Dziesięć punktów i miejsce w półfinale ucieszyło mistrza świata z 2012 roku. - Źle to nie wyglądało, ale chciałem zebrać kilka punktów więcej i dostać się do finału, jednak nie mogłem znaleźć wystarczającej prędkości. To żadna nowość, zmagam się z tym od początku roku. To bardzo frustrujące, że nie mogę się odnaleźć ze sprzętem - komentował swój występ bezpośrednio po zawodach w Cardiff.
Principality Stadium to jedno z ulubionych miejsc Australijczyka w kalendarzu SGP. W przeszłości wygrywał turnieje i stawał na podium. Cardiff znów okazało się pomocne, choć nie do końca. - To jest tor na którym czuje się bardzo dobrze i lubię tu jeździć. Wiem, że jeszcze trzeba poprawić parę rzeczy. Po prostu zacząłem szukać nowych rozwiązań, teraz jest w miarę w porządku. Do dobrego jest jednak już bliżej niż dalej - stwierdził Holder.
Trzy pierwsze turnieje w Grand Prix i występy w PGE Ekstralidze były dla niego wielce irytujące. Od żużlowca, który w ubiegłym roku otarł się o brązowy medal oczekiwano zdecydowanie więcej. - Po tamtym sezonie wszystko wywróciło się do góry nogami. Próbuję naprawić te problemy, stąd też wzmożona praca. Nie jestem wystarczająco szybki. Nie ważne jak potrafisz jeździć, jeśli nie masz wystarczającej prędkości. Teraz jest lepiej, ale to ciągle nie to czego oczekuje i czego potrzebuje by być w czołówce. Wiadomo, są zawodnicy, którzy mają podobne problemy, ale pracujemy dalej, aby i zobaczymy co się wydarzy.
Czy Holder dokonał już przełomu i będzie regularnie pojawiał się w półfinałach? A może to tylko chwilowy przebłysk. - Trafia mnie to, jeśli w jednym biegu jestem szybki, a za chwilę przyjeżdżam ostatni. Próbujesz wszystkiego, a mimo to znów nie działa. Bez konsekwencji i powtarzalności nic z tego nie będzie - podkreślił uczestnik mistrzostw świata.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze (WIDEO)