Długa przerwa Kylmaekorpiego

Zawodnik Lotosu Wybrzeża Gdańsk uległ kontuzji podczas zeszłotygodniowego meczu ligi angielskiej pomiędzy Peterborough Panthers i The Lakeside Hammers. Sprawcą kolizji był Claus Vissing, który z impetem wjechał w prowadzącego Kylmaekorpiego. Z początku Fin nie przewidywał, że kontuzja będzie tak groźna. Lekarz postawił diagnozę - Joonas musi pauzować przez 6 tygodni.

Joonas Kylmaekorpi wspomina ten upadek, jako najgroźniej wyglądającą kolizję w jego karierze. - Pamiętam tylko, że Claus uderzył we mnie z ogromną prędkością, obaj uderzyliśmy w bandę. Później zrobiło mi się czarno przed oczami, nie wiem co się działo - komentuje Fin. O sile uderzenia świadczy fakt, że zniszczeniu uległ nawet kask zawodnika. - Biorąc pod uwagę okoliczności, to szczęście, że nie doszło do większej tragedii. Z mojego kasku nie ma już co zbierać, totalnie się rozsypał - mówi Kylmaekorpi. Zawodnik wystąpił jednak w powtórce wyścigu, którą nawet wygrał. Po meczu pojechał jednak prosto do szpitala, gdzie stwierdzono uraz łokcia.

We wtorek wieczorem Joonas udał się do specjalisty, który postawił ostateczną diagnozę. Lekarz zalecił półtoramiesięczną przerwę w startach. - Ogólnie jestem bardzo potłuczony, ale najbardziej ucierpiał mój łokieć, jedna z kości jest bowiem pęknięta - mówi Fin. Kylmaekorpi całkiem nieźle rozpoczął sezon na Wyspach Brytyjskich, liczył że wywalczy miejsce w Lotosie Wybrzeżu Gdańsk. - Do tej pory wszystko szło mi dobrze, byłem bardzo zadowolony ze swoich startów w Anglii. Miałem ogromną nadzieję, że wkrótce przekonam do siebie trenera Sawinę i wystartuję w meczu ligi polskiej. Niestety, teraz muszę oglądać zawody z trybun. Kolejna kontuzja bardzo mnie zdołowała. Mam jednak nadzieję, że szybko wrócę do zdrowia i że wykorzystałem już cały limit pecha na ten rok - kończy Kylmaekorpi.

Komentarze (0)