Przeciętny rok dla żużla. Czas wysiadać z tego bałaganu
Koniec roku to czas podsumowań. Uważam, że sezon 2015 dla polskiego żużla był przeciętny. Na taką ocenę wpływa bardzo duża liczba przykrych wypadków. Moim zdaniem zmalała także liczba kibiców na stadionach. I na wszystko nakłada się wreszcie zła kondycja finansowa klubów. To te największe minusy.
Spadające zainteresowanie kibiców widać gołym okiem. Uważam, że trudno będzie pozyskać nam nowych fanów, bo w tej chwili rozgrywki są mało atrakcyjne. Nie bez znaczenia są transmisje telewizyjne, ale uważam, że głównym problemem jest "zły szum" wokół sportu żużlowego. Duże media mówią o nas tylko, kiedy są problemy z kasą albo dzieją się afery. Piłka nożna się od tego uwolniła. Są dyscypliną z czytelnymi zasadami. U nas tego nie ma. Potrzeba oczyszczenia, ale o tym przecież mówimy od lat, a jak było, tak nadal jest.
Kondycja finansowa klubów to w ogóle temat na oddzielną rozprawę. Co roku dziennikarze pytają mnie, czy w polskim żużlu w tym temacie widzę poprawę czy pogorszenie. Zawsze odpowiadam, że to drugie i teraz muszę niestety to znowu podtrzymać. Ostatnio spotkali się prezesi klubów. Mieliśmy dyskutować na tematy finansowe. Dotyczyło to w dużej mierze maksymalnych wynagrodzeń dla zawodników. Mówiliśmy o zupełnie innych kwotach niż początkowo planowaliśmy. Przeciwnikiem był Zbigniew Fiałkowski. Mówił, że te sumy muszą być większe. A rozsądną propozycją w ocenie wielu ludzi było 1000 zł za punkt, 50 000 zł na przygotowanie do sezonu i 1500 zł za travel. Wtedy GKM Grudziądz nie był jeszcze w Ekstralidze. Ten klub to zresztą ewenement, jeśli chodzi o kwestię awansów.
Wyższa klasa rozgrywkowa przy zielonym stoliku też nie ma dobrego wpływu na dyscyplinę. Zabijamy sportową rywalizację. Do czego ona jest potrzebna, kiedy wiemy, jaki będzie finał?
Rok 2016 nie będzie ważny dla Orła Łódź. Zastanawiam się, czy nie iść w nim drogą pani Marty Półtorak i pana Romana Karkosika. Nie chcę się już dłużej kopać z koniem. Dalsze psucie sobie nerwów jest bez sensu. Zdrowie jest tylko jedno. Wydawanie pieniędzy po to, żeby być upokarzanym też mija się z celem. Wiem, że zaraz odezwą się ci, którzy stwierdzą, że mówię tak po raz 10 albo i lepiej. Każda struna ma jednak pewne granice wytrzymałości. Przychodzi moment, że coś w końcu pęka. Ja jestem blisko słowa "dość". Nie mam zresztą wobec nikogo żadnych zobowiązań. W Łodzi było wielu gości, którzy wydawali ciężko zarobione pieniądze na sport. Nikt nie został doceniony.
Cel sportowy na sezon 2016 jest prosty - klub ma dojechać do końca sezonu. Więcej nie będę o tym pisać, bo musiałbym znowu nawiązać do skandalu, który ma miejsce w polskim żużlu. Są święta, a nie wiemy, ile będzie lig. To efekt braku czytelnych zasad procesu licencyjnego. Regulaminy nie istnieją, panuje totalny bałagan. Jak można w czymś takim funkcjonować?
Mnie już nie interesuje, ile lig będzie. Chciałbym, żeby zapadła decyzja, której wszyscy będą się trzymać przez lata, ale od razu zaznaczam, że w tej kwestii jestem pozbawiony złudzeń. To się nie wydarzy. Oni się nie określą. Co roku będzie coraz większa prowizorka. Za chwilę pewne tematy nie będą mnie dotyczyć, bo wysiądę z tego autobusu. Obrzydzono mi żużel. Nie ma sensu się starać, biegać z dokumentami na czas, płacić na czas. Po co to wszystko, skoro ktoś inny ma inne warunki. Nie mam ochoty być traktowany jak frajer.
Żużel zwalnia, kierunek jest niepokojący i trzeba wysiadać. Ja jestem facetem, który lubi porządek i kiedy go nie ma, to zwyczajnie tracę nerwy. Mało świąteczne to, co piszę, ale siedzi to we mnie od dłuższego czasu. Inaczej w tej chwili o żużlu mówić nie potrafię.
Niech na koniec będzie jednak choć trochę pozytywnie. Mam życzenia dla kibiców od Skrzydlewskich. Chciałbym, żebyście doczekali żużla, który kochacie, jako dyscypliny "numer one". Jasnych zasad, żeby każdy wiedział, jak będą wyglądać rozgrywki i regulaminu. Do tego bezpiecznych zawodów i wielu emocji. Życzę zatem normalności.
Witold Skrzydlewski
pzdr