Martin Vaculik swoje losy z toruńskim klubem związał przed sezonem 2016. Słowak, co oczywiste, kontraktowany był w roli lidera drużyny. Wszak w ciągu kilku poprzednich sezonów wyrósł na jednego z najmocniejszych zawodników PGE Ekstraligi. Tymczasem w grodzie Kopernika zdobywał średnio dwa punkty na wyścig. Nie jest to wynik zły, ale zdecydowanie poniżej oczekiwań toruńskiego środowiska żużlowego. Kibice mieli mu za złe zwłaszcza bardzo nierówną postawę w meczach finałowych ze Stalą Gorzów.
Czarę goryczy przelały tygodnie po zakończeniu poprzedniego sezonu. Vaculik w okresie transferowym związał się umową właśnie z gorzowianami, co wywołało lawinę spekulacji. Robert Dowhan, były prezes Falubazu Zielona Góra, na Facebooku napisał, że Słowak dogadał się ze Stalą jeszcze przed finałowym dwumeczem. - Znam dobrze realia giełdy transferowej i wiem, że jak są finały, to większość kart jest rozdana. Za moimi słowami nie kryła się jednak żadna sugestia. Nie napisałem, że Vaculik sprzedał mecz - wytłumaczył na naszych łamach senator RP.
Nic więc dziwnego, że Vaculik nie mógł liczyć na gorące przywitanie w Toruniu. Wręcz przeciwnie - kibice przygotowali dla swojego byłego zawodnika specjalny transparent o treści: "Ambicja, charakter, honor - pojęcia ci nieznane, sprzedałeś się Zmorze jeszcze przed finałem".
Należy dodać, że kilka miesięcy temu sprawie całkowicie zaprzeczył sam zainteresowany. - To nieprawda! Jak przeczytałem to za pierwszym razem, to byłem naprawdę zły. Coś takiego obraża mnie jako sportowca i człowieka. Chciałem się nawet wcześniej do tego odnieść, ale stwierdziłem, że nie ma sensu reagować na takie hejty - powiedział Vaculik. Do sprawy odniósł się także właściciel Get Well, Przemysław Termiński. - Na pewno dwa finałowe biegi Martin pojechał słabiej, straciliśmy przez to pięć punktów, ale mam nadzieję, że jest tak on mówi, czyli że do rozmów doszło po finale.
Ze strony Termińskiego zimą było sporo uszczypliwości względem Słowaka. Jeszcze w listopadzie wspominał o kiepskiej formie psychicznej Vaculika po serii słabszych meczów. - Moim zdaniem za bardzo się tym wszystkim przejął. Trochę jakby pokazał, że nie ma charakteru. Jak to się nie zmieni to on nigdy nie zostanie mistrzem świata - zdradził w rozmowie z naszym portalem. Powiedział też, że na inaugurację z Vaculikiem się nie przywita, a kilka dni przed pierwszym meczem stwierdził, że Słowak "jest dobry tylko w swoim mniemaniu".
ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje