Jacka Gajewskiego wzloty i upadki. Utytułowany menadżer zakończył w Toruniu drugie podejście

WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Gajewski
WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Gajewski

Klub Sportowy Toruń poinformował w czwartek, że pracę w klubie zakończył Jacek Gajewski. Jako menadżer podczas dwóch kadencji zdobył z Aniołami worek medali. W trakcie drugiej nie miał jednak w Toruniu łatwego życia.

Ustępujący wicemistrz Polski poniósł w dziesięciu meczach aż osiem porażek i na ten moment zamyka tabelę PGE Ekstraligi. Aż czterokrotnie przegrał na własnym torze. Poprzednio taka sytuacja w Toruniu miała miejsce w... 1971 roku, gdy ówczesna Stal rywalizowała w II Lidze.

Z pewnej siebie drużyny, która w poprzednim sezonie wygrała wszystkie domowe spotkania, niewiele zostało. W czwartek 20 lipca pożegnał się z nią ten, który był jej głównym architektem. Jacek Gajewski zakończył trzeci sezon pracy, a siódmy ogółem w toruńskim klubie. Druga kadencja szanowanego w środowisku menadżera okazała się więc mniej szczęśliwa aniżeli ta poprzednia.

Sukcesy z Unibaksem i niełatwy powrót po czterech latach

Pierwsza przygoda jako menadżera Aniołów miała miejsce w latach 2007-2010. Dla Gajewskiego tamta praca na rzecz toruńskiego żużla nie była jednak nowością. W latach dziewięćdziesiątych działał w Apatorze jako wiceprezes ds. sportowych. Opiekował się Perem Jonssonem, z którym do dziś wiąże go bliska przyjaźń, a także Ryanem Sullivanem, z którym przez kilka lat współpracował indywidualnie w teamie. Zresztą to Gajewski stał za sprowadzeniem Australijczyka do Torunia w 1996 roku i jego powrotem dziesięć lat później.

Największy sukces w pracy menadżerskiej miał miejsce podczas drugiego sezonu w Unibaksie. Przypadł on na rok 2008, a więc ostatni, w którym startowano na stadionie przy ulicy Broniewskiego. Drużyna wygrała 17 z 20 meczów w sezonie, w tym aż dziewięciokrotnie na wyjeździe. Gajewski zdecydował się odejść z klubu po przeciętnym, choć uwieńczonym brązowym krążkiem sezonie 2010. Łącznie zdobył cztery: złoty, dwa srebrne i brązowy.

ZOBACZ WIDEO MPPK to coś wyjątkowego. Impreza gdzie należy się pokazać (WIDEO)

Po tym, jak w 2014 roku klub z rąk Romana Karkosika przejął Przemysław Termiński, powrócił do klubu. Nowy właściciel postawił na Gajewskiego, którego bardzo cenił za fachowość i wieloletnie obycie w branży. - Postawiłem na ludzi doświadczonych, a przede wszystkim już sprawdzonych - oświadczył wtedy Termiński. Po cichu na taki scenariusz liczyli także kibice, którzy nierzadko przez lata nieobecności menadżera ponownie widzieli go u sterów zespołu, pamiętając udany okres w Unibaksie. Oprócz funkcji menadżera został on też wiceprezesem.

Drużyna z Torunia siłą rzeczy przeszła sporą transformację kadrową, ale w pierwszym sezonie za jasny cel postawiono awans do play-off. Udało się go zrealizować, choć ostatecznie skończyło się czwartym miejscem i słabą drugą częścią sezonu. Z kretesem przegrana została szczególnie konfrontacja o brązowy medal z Unią Tarnów. Za błąd w sztuce uznano sposób przygotowania toru na mecz z Jaskółkami w Toruniu, przegrany 40:50. Wcześniej w lipcu klub stracił też Darcy'ego Warda, na którego toruńscy działacze czekali miesiącami, gdy był zawieszony. Australijczyk nie doszedł do porozumienia m.in. z Gajewskim i zdecydował się na jazdę w Zielonej Górze.

Zwykle spokojny i opanowany działacz był też w ówczesnym sezonie uczestnikiem szarpaniny z Nickim Pedersenem podczas meczu z Fogo Unią Leszno. Wskutek tego zdarzenia, a może przede wszystkim głośnego wywiadu udzielonego WP SportowymFaktom, menadżer otrzymał karę jednego meczu zawieszenia. Lepsze czasy zarówno dla niego, jak i zespołu nadeszły jednak już w kolejnym sezonie.

Wicemistrzostwo z poczuciem małego niedosytu

Druga ligowa kampania okazała się znacznie bardziej udana. Klub skuteczniej spożytkował przede wszystkim okres transferowy. Do drużyny dołączyli Greg Hancock i Martin Vaculik. Amerykanina widziano w roli nie tylko lidera, ale także mentora całego zespołu. Słowak miał być inwestycją na lata.

Pod wodzą Gajewskiego torunianie spisywali się na przestrzeni sezonu bardzo dobrze. Zdarzały się wpadki jak m.in. ta najpoważniejsza w Gorzowie w rundzie zasadniczej (28:62), ale ogólna ocena mogła być tylko pozytywna. Zespół odzyskał skuteczność na Motoarenie, na której triumfował we wszystkich dziewięciu spotkaniach. Wbrew powszechnym opiniom udało się pokonać w półfinale Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra, a jednym z bohaterów okrzyknięto menadżera Get Well.

Po wygranej w Toruniu 50:40 większość i tak wskazywała jako faworyta do awansu zielonogórzan. Przed rewanżem Gajewski zdecydował się przesunąć pod numer 1 Hancocka, tak by jego najlepszy zawodnik startował po przerwach na równanie. Po słabym początku spotkania umiejętnie wprowadzał rezerwy taktyczne, szybko niwelując straty. W efekcie Anioły obroniły przewagę (43:47) i wjechały do finału.

W nim rywalem była Stal Gorzów. W Toruniu gospodarze wygrali 49:41. Rewanżowa potyczka lepiej układała się dla Stali, ale w końcówce na moment nadzieje torunian odżyły. Paradoksalnie pechowy okazał się bieg trzynasty, wygrany 5:1. W nim Vaculik i Chris Holder dojechali do mety nie w tej kolejności, w jakiej powinni. Zwycięstwo tego pierwszego sprawiło, że niemożliwa była w tym momencie rezerwa taktyczna w gonitwie kolejnej i tym samym skuteczny tego dnia Hancock zakończył udział w meczu z pięcioma startami. Przez to niedopatrzenie, pomimo wywalczeniu srebra, od sporego niedosytu w Toruniu nie sposób było uciec. - Być może nasze szanse wzrosłyby, gdyby Greg jechał dwa razy. Już się tego nie dowiemy - mówił na gorąco po finale Gajewski.

Na drugiej stronie m.in. o nieudanych ruchach transferowych jesienią oraz o sukcesach i liczbach Gajewskiego osiągniętych w KS Toruń.
[nextpage]Nie układało się od października

Klubowi nie wyszedł okres transferowy przed sezonem 2017. Dość nieoczekiwanie odszedł Vaculik i Słowaka nie udało się zastąpić zawodnikiem na miarę jego potencjału. Michael Jepsen Jensen i Grzegorz Walasek nie są jeźdźcami tej klasy. Więcej spodziewano się też po Danielu Kaczmarku, który został sprowadzony z Leszna w miejsce Pawła Przedpełskiego, kończącego wiek juniora. Czynników, które spowodowały tak drastyczny regres Aniołów, było jednak więcej.

Przede wszystkim trudno było przewidzieć znaczną obniżkę osiągów Holdera i Przedpełskiego. Nie sprzyjał też do końca terminarz, a na torze brakowało odrobiny szczęścia. Trzy domowe porażki wynikiem 44:46 miały prawo zadziałać na drużynę demobilizująco. W poprawie nastrojów niewiele pomogła nawet derbowa wygrana w Grudziądzu (45:33), choć wiele wskazuje na to, że zadecyduje ona o uniknięciu bezpośredniego spadku z PGE Ekstraligi.

Nie udała się także do końca przebudowa toru, która była konsultowana z wieloletnim przyjacielem i jednym z twórców toru, Perem Jonssonem. Gajewski był jednym z głównych pomysłodawców zmiany geometrii drugiego łuku. Duża liczba imprez organizowanych w Toruniu miała sprawić, że zawodnicy, którzy przyjeżdżali na spotkania ligowe, szybko się odnajdywali i tor przestawał być dla nich zagadką. Przebudowa miała zwiększyć także atrakcyjność. - Wszystko konsultowałem z Perem Jonssonem. Mocno w tych sprawach mi doradzał i namawiał, żeby ruszyć temat - przekonywał pod koniec ubiegłego roku działacz.

W jednym ze spotkań dokonana zmiana miała obrócić się nawet przeciwko Get Well. Patryk Dudek po sprytnym ataku na Grega Hancocka w ostatnim biegu sam przyznał, że przy starej geometrii nie wykonałby takiego manewru, a jego Falubaz nie wygrałyby meczu. Wówczas było już jasne, że zespół czeka trudna walka o utrzymanie. Na domiar złego tydzień po porażce z zielonogórzanami po raz pierwszy w historii na Motoarenie wygrała Betard Sparta Wrocław.

Po dziesięciu kolejkach sytuacja torunian stała się fatalna. Wielu kibiców w Toruniu zaczęło domagać się rezygnacji menadżera z pełnionej funkcji. Zarówno sam zainteresowany, jak i Przemysław Termiński nie podejmowali jednak gwałtownych ruchów. Po niecały miesiącu od potyczki z wrocławianami zdecydowano się ostatecznie na zakończenie współpracy. Od najbliższej kolejki drużynę poprowadzi Jacek Frątczak.

Jeden z najlepszych fachowców. W Toruniu zdobył wszystko

W środowisku żużlowym Jacek Gajewski uznawany jest za jednego z najlepszych menadżerów. Duża wiedza teoretyczna i wieloletnie doświadczenie wyniesione z klubów toruńskiego i częstochowskiego sprawdzały się w prowadzeniu zespołu. Potrafił zaskakiwać i umiejętnie prowadzić go pod względem taktycznym. Nie sposób odmówić mu skutecznych działań na rynku transferowym, choć jak pokazało zwłaszcza ostatnie okienko, nie zawsze udawało się wszystkie realizować. Należy pamiętać, że menadżer budując zespół działał w dużej mierze autorytatywnie. W wielu klubach osoby odpowiedzialne za prowadzenie drużyny w trakcie spotkań nie mają aż tak dużo do powiedzenia przy kontraktowaniu zawodników.

Jednym z flagowych sukcesów jako menadżera toruńskich żużlowców podczas drugiej kadencji była z pewnością wspomniana rewanżowa konfrontacja półfinałowa z Falubazem. Innym przykładem może być też mecz półfinałowy rok wcześniej. Słaba runda rewanżowa w wykonaniu torunian i ledwie wywalczony awans do play-off skłaniał do przemyśleń. Radykalna zmiana przygotowania nawierzchni (na ekstremalnie twardą) na półfinałowe starcie z Fogo Unią była pomysłem Gajewskiego. Przyniosła ona skutek, bo torunianie przerwali niekorzystną passę i wygrali 49:41. W rewanżu Byki odrobiły wprawdzie straty (53:37), ale Anioły wyjątkowo mocno postawiły się późniejszemu mistrzowi.

Siódmy, a trzeci po powrocie sezon 53-latka jako menadżera toruńskich żużlowców nie okazał się tak szczęśliwy, jak poprzednie. Dorobek, jaki uzbierał przez lata pracy w klubie w rodzinnym mieście, z pewnością może jednak służyć za przykład. Gajewskiemu wielu mogłoby pozazdrościć sukcesów. Sumując obie kadencje, zdobył przecież z toruńskim klubem wszystko, co było do zdobycia.

Unibax Toruń pod wodzą Jacka Gajewskiego (2007-2010):

SezonWynik w lidzeMeczeZwycięstwaRemisyPorażkiMałe punktyInne sukcesy
2007 srebro 20 14 1 5 +145 -
2008 złoto 20 17 0 3 +271 złoto MPPK
2009 srebro 20 13 1 6 +48 brąz KPE
2010 brąz 20 11 0 9 -9 złoto MPPK

Ogólny bilans spotkań:

MeczeZwycięstwaRemisyPorażkiProcent zwycięstw
Razem 80 55 2 23 68,8%
Dom 40 35 0 5 87,5%
Wyjazd 40 20 2 18 50,0%

Get Well Toruń pod wodzą Jacka Gajewskiego (2015-2017):

SezonWynik w lidzeMeczeZwycięstwaRemisyPorażkiMałe punktyInne sukcesy
2015 4. miejsce 18 7 2 9 -7 -
2016 srebro 18 11 0 7 +80 brąz MPPK
2017 - 10 2 0 8 -50 -

Ogólny bilans spotkań:

MeczeZwycięstwaRemisyPorażkiProcent zwycięstw
Razem 46 20 2 24 43,4%
Dom 23 15 2 6 65,2%
Wyjazd 23 5 0 18 21,7%
Komentarze (58)
avatar
CT 1231
21.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Dla krytyków Gajewskiego: Jaki niby wpływ miał na odejscie Vaculika przed sezonem? jaki miał wpływ na cieniowanie mistrza świata Holdera? niby jak miał przewidzieć aż taką padakę Przedpełskiego Czytaj całość
Bazik-UL
21.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
W brew pozorą t wina źle dobranego składu ,trzeba było się spodziewać że Greg nie ma już 20lat,Walasek....porażka Paweł Przedpełski ....nie wiadoma,wkroczył w wiek seniora.Kaczmarek....bochater Czytaj całość
avatar
real_M
21.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ale nam zabrakło JEDNEGO KLASOWEGO zawodnika i tyle. Jak się ma kim jechać to małpa z brzytwą poprowadzi drużynę a jak się nie ma to i Cieślak z polewaczka i pługiem nie pomoże. Dzieki Jacek - Czytaj całość
avatar
czerwiec74
21.07.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
dzięki Jaca za te wszystkie lata jakie byłeś z Toruńskim klubem 
avatar
Twój Pan
21.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeszcze błąd w finale z Gorzowem w Toruniu gdzie Holder mógł jechać zarówno w 14 jak i 15 wyścigu. Niestety Gajewski wstawił go do 15tego gdzie Holder od kilku sezonów zupelnie nie radzi sobie Czytaj całość