Beniaminek PGE Ekstraligi zakontraktował w roli liderów Andreasa Jonssona i Grigorija Łagutę. W pierwszym meczu w Zielonej Górze najlepsze wrażenie ze wszystkich rybnickich zawodników zrobił jednak Max Fricke. 20-letni Australijczyk uzbierał dziewięć punktów i bonus, wygrywając dwa wyścigi.
- Muszę przyznać, że Fricke naprawdę pozytywnie zaskoczył. Potrzebujemy w Ekstralidze kolorytu i nowych zawodników. Oczywiście nie można wyciągać wniosków po jednym spotkaniu, ale to, co zobaczyliśmy ze strony tego zawodnika może napawać optymizmem. Przed sezonem rozmawiałem z prezesem Mrozkiem i przekonywał mnie, co do wartości Maxa. Gdy słyszałem w jakich superlatywach się o nim wypowiada, nie do końca mu dowierzałem . Najwyraźniej intuicja go jednak nie zawiodła, więc muszę mu zwrócić honor - przyznaje ekspert naszego portalu, Jacek Frątczak.
W przypadku Australijczyka budujący jest nie tylko jego dorobek punktowy, ale też to, jak zachowywał się na torze. Frątczak zwraca uwagę na jego dojrzałość. - To naprawdę bardzo ciekawy zawodnik. Przede wszystkim myśli na torze. Warunki w Zielonej Górze nie były łatwe, a on odnalazł się w nich lepiej niż niejeden bardziej doświadczony żużlowiec. Zwróćmy też uwagę na fakt, że zaprezentował się bardzo dobrze w końcowej fazie zawodów. Świadczy to o jego dojrzałości emocjonalnej, a także sporych umiejętnościach. Trafił z przełożeniami i potrafił wybrać odpowiednie ścieżki, które dały mu dwie wygrane. Zobaczymy czy Fricke potwierdzi dobrą dyspozycję w kolejnych meczach, ale już teraz widać, że ROW może mieć z niego dużą pociechę - kwituje Frątczak.
W ubiegłym sezonie Fricke wystąpił w dziesięciu meczach Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Uzyskał tam średnią biegopunktową 1,909.
ZOBACZ WIDEO Hubert Ptaszek: Celem jest WRC
to nie trudne skoro tam sami niepełnosprawni i odpady z innych klubów się znalazły