Lwim pazurem (13): Strach w oczach Cieślaka i dylemat transferowy Falubazu

- Po wyniku pierwszego spotkania w Lesznie i spojrzeniu na sytuację kadrową, w oczach Marka Cieślaka mógł pojawić się strach. Nic nie jest pewne w rewanżu - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

Strach w oczach Cieślaka i dylemat transferowy Falubazu

Po tym, co się wydarzyło w ostatnią niedzielę, strach mógł zajrzeć dość mocno w oczy Marka Cieślaka. Z jednej strony wynik w Lesznie, ale największy problem to kontuzje, które trapią najlepszą drużynę rundy zasadniczej. Ból głowy dotyczy szczególnie sytuacji Grega Hancocka. Jego przerwa w startach się przedłuża i to może wiele kosztować tarnowian. Unia nie ma teraz mocy i siły, dzięki której pokonywała wcześniej kolejnych rywali. Robota, którą musi wykonać Cieślak, stała się znacznie trudniejsza. Jaskółki będą musiały się naprawdę sporo napracować, żeby odrobić straty. To nie jest tylko 10 punktów. Jeśli ktoś tak myśli, to jest w błędzie. Należy pamiętać, że goście będą mocno skupieni i od razu w ruch pójdą rezerwy taktyczne. A Byki mają duże pole manewru, bo mają świetnych juniorów.
[ad=rectangle]
W obu półfinałach wszystko jest otwarte. Kluczowy będzie początek obu meczów. Jeśli goście utrzymają remis albo nawet wyjdą na minimalne prowadzenie, to u gospodarzy zacznie się jeszcze większa nerwówka. Czas będzie uciekać, biegów ubywać, a napięcie rosnąć. Na swoim torze tarnowianie zwykle dyktowali warunki w pierwszej fazie meczu. Teraz Cieślak zrobi wszystko, żeby jego drużyna kolejny raz zanotowała mocny początek. To ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej w tym sezonie.

Jaskółki sięgnęły po nowego zawodnika. Jacob Thorssell ma trenować przed meczem. Czy to dobry zabieg? Tak, bo gospodarze nie mają nic do stracenia. To nie jest zły żużlowiec, ale nawet jak nie wypali, to pojadą juniorzy. Ryzyko jest żadne. Może być tylko lepiej, a w play-off liczy się każdy punkt. Nic więc dziwnego, że Cieślak i działacze chcą wycisnąć ze swojego teamu wszystko, co najlepsze.

Nie potrafię teraz powiedzieć, kto znajdzie się w finale. Do końca będę obserwować, co będzie działo się ze składami poszczególnych ekip. Przed rewanżami jeszcze wiele imprez. W tej chwili nie pokuszę się o wytypowanie finalistów. Zrobię to dopiero w weekend przy okazji typowania wyników.

Drugie ważne wydarzenie ostatnich dni to zawieszenie Patryka Dudka. Nieważne, w jakich kategoriach ocenimy całą wpadkę dopingową - dla zawodnika to bolesna informacja. On był w dobrej fazie rozwoju. Piął się do góry jako senior i miał szansę zostać zawodnikiem światowego formatu. Teraz musi się dobrze nad wszystkim zastanowić i przepracować ten rok tak, żeby wrócić jeszcze mocniejszy. Będzie mu trudno, ale świat się nie kończy.

Nie wiem, jakbym zachował się jako prezes klubu, w którym jeździ Patryk. Nie chcę analizować, czy należy go karać, prosić o zwrot pieniędzy. To są wewnętrzne tematy Falubazu i żużlowca. Temat jest trudny i oni na pewno najlepiej wiedzą, jak się porozumieć, żeby było to z korzyścią dla wszystkich. Trzeba to zrobić tak, żeby obie strony miały wspólną przyszłość. W mojej ocenie, miejsce Dudka jest nadal w Zielonej Górze i to, co się wydarzyło, nie powinno nic przekreślać.

Falubaz po zakończeniu sezonu będzie mieć jednak problem i ból głowy w okresie transferowym. Z Dudkiem wiązali duże nadzieje, miał dłuższy kontrakt, a teraz? Trzeba go będzie chyba jakoś zastąpić, a już na pewno zrobić to w pierwszej połowie sezonu. Trener Rafał Dobrucki i zarząd mają o czym myśleć i pewnie już to robią.

Marian Maślanka 

Źródło artykułu: