Przed rozpoczęciem spotkania ciężko było się pokusić o wytypowanie końcowego rezultatu. GKM chciał zmazać plamę po bolesnej porażce w Daugavpils, a Orzeł musiał zrobić wszystko, aby przedłużyć sobie szanse na utrzymanie w lidze. Pierwsze wyścigi były bardzo wyrównane, ale dalsza część zawodów należała już do gospodarzy. - Na każdy mecz się bardzo mocno mobilizujemy. Nie chodzi o to, żeby mówić o występach zawodników w ostatnich meczach, tylko wyciągać wnioski i ze sobą współpracować. Ta współpraca daje efekty i jeżeli jeden zawiedzie, to drugi go zastąpi. Orzeł przyjechał w bardzo mocnym składzie i walczył o wszystko. Nasi chłopacy pojechali ze spokojem i zrobili swoje. To, że na początku mieliśmy przewagę zaledwie dwóch, czy czterech punktów niczego nie oznacza. Liczy się ostateczny wynik. Ten wynik idzie w świat i to jest najważniejsze - skomentował sternik pomorskiego klubu.
Bohaterem miejscowych okazał się Hubert Łęgowik. Wychowanek częstochowskiego klubu imponował przede wszystkim przemyślaną jazdą i zakończył mecz z dorobkiem 10 punktów i bonusu. - Z Hubertem rozmawialiśmy już podczas półfinału Srebrnego kasku. Jesteśmy z nim w stałym kontakcie i nie jeździł u nas dlatego, że Włókniarz nie chciał nam go wypożyczyć, bo zasłużył sobie po prostu na jazdę w częstochowskim klubie. Lubi jeździć na naszym torze, wprowadza fajną atmosferę i jest ważnym ogniwem. Jeszcze jedna małą dygresja - kiedy Hubert schodził do parkingu po pożegnaniu z kibicami, to powiedziałem do niego, że ta dwójka w pierwszym biegu taka trochę nieciekawa. Zrobił duże oczy i się uśmiechnął (śmiech). I o to własnie chodzi. To jest budowanie atmosfery i wydaje mi się, że ta atmosfera w naszym klubie jest tak zbudowana, że chłopacy wiedzą o co jadą, a my musimy im pomóc - powiedział Zbigniew Fiałkowski.
Przed drużyną Roberta Kempińskiego ostatni mecz rundy zasadniczej w Ostrowie. Sponsor łódzkiej drużyny, Witold Skrzydlewski twierdzi, że GKM specjalnie przegra to spotkanie, aby w lepszej sytuacji przystąpić do rundy play-off. - Pan Witek słynie z takich wypowiedzi. Rozmawialiśmy z nim praktycznie przez cały mecz w miłej atmosferze. Nie jedziemy do Ostrowa po to, żeby przegrać. Jeżeli byśmy zakładali taki scenariusz, to w ogóle byśmy tam nie pojechali i taniej by nam to wyszło. Chcemy tam zwyciężyć, zresztą jak wszędzie. Zdarzają się jednak różne sytuacje, jak nasza przegrana z Gdańskiem u siebie, w Łodzi, czy Daugavpils. Nie oddamy tego meczu i zrobimy wszystko, aby wygrać. Cel jest taki, żeby wyjechać z Ostrowa co najmniej z bonusem, a liczymy na zwycięstwo - przekonuje Fiałkowski.
Grudziądzcy kibice cały czas czekają na kolejne informacje w sprawie powołania spółki i wybrania władz klubu. Jak na ten moment przedstawia się sytuacja w tej sprawie? - Wszystko jest już w bardzo zaawansowanym stopniu. Przekazanie nastąpi lada moment. Czekamy cały czas na załatwienie wszystkich kwestii formalnych, czyli m.in. wszystkich papierów z GKSŻ-u. Zrobimy to walne, bo wszyscy chcemy je zrobić. Na pierwszym miejscu stawiamy jednak klub i jego wynik sportowy. Tamte rzeczy toczą się tak jak się toczą i kibice powinni być przede wszystkim zadowoleni z tego wyniku, który jest w tej chwili. Sprawę powołania spółki na pewno doprowadzimy do końca. Pytań jest w tym momencie wiele, ale my chcemy naprawdę jak najszybciej to zakończyć. Nadal trwają jednak wszystkie procedury administracyjno-formalne - kończy prezes Stowarzyszenia GTŻ.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!