Tarnowianin wyjechał na tor w towarzystwie Grzegorza Zengoty. Sympatycy zawodników z bykiem na piersi bez trudu rozpoznali sylwetkę żużlowca, który w latach 2010-2011 z powodzeniem reprezentował klub z Wielkopolski. - Odżyły trochę wspomnienia. Nawet starałem się wybrać ten sam boks, który miałem tutaj wcześniej - przyznał Janusz Kołodziej.
Dobry stan toru w Lesznie sprawił, że drużyna Fogo Unii Leszno jako pierwsza w kraju rozpoczęła treningi na własnym obiekcie. - Cieszę się, że tak wcześnie udało nam się wyjechać. Ja czuję się bardzo dobrze i widać, że pozostali zawodnicy też są w dobrej formie. Żużel jest dla mnie jak narkotyk, więc po dawce speedwaya mam wyśmienite samopoczucie - stwierdził tarnowianin.
Zawodnik przyznał, że decyzja o tak szybkim wyjeździe na tor trochę go zaskoczyła. - Okazało się, że mój sprzęt nie jest jeszcze skompletowany. Po informacji o treningu rozpoczęliśmy pracę w warsztacie na dwie zmiany. Kilka rzeczy mogliśmy dokończyć dopiero na miejscu w Lesznie, ponieważ mieliśmy tutaj zamówione niektóre części - zdradził 33-latek.
Trzykrotny Indywidualny Mistrz Polski przyznał, że treningi na własnym stadionie to idealne przygotowanie do sezonu. - Wyjazdy za granicę to często wielka niewiadoma. Nie wiadomo czy nie będzie padało, czy są terminy, czy nie ma za dużo osób. U siebie na torze wiemy, czego się spodziewać. Poza tym na miejscu jest cała drużyna-można pogadać, wyciągnąć wspólne wnioski - zakończył Janusz Kołodziej.
ZOBACZ WIDEO Gdzie są pieniądze? Wanda zrobiła mu kilka przelewów, ale żaden nie doszedł