Mirosław Jabłoński mógł wrócić do Gniezna. "Można powiedzieć, że była taka opcja"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Madejski
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski
zdjęcie autora artykułu

W nadchodzącym sezonie Mirosław Jabłoński będzie bronić barw KSM Krosno. Wychowanek Startu Gniezno przyznaje jednak, że był bardzo bliski powrotu do swojego macierzystego klubu. Na przeszkodzie stanął brak licencji dla czerwono-czarnych.

W poniedziałek 31-latek trenował na owalu w Grodzie Lecha. Warto zaznaczyć, że nie były to jego pierwsze jazdy po zimowej przerwie. Do tej pory Mirosław Jabłoński kręcił testowe okrążenia chociażby w Toruniu czy Zielonej Górze. Śmiało można zatem rzec, że u progu sezonu na brak kontaktu z motocyklem narzekać nie może. - Odbyłem już kilka jazd. Dzięki życzliwości klubu z Zielonej Góry, mogłem tam trenować. Ponadto odjechałem sparing w Toruniu. Jak na razie jest fajnie. Szkoda tylko, że jest dosyć zimno, jak na początek sezonu - powiedział podczas rozmowy z naszym portalem.

Z reguły gnieźnieński owal jest bardzo twardy. W poniedziałek było nieco inaczej. Nawierzchnia trochę się odsypywała, co przypadło do gustu Jabłońskiemu. Wychowanek Startu testował motocykle przez około dwie godziny. - Tor jest właśnie fajny. Uważam, że jest jednym z lepszych. Lekko przyczepna nawierzchnia, pojawiają się drobne dziurki, ale ogólnie trzeba przyznać, że naprawdę warunki torowe są super - dodał.

Start Gniezno nie otrzymał licencji na starty w tegorocznych rozgrywkach. Gdy ostateczna decyzja w tej sprawie nie była jeszcze znana, działacze klubu z Grodu Lecha prowadzili rozmowy z różnymi zawodnikami. Jednym z nich był Mirosław Jabłoński. Istniała możliwość, że 31-latek powróci do swojej macierzystej drużyny. - Można powiedzieć, że była taka opcja, tylko Start dostał czerwone światło ze Związku. Sądzę, że gdyby nie to, jeździłbym w Gnieźnie. Ale takie jest życie. Tak to się wszystko poukładało, a nie inaczej - zdradził.

Mirosław Jabłoński potwierdził, że istniała możliwość jego powrotu do macierzystego klubu.
Mirosław Jabłoński potwierdził, że istniała możliwość jego powrotu do macierzystego klubu.

W zbliżającym się sezonie młodszy z braci Jabłońskich będzie reprezentować KSM Krosno. Doświadczony zawodnik chce spisywać się z jak najlepszej strony na ligowych owalach, a także solidnie punktować w zawodach indywidualnych. - Cel drużyny to na pewno chęć utrzymania się w czołowej ósemce, żeby zachować pierwszą ligę. Ja osobiście chciałbym zdobywać jak najwięcej punktów w każdym ligowym spotkaniu. A indywidualnie, chciałbym dostać się do wszystkich finałów, tak jak mi to wychodzi praktycznie co roku od paru lat. Tam chcę walczyć o jak najwyższe miejsca. Zeszły sezon pokazał, że stać mnie w takich zawodach na bardzo dużo - stwierdził.

Na koniec zapytaliśmy wychowanka gnieźnieńskiego Startu o przygotowania do tegorocznych rozgrywek. Mirosław Jabłoński przyznał, że pracował zarówno nad formą, jak i kwestiami sprzętowymi. - Skupiłem się i na tym, i na tym. Zastosowałem metody, które są sprawdzone od lat, tak to nazwijmy. Postawiłem na hokej na lodzie - grałem z kilkoma chłopakami z Gniezna, między innymi z Maciejem, Patrykiem czy Oskarem Fajferami, a także Kacprem Gomólskim. Jak tylko pogoda pozwoliła, wyjechałem na motocross i już od ponad miesiąca jeżdżę na nim, więc o kondycję nie muszę się martwić pod żadnym kątem. Teraz pozostaje tylko odpowiednio dopasować sprzęt i dobrze wejść w sezon - zakończył.

Źródło artykułu: