Witold Skrzydlewski: Prawdziwy sprawdzian dopiero przed Orłem

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski z córką Joanną
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski z córką Joanną

Orzeł wygrał z Arge Speedway Wandą Kraków 50:40. Łodzianie mogą cieszyć się z dwóch punktów, ale mają, o czym myśleć przed spotkaniem w Pile.

- Wszyscy stawiali, że wygramy wyżej. Ja do tematu podchodziłem nieco inaczej, bo zakładałem, że te 40 punktów nasz rywal będzie w stanie zdobyć - komentuje niedzielny mecz z Arge Speedway Wandą Kraków Witold Skrzydlewski.

Prezes Orła twierdzi, że jest zbyt wcześnie by oceniać jego drużynę. Uważa jednak, że zespół musi wiele poprawić przed kolejnym meczem, który odbędzie się w Lany Poniedziałek w Pile. - Krakowianie napędzili nam stracha. Pokazali, że zespół ma słabe punkty. Kolejny raz okazało się, że nazwiska nie jadą. Wygraliśmy, ale ten mecz nie był jeszcze prawdziwym sprawdzianem. Takim będzie dopiero najbliższe spotkanie, które odjedziemy w Pile - przekonuje Skrzydlewski.

W łódzkim zespole zawiódł między innymi Edward Mazur. Więcej można było spodziewać się również po Hansie Andersenie czy Robercie Miśkowiaku. Szef Orła nie krytykował jednak zawodników, którzy na inaugurację spisali się słabiej. - To jest początek sezonu, a drużynie przyświeca jasny cel, którym jest utrzymanie w pierwszej lidze. Teraz czeka nas poważny sprawdzian, ale jeśli przegramy najbliższy mecz z pilanami, to przyjmę to z pokorą. W niedzielę więcej obiecywałem sobie po naszych liderach i Mazurze. Z drugiej strony mam świadomość, że pierwszy mecz to emocje i nerwy. Łoktajew też w pewnym momencie nie wytrzymał. Uważam, że z biegu na bieg to wszystko będzie wyglądać coraz lepiej - podsumowuje Skrzydlewski.

ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje

Źródło artykułu: