Szwed był najskuteczniejszym zawodnikiem całego meczu. W pięciu starach zdobył 13 punktów. Wygrał trzy wyścigi, a w dwóch mijał linię mety na drugiej pozycji. Działacze przecierali oczy ze zdumienia, bo Lindbaeck ani nie trenował jakoś szczególnie przed spotkaniem w Częstochowie, ani nie robił jakiś wielkich inwestycji sprzętowych. Cały czas trzymał się silników od Flemminga Graversena.
- Tak dobrze jeszcze nie jechał i trudno powiedzieć, co się nagle zmieniło. Po czasie doszliśmy do wniosku, że przyczyną był ślub, który wziął po meczu. Nie chciał jechać na niego w złym humorze i dlatego tak się zmobilizował - mówi nam prezes grudziądzkiego klubu Arkadiusz Tuszkowski.
Antonio Lindbaeck ślub wziął w poniedziałek, dzień po spotkaniu w Częstochowie. Wybrał sobie dość nietypową porę, bo na ogół żużlowcy na zmianę stanu cywilnego decydują się po zakończeniu sezonu. Tak było ostatnio w przypadku Jasona Doyle'a i Taia Woffindena. Szwed zrobił inaczej i w klubie liczą, że dzięki temu wstąpi w niego nowy duch.
- O tym, że planuje ślub, dowiedzieliśmy się po meczu z Get Well Toruń, który odbył się w Grudziądzu. Nie spodziewaliśmy się jednak, że wybierze taki nietypowy termin. Początkowo były nawet lekkie obawy, że będzie skupiony bardziej na tym niż na spotkaniu, ale okazało się, że było zupełnie odwrotnie. To wydarzenie było chyba dla niego dodatkową mobilizacją - podsumowuje Tuszkowski.
ZOBACZ WIDEO Czapka Kadyrowa ponownie u Jacka Krzyżaniaka (WIDEO)