Żużlowcy klubu z Grodu Lecha jak burza przemknęli przez drugoligowe zmagania, gromiąc na domowym owalu wszystkich przeciwników. Świetna forma w sezonie 2017 sprawiła, że zawodnicy, którzy wywalczyli dla Startu Gniezno awans, zostali zakontraktowani na kolejny rok. Do kadry beniaminka Nice 1. Ligi Żużlowej dołączyli Jurica Pavlic, Kim Nilsson oraz Maksymilian Bogdanowicz. Śmiało można stwierdzić, że na papierze skład gnieźnian nie powala.
- Nazwiska nie jeżdżą. Zbudowaliśmy drużynę, która jest młoda, perspektywiczna i rozwojowa. Chcemy udowodnić kibicom, że ten zespół potrafi sprawiać niespodzianki, nie tylko na swoim torze. Naszym głównym założeniem będzie to, by wygrywać mecze u siebie. Jeżeli się uda, to będziemy chcieli zwyciężyć wszystkie domowe spotkania. Na pewno takie założenie będziemy mieli przed sezonem - powiedział Rafael Wojciechowski, menadżer czerwono-czarnych.
Niektórzy pierwszoligowcy skonstruowali zdecydowanie mocniejsze składy niż ekipa z pierwszej stolicy Polski. Opiekun Startu nie uważa jednak, że jego drużyna stoi na przegranej pozycji. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że niektórzy rywale będą bardzo wymagający, jednak, jak powiedziałem, nazwiska nie jeżdżą. Będziemy chcieli też starać się o miłe niespodzianki na wyjazdach, nieraz walcząc o zwycięstwo. Miejmy nadzieję, że z któregoś wyjazdu przywieziemy triumf - dodał.
Żużlowcy Car Gwarant Startu wiedzą, o co będą jechać w przyszłym sezonie. - Głównym celem na ten sezon jest utrzymanie oraz okrzepnięcie w tej pierwszej lidze. Wydaje się, że ta liga będzie wyrównana i ciekawa. Chcemy, by nasz zespół dalej się rozwijał. Być może dopiero po tym roku będziemy mogli ocenić, na co tak naprawdę go stać. Niewykluczone, że sprawimy tak dużo niespodzianek, że otrzemy się o środek tabeli i powalczymy o play-offy - podsumował Wojciechowski.
ZOBACZ WIDEO Organizacja meczu w PGE Ekstralidze