrzowskiego tytułu. Przeciwnicy będą mobilizować się w myśl zasady "bij mistrza". Musimy dać z siebie minimum 25 procent więcej, niż normalnie. Sto procent zaangażowania i pracy nie wystarczy. Musi być jeszcze więcej - ocenia Rusiecki.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Wszystko, co przeżyłem w sporcie, przy tym urazie jest małą rzeczą

Źródło artykułu: