Katarzyna Łapczyńska: Sezon 2013 już dawno za nami, z pewnością zdążyłeś go dokładnie przeanalizować. Jesteś zadowolony ze swojej postawy?
Adrian Cyfer: Oczywiście, analizy już za mną. Z końcówki ubiegłego sezonu mogę być zadowolony, moja jazda była pewna. Początek niestety nie był tak dobry, ale bardzo pomogły mi starty w Grudziądzu, gdzie pojawiłem się kilka razy jako gość. Rozjeździłem się i wróciłem do normy. Ogólnie rok 2013 mogę uznać za udany.
Czujesz się porównywany do Bartosza Zmarzlika, który jest ulubieńcem gorzowskich kibiców? Jesteście w tym samym wieku, a Zmarzlik ma już na swoim koncie sporo sukcesów, w tym podium w zawodach Grand Prix.
- Na pewno tak. Staram się jednak skupiać na sobie. Z roku na rok jeżdżę coraz lepiej, rozwijam się. Tę zimę przepracowałem intensywnie i właściwie już czuję się na siłach, by rywalizować w zawodach, choć przygotowania się jeszcze nie skończyły. Mam duży głód jazdy. Traktuję to jako mobilizację.
Jak wygląda sprawa twojego kontraktu? Chciałeś przejść na zawodowstwo, skąd taka decyzja?
- Na razie nie mogę się wypowiedzieć na temat kontraktu. Podjąłem taką decyzję, by móc się dalej rozwijać. Nie chcę stać w miejscu. Zależy mi na tym, żeby moje zaplecze sprzętowe było coraz lepsze, abym miał możliwość testowania silników. Póki co jednak nic na temat kontraktu nie wiem. Na ten moment jest cisza.
Na co stać przebudowaną Stal Gorzów w Enea Ekstralidze 2014?
- Stać nas na finał. Chciałbym, żebyśmy się w nim znaleźli. Nie należy jednak niczego zakładać z góry i nie wolno nikogo lekceważyć. Cała liga jest bardzo wyrównana, nie ma lepszych i gorszych drużyn.
Czy planujesz starty w ligach zagranicznych?
- Tak. Gdy otworzy się drugie okno transferowe w Szwecji, chciałbym dołączyć do jakiejś drużyny w Allsvenskan. Dodatkowo mam możliwość jazdy w Danii jako gość i na pewno z niej skorzystam, gdy tylko znajdzie się wolny termin. Chcę wystartować w jak największej ilości imprez i rywalizować z najlepszymi.
Od jakiegoś czasu współpracujesz z psychologiem. Na czym owa współpraca polega?
- Korzystam z usług psychologa od dwóch lat. To spore wsparcie. Ćwiczę koncentrację, opanowanie i refleks. To przekłada się na jazdę i wyniki na torze, więc jestem bardzo zadowolony i z pewnością będę tę współpracę kontynuował.
Czy masz jakiś czas wolny poza żużlem? Jeśli tak, to jak go spędzasz?
- Staram się spędzać go aktywnie. Jeżdżę na motocrossie, który jest jednocześnie moją pasją i dobrym treningiem przed torem żużlowym. Oprócz tego dużo czasu spędzam w warsztacie, zajmując się sprzętem.
Jak udaje ci się pogodzić życie towarzyskie młodego człowieka, szkołę i zawodowe uprawianie sportu?
- Szczerze mówiąc mam niewiele czasu dla siebie. W szkole jest ciężko, ale regularnie nadrabiam zaległości. Mam indywidualny tok nauczania, więc nie muszę zaliczać niczego w określonym terminie. Na szczęście normalnie przechodzę z klasy do klasy, został mi ostatni rok liceum. Dużo pracuję w zimowej przerwie, aby mieć więcej luzu w sezonie.
Jaki jest Adrian Cyfer w trakcie zawodów? Nerwowy, a może niebywale spokojny?
- Czasami pojawia się lekki stres, ale gdy tylko wsiądę na motocykl, to znika. Zapominam o wszystkim, wyłączam się. Na ogół do każdych zawodów podchodzę na luzie, wtedy znacznie łatwiej o dobry wynik.
Jakie są twoje cele na nadchodzący sezon?
- Na pewno chciałbym awansować do wszystkich młodzieżowych finałów, tak jak w ubiegłym roku. Tym razem jednak marzy mi się walka o medale. Jeśli chodzi o ligę, za cel stawiam sobie jazdę na takim poziomie, jak w końcówce sezonu 2013. To jednak tylko plany - staram się podejść do tego z pełnym luzem i spokojem. Przy okazji chciałbym podziękować moim sponsorom - Pani Sylwii, Panu Robertowi, Panu Jarkowi i Tomkowi, a także rodzinie za ogromne wsparcie oraz mechanikom za współpracę w ubiegłym roku.