- Jak widzieliście, wszyscy nasi zawodnicy walczyli i nie było tak, że wszystkie biegi przegrywamy podwójnie. Ja jestem tutaj trenerem i nie będę tolerował odpuszczania, że jak już jest skład słabszy, to nie walczymy - dodał szkoleniowiec Intaru.
Trener Intaru nie myśli jeszcze o tym, czy w przyszłym roku nadal poprowadzi miejscowy zespół. - Na razie trwa jeszcze obecny sezon. O tym rozmawiać będziemy już po jego zakończeniu. Musimy wiedzieć jak będą wyglądały sprawy finansowe i kadrowe. My w tegorocznych rozgrywkach mieliśmy za zadanie awansować do pierwszej czwórki, a potem jeszcze nadarzyła się okazja, aby powalczyć o baraże. Jeden mecz zawalił wszystkie nasze plany, także gdybanie teraz, co będzie za kilka miesięcy nie ma najmniejszego sensu - twierdzi Grabowski.
Ostrowski klub zawodzą też obcokrajowcy. W Bydgoszczy nie zobaczyliśmy między innymi Daniela Nermarka, - We wtorek dwa tygodnie temu z powodzeniem startował w Eiltserien, a potem w rozmowie z nami potwierdził, że jest gotowy na mecz z Wybrzeżem. Następnie po jednym biegu wycofuje się z powodu bólu kolana. Ale wiadomo, że jest to człowiek i po jakimś czasie kontuzje mogą się odnowić w najmniej spodziewanym momencie - zakończył poirytowany Grabowski.