Kacper Gomólski zdobył w Gdańsku siedem punktów i dwa bonusy w czterech wyścigach. - Nie jestem do końca zadowolony ze swojej jazdy. Największa walka była z torem, a nie z rywalami. W pierwszym i w trzecim biegu gdzie wygrałem start dojechałem na 5:1. W pozostałych wyścigach walczyłem z torem. Wraz z gospodarzami nawzajem podpowiadaliśmy sobie jak jechać. Oczywiście nie mam pretensji do Wybrzeża, bo to deszcz zniszczył nawierzchnię - zauważył zawodnik Grupy Azoty Unii Tarnów.
[ad=rectangle]
Ze względu na uraz Krzysztofa Buczkowskiego, w tarnowskim zespole pojechało w niedzielę trzech młodzieżowców. - Teraz w każdym meczu jeździmy podwójnie zmotywowani, bo Buczek jeździł dobrze, szczególnie na wyjazdach. W Tarnowie by punktować na wysokim poziomie trzeba dużo pojeździć, a i na tym torze miał fajne występy. Jedziemy dla niego, by jak najszybciej do nas wrócił i aby był zdrowy na finały - powiedział Gomólski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Naprzeciw liderów tabeli, stanęła bardzo niedoświadczona drużyna z Gdańska. Czy występy z klasowymi zawodnikami mogą w ogóle pomóc juniorom znad morza? - Na pewno jazda z takimi zawodnikami jak Greg Hancock i Janusz Kołodziej bardzo pomaga i mieli się od kogo uczyć i z czego wyciągać wnioski. Szkoda, że nie mieli łatwej jazdy. Na mniej dziurawej nawierzchni mogli pojechać jeszcze lepiej. Ja w pierwszym roku w Gnieźnie i w ENEA Ekstralidze podchodziłem do tego tak, że łapanie szprycy z takimi rywalami i tak dużo daje, bo to znaczy że jedziesz za nimi, wiesz jakie obierają ścieżki - stwierdził młodzieżowiec.
W sobotę drużyna z Gomólskim w składzie zdobyła Drużynowe Mistrzostwo Świata Juniorów. - Czuję się z tym normalnie. Wygraliśmy i bardzo się z tego cieszę, bo to mój ostatni mecz w wieku juniora i szansa, by coś zdobyć w drużynówce. Mamy złote medale DMEJ i DMŚJ. Przede wszystkim byliśmy zgraną ekipą. Pomagaliśmy sobie po każdej serii i dało to efekty. Wygraliśmy z taką przewagą i należy się z tego cieszyć - zakończył żużlowiec Jaskółek.