Zero punktów Patryka Dolnego podczas meczu finałowego w Gdańsku, było dla wszystkich sporym zaskoczeniem, bowiem był on przez cały sezon liderem swojej drużyny. Wychowanek pilskiego klubu chciał szybko zapomnieć o tej wpadce i zrehabilitował się w barażu. - Muszę powiedzieć, że przez pierwsze dwa dni po meczu, to gdzieś w głowie siedziało. Nie mogłem sobie wybaczyć, ale czasu nie cofnę. Musiałem to wszystko sobie poukładać i dzięki pomocy rodziny, mojego teamu i Jarka Tkaczewskiego, czyli mojego fizjoterapeuty, doszedłem do siebie. Niepotrzebnie sobie nabijałem różne rzeczy do głowy. Mecz mi nie wyszedł, bardzo żałuję, bo chciałem jak najlepiej, ale nic nie mogłem zrobić. Tym bardziej się cieszę, że mecz ze Startem był w moim wykonaniu dość dobry i to w mojej głowie zamazuje plamę z Gdańska. Podchodziłem do barażu jak do każdego innego spotkania. Pozwala mi to w miarę dobrze punktować, bo gdybym zaczął kombinować i się spinać, to nic by z tego nie wyszło. Wiem to z mojego doświadczenia.
W meczu ze Startem Dolny rozpędzał się z biegu na bieg, a sztab szkoleniowy Polonii mógł tylko żałować, że zabrakło mu jednego oczka, by wystąpił w ostatniej gonitwie dnia. - [color=#222222]W piętnastym biegu jechali najlepsi, czyli ci którzy najlepiej punktowali. Nie wiem co by było, gdybym ja pojechał. Może byłoby tak samo, może inaczej - tego nie wiemy. Cieszę się, że wygrałem czternasty bieg, gdzie Norbert Kościuch cały czas siedział mi na ogonie. Do ostatniego metra musiałem patrzeć za siebie i spoglądać gdzie on jest, bo cały próbował mnie zaatakować, ale na szczęście udało mi się go w miarę wyczuć przez cztery okrążenia i dowieźć trzy punkty.
[/color]Przed rewanżowym spotkaniem barażu, lider pilskiego klubu jest optymistycznie nastawiony. Mimo wszystko żałuje jednak, że jego koledzy z drużyny mieli pecha i przez upadki nie dowieźli do mety ważnych oczek. - Sytuacja wygląda podobnie jak z Gdańskiem, czyli przewaga jest z jednej strony duża, a z drugiej mała. Będzie z pewnością bardzo ciężko. Niestety przez różne zdarzenia na torze kilka punktów nam uciekło. Mówię tu o upadku Mike'a Trzensioka czy Piotra Śwista. Przez to wygrana nie jest tak wysoka jak mogłaby być, ale nie możemy mieć do nikogo pretensji, bo każdy jechał ambitnie i chciał jak najlepiej. Cieszę się, że oni są cali i razem jedziemy do Gniezna pokazać się z dobrej strony. Trudno mi powiedzieć, czy lubię tamtejszy tor, bo jak pasuje to wszędzie jest dobrze. Zobaczymy jak będzie tym razem, ale jestem pełen optymizmu i tak podchodzę do tego spotkania.
Polonia Piła-Kolejarz Rawicz; dom ( 30), wyjazd ( 18),
Polonia Piła-KSM Krosn Czytaj całość