Egon obecnie pełni funkcję klubowego mechanika. Przez cały sezon czuwał nad tym, by drużyna dysponowała dobrym sprzętem. Nie bez powodu czuł się odpowiedzialny za wszystko, co działo się na torze.
Eugeniusz Skupień długo czekał na to, aż trener Jan Grabowski wyrazi zgodę na jego udział w treningu. W końcu przyszło mu wypróbować nowy sprzęt jednego z zawodników.
- Uczucie normalne. Tak jak zawsze. Czekałem na to prawie rok, bo trener nie chciał mi na to pozwolić w sezonie w ogóle wyjechać na tor. Po wielkich ekscesach w końcu się zgodził. No i pojeździłem sobie. Chciałem wypróbować nowe silniki Bridgera, byłem ciekawy jak się w ogóle na tym jeździ - powiedział Eugeniusz Skupień.
Pierwsze okrążenia na torze żużlowym pokonywał pod okiem brata Antoniego. Podobnie, jak on, licencję żużlową zdobył dopiero w wieku dziewiętnastu lat. Mimo tego, iż oboje okazali się znakomitymi jeźdźcami, żużel nie był ich rodzinną tradycją. Rodzice nie chcieli się zgodzić na trenowanie tak niebezpiecznego sportu.
- Żużel w mojej rodzinie to nie była tradycja. Pierwszy był mój brat. Potem kolejno zaczęli trenować nasi sąsiedzi, koledzy. Później dopiero ja zacząłem. Musiałem niestety czekać do czasu, aż skończę osiemnaście lat, bo rodzice nie chcieli podpisać mi zgody. Zacząłem bardzo późno, kiedy miałem dziewiętnaście lat - opowiedział popularny Egon.
Mówi się, że Eugeniusz Skupień to jeden z najbardziej utytułowanych rybnickich żużlowców lat dziewięćdziesiątych. Obecny mechanik chętnie wspomina lata 91-98, w których odnosił największe sukcesy.
Pechowy okazał się dla niego rok 98, po którym ciężko było mu wrócić do swobodnej jazdy. Jeździec doznał złamania obu rąk. Ból towarzyszył mu nieustannie, co uniemożliwiało mu ściganie na wymagających i trudnych torach.
- Każdy mój sezon pozostał w pamięci. Myślę, że lata dziewięćdziesiąte to najlepsze i najszczęśliwsze chwile w moim życiu. Oczywiście miewałem gorsze chwile. W roku 98 złamałem obie ręce i można powiedzieć, że zakończyłem tym swoją karierę. Później jeździłem jeszcze w drugiej lidze, ale to już nie było to. Ręce nie pozwalały mi na swobodą jazdę - powiedział Skupień.
Eugeniusz Skupień nieustannie był związany ze sportem żużlowym. Dziewiętnastoletnia kariera, próby w żużlu amatorskim, w końcu prowadzenie warsztatu na stadionie MOSiR. Jego zdaniem, patrząc z perspektywy lat, żużel nie ewoluował. Zmienił się tylko sprzęt.
- Jeszcze niedawno jeździłem w amatorach i według mnie - nic się nie zmieniło. Żużel jaki był, taki wciąż jest. Może tylko silniki się zmieniły, bo inaczej pracują i trzeba jeździć na wyższych obrotach - twierdzi obecny mechanik.
Działacze ŻKS ROW twierdzą, że Eugeniusz Skupień w dużym stopniu przyczynił się do odbudowy rybnickiego klubu. Nie bez powodu uzyskał miano Mistrza Warsztatu. Jego zdaniem, dla drużyny był to bardzo trudny sezon, a on czuł się odpowiedzialny za całą ekipę.
Egon jest zadowolony ze sportowego sukcesu rybniczan. Okazało się, że zakontraktowanie Lewisa Bridgera, Vaclava Milika, czy młodych Rosjan było strzałem w dziesiątkę. Zagraniczni zawodnicy wypełniali braki wychowanków klubu.
- Odczuwam większy stres będąc mechanikiem, niż zawodnikiem. Czy to przed zawodami, czy to w trakcie. Czuję się w jakimś stopniu odpowiedzialny za to, co się dzieje. Cieszę się, że drużyna awansowała, ale to był bardzo stresujący sezon dla nas. Zawodnicy, na których się liczyło w sezonie zawiedli. Jak nie Michał Mitko, tak znowu Roman Chromik. Na szczęście zawsze ktoś inny lepiej pojechał. Dobrze, że weszliśmy, choć przy wielkim szczęściu - powiedział Eugeniusz Skupień.
Rybnicki żużel przeszedł istną rewolucję. Całkiem nowy klub, całkiem nowi ludzie i całkiem nowe podejście do sportu. Prezes Krzysztof Mrozek zabiegał o to, by odbudować dobre imię drużyny. Eugeniusz Skupień, podobnie jak wszyscy zawodnicy jest zadowolony ze współpracy z ŻKS ROW. Mechanik chwali działania włodarzy. Nie ukrywa też, że przyszły sezon będzie jeszcze trudniejszy. Drużyna potrzebuje wzmocnień, co będzie nie lada wyzwaniem dla prezesa.
- Ogólnie wszystko się zmieniło. Wszystko jest poukładane, tak jak ma być. Fakt, że jeszcze są braki w sprawach organizacyjnych. Mimo to, wszystko funkcjonuje bardzo dobrze. W przyszłym sezonie musimy się bardzo wzmocnić seniorami i zagranicznymi zawodnikami. Wypadałoby jeszcze rozejrzeć się za jednym, może dwoma juniorami. Na rynku polskim nie ma zbyt wielkiego wyboru, może coś prezes wymyśli - powiedział obecny mechanik ŻKS ROW.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!