Impreza kulturalna zakończyła się na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem spotkania Stali BETAD Leasing Rzeszów z Renault Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Ekipa ze stolicy Podkarpacia w sobotę nie mogła więc trenować, ale również przygotować toru do zawodów w taki sposób, w jaki chciałaby to zrobić. To było widać w niedzielnym pojedynku, w którym przyjezdni czuli się jak u siebie, a gospodarze w żaden sposób nie mogli się dopasować do warunków panujących na własnym obiekcie.
- Być może był to pewien problem. Nic jednak nie usprawiedliwia tak słabej jazdy. Przed koncertem tor został mocno ubity, by go zabezpieczyć. I potem odebraliśmy go dopiero nad ranem - powiedział niedawno Andrzej Łabudzki, prezes rzeszowskiego klubu. Wtórował mu trener Żurawi. - Były problemy z przygotowaniem toru. Nie chcę o tym mówić, bo jest mi niezręcznie. Staraliśmy się zrobić tor, ja byłem na miejscu już o trzeciej nad ranem, ale w sobotę na stadionie był koncert - przyznał Janusz Ślączka.
Czy koncert utrudnił przygotowanie toru do meczu? Miasto Rzeszów nie zgadza się z taką tezą. - Co ma wspólnego jedno z drugim? Mówienie o tym, że przez koncert był problem z przygotowaniem toru to szukanie przyczyn tam, gdzie nie powinno ich się szukać. Nie sądzę, żeby koncert miał jakikolwiek wpływ na wynik. Jeżeli Stal by wygrała, to nie mówiłaby, że koncert jej pomógł - reaguje Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
W czerwcu żużlowcy również przez kilka dni nie mogli odbywać treningów przy Hetmańskiej. Na Stadionie Miejskim trwały wtedy przygotowania do Europejskiego Stadionu Kultury. - Oczywiście, że takie sytuacje czasami się zdarzają, że organizujemy jakąś dużą imprezę kulturalną. Ale mówienie, że przez koncert się przegrało, to zwalanie winy i pokazywanie swojej niemocy. To jest tak samo jak z siatkówką. Asseco Resovia i Developres również rozgrywają swoje mecze na Podpromiu, a tam także odbywają się różne wydarzenia. Resovia w najbliższym sezonie ligowym pierwsze trzy spotkania ligowe rozegra na wyjeździe, bo hala jest zajęta. Wszystko można dograć. Jeśli siatkarze nie daj Boże przegraliby swoje pierwsze mecze, to na pewno nie mówiliby, że to przez zajętą halę - argumentuje Chłodnicki.
Miasto Rzeszów nie ma sobie nic do zarzucenia, co sprawia, że w przyszłości sytuacja może się powtórzyć. - Jeśli człowiek się czegoś dobrze nauczy, to czy zapomni tego w ciągu dnia? Wszystko w tej sprawie było jasne, wszystkie terminy były znane. Nie szukajmy dziury w całym. To jest próba zwalenia na nas winy za porażkę żużlowców - kończy rzecznik prezydenta Rzeszowa.
ZOBACZ WIDEO: Ostatnia próba Majewskiego w karierze (wideo) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
a może wystarczy posłuchać i przemyśleć słowa Prezesa.....(taki uśmiechnięty)
a Czytaj całość