"Slammer" poruszył działaczy Włókniarza. "Na pewno nie chce zarobić na Maksie"

- Były czasy, kiedy nie mógł się odpędzić od fanów, a kobiety na jego widok niemalże mdlały - mówi o Sławomirze Drabiku Paweł Mizgalski. Teraz "Slammer" czuwa nad karierą swojego syna.

47-letni Sławomir Drabik przez zdecydowaną większość żużlowej kariery ścigał się w barwach Włókniarza Częstochowa. Z racji tego, że KSM ograniczał jego szanse na występy w klubie, w 2011 roku wysłano go jednak na wypożyczenie. Choć "Slammer" zakończył karierę w rybnickim RKM-ie ROW, od początku zakładał, że jego syn - Maksym, pójdzie w jego ślady i rozpocznie przygodę z żużlem w barwach Włókniarza.

Jak przyznaje prezes częstochowskiego klubu, Paweł Mizgalski, Sławomir Drabik jest osobą wzbudzającą kontrowersje. - Trzeba powiedzieć sobie wprost, ze życie Sławka nie zawsze było kolorowe. W przeszłości przylgnęła do niego łatka imprezowicza i kogoś mało poważnego. My mieliśmy jednak okazję poznać go z zupełnie innej strony. Krytyka pod jego adresem pojawiła się ponownie, gdy zaczął zajmować się rozwojem kariery swojego syna. Słyszymy i czytamy wiele krzywdzących komentarzy, chociażby na temat tego, jakoby chciał on na Maksie po prostu zarobić. My wiemy, że to nieprawda - podkreślił Paweł Mizgalski.

Zdaniem prezesa Włókniarza, "Slammer" podchodzi do kariery swojego syna z pełnym zaangażowaniem. - Sławek to troskliwy, dbający o swoje dziecko ojciec. To, jak bardzo zależy mu na przyszłości swojego potomka, dosłownie nas poruszyło. Pamiętam, że to on jako pierwszy przyszedł do klubu, prosząc o wsparcie dla Maksa. Muszę podkreślić, że Sławkowi nie zależy jedynie na żużlowej karierze syna. W równie dużym stopniu skupia się też na jego edukacji. Ważne jest to, by Maks potrafił pogodzić żużel z zajęciami w szkole. Sławek nieustannie powtarza mu, że kariera sportowa to nie wszystko. Trzeba też mieć jakiś zawód i już teraz myśleć o tym, co będzie się robić po zakończeniu jazdy na żużlu - dodał Mizgalski.

- Sławek to troskliwy, dbający o swoje dziecko ojciec - podkreśla Paweł Mizgalski
- Sławek to troskliwy, dbający o swoje dziecko ojciec - podkreśla Paweł Mizgalski

Syn Sławomira Drabika związał się z częstochowskim klubem 3-letnim kontraktem. Przedstawiciele Włókniarza ubolewają jednak nad tym, że team Drabików nie otrzymał jak dotąd większego wsparcia ze strony lokalnych sponsorów. - Jest to rzecz nieco niezrozumiała. Pamiętajmy o tym, że za Sławkiem szalała kiedyś cała Częstochowa. Były czasy, kiedy nie mógł się odpędzić od fanów, a kobiety na jego widok niemalże mdlały. Osób, które oferowały mu swoje wsparcie było wówczas wiele. Dziś, kiedy próbuje budować karierę swojego syna, tych przyjaciół o dziwo jest coraz mniej. Sam pamiętam wiele osób, które nie tak dawno lubiły pojawiać się ze Sławkiem na stadionie i pozować do wspólnych zdjęć. Co ciekawe, pomimo dostępnych środków i możliwości, ich pomoc jest teraz znikoma. Wierzymy jednak, że podpisanie z Maksem kontraktu zawodowego sprawi, że sponsorzy się pojawią - podsumował.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: