Patrząc tylko na wynik sportowy, musielibyśmy zlikwidować klub - rozmowa z Robertem Terleckim, prezesem Wybrzeża

Robert Terlecki przyznał, że w przypadku gdyby Renault Zdunek Wybrzeże w okienku transferowym skupiało się na wyniku sportowym, byt klubu w przyszłości byłby zagrożony.

Michał Gałęzewski: Biorąc pod uwagę wszystkie problemy, jakie dotykają klub od kilku miesięcy, walka o awans do ENEA Ekstraligi w ubiegłym sezonie miała sens? Nie lepiej było odczekać?

Robert Terlecki: W naszej sytuacji od długiego czasu pojawia się pytanie, czy lepiej jeździć w I lidze i być na jej szczycie, czy w ENEA Ekstralidze i walczyć o niższe cele. Wiadomym jest, że nie mamy dzisiaj takiego możnego sponsora, jakim była Grupa Lotos. W perspektywie najbliższych lat, jeśli ta firma nie będzie zainteresowana wspieraniem żużla na odpowiednim poziomie, będzie w ogóle ciężko utrzymać żużel w Gdańsku. To nie jest tylko moje zdanie, ale i innych osób z lokalnego środowiska. Rozmawiałem też z politykami, którzy twierdzą, że Trójmiasto trzeba odpowiednio podzielić na poszczególne dyscypliny, by każda z nich była na odpowiednim poziomie. W obecnej sytuacji mamy w regionie dwadzieścia zespołów i żaden nie jest na topie. Przykładem jest koszykówka, która po przemianach i wycofaniu głównego sponsora gdyńskiego klubu nie jest już potentatem.

Jak na ten moment wygląda współpraca z miastem? W ostatnim czasie pojawiły się sprzeczne informacje na ten temat...

- Do momentu, w którym nie będzie rozstrzygnięty konkurs, nie znamy ostatecznej kwoty, która została przyznana gdańskiemu żużlowi. W ubiegłym roku z Miasta Gdańsk oraz ze spółek związanych z miastem, otrzymaliśmy kwotę około 2 milionów złotych netto. W tym roku w konkursie ogłoszonym przez MOSiR Gdańsk na promocję miasta podano kwotę ponad 200 tysięcy złotych. To jednak wycena wartości medialnej naszych świadczeń reklamowych przygotowana przez zewnętrzną agencję, dodatkowo uwzględniająca promocję poprzez jazdę nie w ENEA Ekstralidze, a w I lidze. Szacujemy, że możemy liczyć na wsparcie z Miasta rzędu 1,350 mln zł. Rozmawiałem z władzami pod koniec ubiegłego roku i w grę wchodziły pieniądze na poziomie podobnym do ubiegłorocznego, w którym jeździliśmy w niższej klasie rozgrywkowej - może odrobinę mniejsze - i pod takim kątem budowałem zespół. Jeżeli nie otrzymamy w konkursie pieniędzy rzędu 1,350 mln zł, to na przykład temat Rafała Okoniewskiego w ogóle nie wchodzi w grę, bo przeznaczenie kolejnych funduszy na kontrakt tego zawodnika, zagroziłoby istnieniu klubu. Mamy ogony, które spłacaliśmy z 2012 roku. Ja przyszedłem do pracy w grudniu. Opierając szacunki na wsparciu miasta takiego rzędu, jak w poprzednich latach, przez co przeszacowałem budżet. Do tego doszły wcześniejsze długi. Ta sytuacja, w której jestem winien zawodnikom i pracownikom pieniądze jest dla mnie niezręczna. Przygotowaliśmy program naprawczy, dostaliśmy licencję nadzorowaną i musimy się rygorystycznie trzymać planu.

Dla Renault Zdunek Wybrzeża priorytetem jest wyprowadzenie klubu na prostą
Dla Renault Zdunek Wybrzeża priorytetem jest wyprowadzenie klubu na prostą

W tym momencie dla klubu ważniejszy jest cel organizacyjny, czy cel sportowy?

- Najważniejszy jest byt tego klubu w przyszłości. Jak znów byśmy patrzyli tylko na wynik sportowy, to musielibyśmy zlikwidować klub, nie mając perspektyw na możnego sponsora. Bardzo mocno zaciskamy pasa. Dokonaliśmy redukcji wynagrodzeń pracowników z moją osobą na czele o 20 procent. Priorytetem jest dla nas spłacanie długów wobec zawodników oraz przygotowanie sprzętowe młodzieży. Pracownicy są na szarym końcu. Trzeba patrzeć perspektywicznie. Jeżeli nie osiągniemy poziomu kwoty, którą liczymy opierając się na ubiegłorocznych rozmowach z miastem, będę się zastanawiał jakim składem jeździć u nas i jakim na wyjazdach. Dla władz ENEA Ekstraligi oraz dla nas najważniejszy jest bilans ekonomiczny. Nie będzie już odpuszczania. To ostatni rok, w którym można zrobić porządek z finansami, a niestety na drugim miejscu jest to, w jakiej klasie rozgrywkowej będziemy jeździli. W najbliższym czasie będę rozmawiał z panią dyrektor Twardowską i panem prezesem Olechnowiczem z Grupy Lotos, by osiągnąć perspektywę współpracy. Żużel to jedyna motorowa dyscyplina w regionie ciesząca się takim zainteresowaniem i trzeba ją utrzymać za wszelką cenę.

Patrząc realnie na skład Renault Zdunek Wybrzeża, po kolejnych porażkach może ubywać kibiców na stadionie. Zakładacie ten scenariusz w planowanym budżecie?

- Musimy brać pod uwagę taki scenariusz planując realny budżet. My chcemy aby żużel był i wierzę, że mimo wszystko nasi kibice przychodzili na mecze. Gorąco wierzę, że jest potrzeba żużla w Gdańsku. W ubiegłym roku pokazali, że dobre widowisko jest dla nich interesujące i potrafią szczelnie zapełnić stadion. Od 4 kwietnia ruszamy ze sprzedażą internetową biletów na inaugurację z Unibaksem Toruń i liczę, że jak najszybciej będą oni kupowali wejściówki, bo w tym momencie pieniądze są nam bardzo potrzebne. Mamy perspektywę otrzymania środków z miasta pod koniec maja i teraz mamy bardzo ciężki okres czasu.

Jaki jest więc dokładnie cel sportowy drużyny?

- Według mnie na własnym stadionie jesteśmy w stanie powalczyć o zwycięstwo z każdym. W przyszłym tygodniu powinna się wyjaśnić kwestia drugiego polskiego seniora i będziemy mogli powalczyć. Wszystko przed nami.

Terlecki wierzy, że gdańskich żużlowców stać na wygrane na własnym stadionie
Terlecki wierzy, że gdańskich żużlowców stać na wygrane na własnym stadionie

Po latach posuchy, Wybrzeże wreszcie doczekało się wychowanków potrafiących walczyć na różni z rówieśnikami. Problemy finansowe nie będą miały negatywnego wpływu na ciągłość procesu szkolenia?

- Stawiam na takich chłopaków, jak Wittstock, Beśko, czy Kossakowski. Chcemy ich puszczać rotacyjnie w meczach ekstraligowych i kto będzie się lepiej spisywał na treningach, pojedzie w lidze. Na ten moment mamy kłopot, by pozbierać zaplecze techniczne dla tych chłopaków. Mamy jeszcze dwa tygodnie, dodatkowo praktycznie codziennie podpisujemy nowe umowy z drobnymi sponsorami, co daje nadzieję na przyszłość. Trenerem miniżużlowców ma być Piotr Szymko, wspomagany przez Stanisława Chomskiego. Marek Balicki wspólnie z Tadeuszem Zdunkiem będą nadzorowali szkolenie miniżużlowców.

W ubiegłym sezonie staraliście się wprowadzać nowe inicjatywy, jak turniej rowerowy na stadionie, czy współpraca z gminami. Jak wygląda kwestia dodatkowych inicjatyw na zbliżający się sezon?

- Pomerania Bike Cup nadal będzie, dzięki współpracy z PZU, Polskim Cukrem oraz Lotto. Jeśli chodzi o gminy, to mimo że jeden ze sponsorów technicznych postawił nas w niezręcznej sytuacji, nadal chcemy kontynuować współpracę. To jest przyszłość. Chciałbym też powiedzieć kilka słów odnośnie komentarzy dotyczących prezentacji zespołu podczas imprezy Night of the Jumps. To była inicjatywa organizatorów tej imprezy, którzy przedstawili nam tę formę jako otwarcie na zupełnie innych kibiców. Wspólnie z Mariuszem Kędzielskim i Grzegorzem Rogalskim zdecydowałem, że to dobre rozwiązanie i uważam, że 7 tysięcy ludzi nie związanych z żużlem mogło zapoznać się z zawodnikami. Chcemy zorganizować bliskie spotkanie całej kadry z kibicami Wybrzeża jeszcze przed sezonem i myślę, że jest to bardziej interesujące dla kibiców związanych z klubem.
[nextpage]Jaki budżet szacujecie na ten sezon?

- Do końca sezonu chcemy pozyskać jeszcze 5,9 mln zł netto. Do tej pory wpłynęło na konto klubu 1,3 mln zł netto - mowa tutaj o wpływach na sezon 2014. Te środki albo są przeznaczane na spłatę zaległości, albo na nowe kontrakty, co też jest istotne.

Jakie klub ma zaległości na ten moment?

- Są to zaległości na poziomie 600-700 tysięcy złotych. Chodzi tutaj o zobowiązania za ubiegły sezon. Środki od sponsorów na ten sezon dopiero wpływają. Takie sytuacje jak ta z miastem, kiedy nie mamy pewności co do wysokości wsparcia finansowego z magistratu skutkują tym, że w niektórych sytuacjach musimy wróżyć z fusów.

Stadion im. Zbigniewa Podleckiego coraz bardziej odstaje pod względem infrastruktury od innych obiektów z ENEA Ekstraligi. Rozmawialiście na ten temat z MOSiR-em?

- Jesteśmy tylko i wyłącznie dzierżawcą i nie wolno nam podjąć jakichkolwiek działań bez uzgodnień z MOSiR-em i wszystko zależy od miasta.

Gdańscy kibice nadal będą chętnie uczęszczali na stadion?
Gdańscy kibice nadal będą chętnie uczęszczali na stadion?

Nie obawiacie się tego, że zawodnicy będą protestować podczas sezonu, nie mając pieniędzy na czas?

- Sezon się nie zaczął, więc nie ma co mówić o nadchodzących zaległościach. Uprzedziłem zawodników i mają jasną sprawę jak wygląda sytuacja klubu.

Wyjaśniliście już sytuację z Thomasem H. Jonassonem, który nie przyjechał na prezentację drużyny mimo, że został jej kapitanem?

- Thomas trenował w Gdańsku w czwartek i całkiem dobrze sobie radził. Wszystko jest wyjaśnione. Thomas wie jak wygląda sytuacja. Powiedziałem mu, że jak chce, to nie będę go trzymał na siłę. Jeśli któryś z zawodników nie będzie w stanie zaakceptować sytuacji z przewidywanymi terminami płatności, to może odejść. Na szczęście na razie nie szykują się żadne ubytki kadrowe.

Problemy finansowe ma nie tylko Wybrzeże. Dlaczego w obecnych czasach tak trudno jest przyciągnąć do żużla sponsorów?

- Rozmawiając zawodnikami wiem, że kryzys który mamy obecnie, nie jest obecny tylko w Polsce, ale i w Szwecji, czy w Anglii. Jeszcze niedawno pozyskanie sponsora indywidualnego dla zawodnika na 10 tysięcy złotych nie było żadnym problemem. Dzisiaj znalezienie firmy chcącej przeznaczyć tysiąc złotych na indywidualny sponsoring żużlowca jest bardzo trudne. Obraz przedstawia się czarno. Kryzys dotknął wszystkich bardzo, a sport jest grupą, która płaci frycowe w takich przypadkach. Duże firmy koncentrują się albo na rynek lokalny, gdzie są od wielu lat postrzegani jako sponsor miejscowej drużyny, czego przykładem jest Grupa Azoty w Tarnowie, albo szukają dużych wydarzeń sportowych i koncertów, gdzie dużo łatwiej dotrzeć do szerokiej grupy odbiorców. Każda dyscyplina przyciąga małą grupę odbiorców patrząc globalnie. Obserwuję niektóre dyscypliny, na których mecze przychodzi po 500 osób w najwyższej klasie rozgrywkowej, a ten zespół wygrywa i ma spory budżet. Musimy myśleć w Trójmieście o tym, by się nastawić na danie kibicowi rozrywki sportowej na wysokim poziomie. Przykładem jest Zielona Góra, mająca dwie dyscypliny na które przychodzą komplety widzów. Ci ludzie są związani z tymi dyscyplinami i wraz z władzami i firmami lokalnymi patrzą na przywiązanie kibiców i na całą otoczkę.

Turniej na PGE Arenie Gdańsk jest już pewny?

- Rozmawiamy z operatorem stadionu na temat warunków umowy. PGE Arena Gdańsk to obiekt multifunkcjonalny, z głównym nastawieniem na piłkę nożną. Wobec tego każdy chcąc zorganizować inną imprezę, musi ponieść koszt z tytułu wymiany trawy. Do organizacji turnieju motywuje nas to, że sponsorzy wykładający pieniądze na Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Par Klubowych nie są zainteresowani przekazaniem pieniędzy na ligę. Gdybyśmy zrezygnowali z organizacji tej imprezy, automatycznie odcięlibyśmy możliwość finansowania klubu poprzez przychód z biletów. To jeden z elementów całej układanki. Ceny biletów będą się zaczynały od 30-35 złotych. Na zawody będzie mogło przyjść 40 tysięcy osób. Turniej odbędzie się 5 lipca i liczę, że frekwencja dopisze. Szczegóły ogłosimy po podpisaniu wszystkich umów na konferencji prasowej. Turniej pokaże na żywo otwarta telewizja. Czeka nas dużo zadań. Organizacja tej imprezy to potężne przedsięwzięcie. Mamy określoną grupę osób i musimy wszyscy się włączyć do działania. Czeka nas akcja bilbordowa przy stadionach żużlowych w całej Polsce, filmy promocyjne, współpraca z portalem SportoweFakty.pl, z telewizją. To nie jest tak, że naciśnie się guzik i wszystko się zrobi.

Turniej na PGE Arenie Gdańsk jest szansą na ratunek klubu żużlowego
Turniej na PGE Arenie Gdańsk jest szansą na ratunek klubu żużlowego

Co robicie by klub miał w przyszłości mniejsze problemy niż obecnie?

- Nie udało mi się spełnić wszystkich obietnic. Wynika to z tego, że płynność finansowa klubu cały czas jest niesatysfakcjonująca i trudno podejmować kolejne zobowiązania, wiedząc że nie ma się z czego spłacić starych. Chciałbym, by to widowisko wyglądało lepiej, ale musimy patrzeć na to, by najpierw się kasa zgadzała co do złotówki, a następnie ewentualną nadwyżkę przeznaczać na wzmocnienia i kolejne inicjatywy. Nie można schodzić z pewnego poziomu. Jest w przygotowaniach nowa forma gastronomii, nowe pawilony które będą na koronie stadionu. Również myślimy o zorganizowaniu żużlowych dni otwartych dla pracowników firm będących sponsorami. Może dać to odpowiedni zastrzyk do kasy klubu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: