Młodzieżowiec drużyny z Częstochowy zmagania z krakowską Wandą zaczął od pewnego zwycięstwa w juniorskim wyścigu. Później przez moment zagrażał Grzegorzowi Walaskowi, ale ostatecznie musiał uznać wyższość przeciwnika. To, co zrobił w swoim trzecim biegu zasługuje na akcję meczu. "Łęgi" jednym atakiem przedarł się z czwartej pozycji na pierwszą. Zgromadzeni na trybunach częstochowscy kibice łapali się za głowy.
WP SportoweFakty: Przeciwko Speedway Wandzie Instal Kraków zdobyłeś 8 punktów. W jednym z wyścigów wykonałeś chyba akcję meczu wyprzedzając trzech zawodników jednym manewrem. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?
Hubert Łęgowik: Cóż, mój start nie był najlepszy. Dojechałem do ścieżki, zobaczyłem, że Jacob Thorssell też został zamknięty przez rywali, więc przyciąłem do krawężnika. Dostrzegłem, że podnosi motocykl bodajże Sucheckiego, skuliłem się tylko i przejechałem pod jego lewym łokciem. Fajnie ten bieg udało się wygrać. Tego dnia troszeczkę pogoda nam przeszkodziła, bądź pomogła. Ten tor dla mnie był najlepszy, na jakim jechałem w tym roku. Mimo tego, że na 13. bieg owal diametralnie się zmienił. W 12. Jacob wygrał wyścig, podpowiadaliśmy sobie i jechaliśmy na podobnych przełożeniach. Wyścig później tor już jednak przesechł i mój motocykl był za mocny. Cóż, taki jest żużel. Trzeba stale pilnować, jak tor się zmienia. Oczywiście obserwowałem nawierzchnię, ale nie spodziewałem się, że zmiana będzie aż tak diametralna. Chciałem też dodać, że troszeczkę szkoda, że została zrobiona taka zmiana, kiedy pojechałem za Artura (Czaję - dop. red.). Wolałbym jechać w biegu nominowanym, po części sobie na to zapracowałem. Niepotrzebnie został Artur zmieniony, lecz to była decyzja sztabu szkoleniowego i ją szanuję. Fajnie, że udało się wygrać, 2 punkty zostały w Częstochowie i to jest najważniejsze.
Wspomniałeś, że tor przesechł. Pod koniec chyba na tyle, że nawet można było go polać?
- Jasne, że tak. Tor przypominał ten, na którym jeździliśmy podczas treningu, choć tylko trochę bardziej się odsypało. Tyle mogę powiedzieć.
Rozkręcacie się.
- Tak, myślę, że to oczywiście widać. Każdy z zawodników jest coraz lepszy i przez to coraz mocniejszym punktem naszej drużyny.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Walasek: gubiliśmy za dużo punktów (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Teraz tydzień przerwy od ligowych zmagań. Jak go spożytkujesz?
- W poniedziałek jadę do Warszawy na zgrupowanie kadry. Trener Dobrucki zorganizował nam coś takiego. Otrzymałem powołanie. Chciałbym się tam dobrze pokazać, zwłaszcza, że to będzie na Stadionie Narodowym, przeżyć to wszystko. Później w tygodniu jakiś odpoczynek, bieganie, może jakaś sauna. Na pewno wybieram się na Grand Prix do Warszawy.
Tam się szykuje cały weekend pod znakiem żużla, bo dzień później mecz Polska - Reszta Świata.
- Tak, oczywiście zostanę również na tym spotkaniu. Zamierzam dopingować naszą reprezentację.
Tydzień później mecz w Daugavpils. Drużyna Lokomotivu jest bardzo silna, zwłaszcza u siebie. Startowałeś tam kiedykolwiek w ogóle?
- Właśnie jeszcze nie miałem nigdy okazji startować na torze w Daugavpils. Ale my nie czujemy się wcale gorsi. Wygrywamy mecze u siebie, wygraliśmy też ostatnio na wyjeździe, więc czemu mielibyśmy tam przegrać? Wiadomo, Lokomotiv na pewno wysoko zawiesi nam poprzeczkę, ale myślę, że już każdy z nas jest w takiej formie i odpowiednio doszedł ze sprzętem, że powinniśmy powalczyć o zwycięstwo.
Może teraz się pomylę, ale o ile dobrze pamiętam to Grigorij Łaguta, gdy po raz pierwszy pojawił się w Częstochowie powiedział, że tor mu się podoba, bo przypomina ten z Daugavpils. Słyszałeś coś takiego?
- Tak, słyszałem. Robią tam twardy tor, ale co przyszykują na Włókniarz Częstochowa? Tego nikt nie wie. Ja się nie boję toru przyczepnego, czy twardego. Po prostu dam z siebie wszystko i będę walczyć o jak najwięcej punktów dla Włókniarza.
Rozmawiał Mateusz Makuch
Bo czymże jest Loko do naszego Włókniarza...
To Oni muszą się obawiać nas a nie My ich...
Oby cało i zdrowo i niech wygra lepszy...
Pzdr z miasta Świętej Wieży :)