Już przed sezonem Unibax Toruń obok Stelmet Falubazu Zielona Góra stawiany był w roli faworyta rozgrywek ENEA Ekstraligi. Trener Stali Gorzów zdaje sobie z tego sprawę, ale wierzy w swoich żużlowców. - Patrząc na przedsezonowe rozważania, to Toruń jest jednym z kandydatów do finału. Jest mocnym przeciwnikiem, bardzo groźnym u siebie. Nie jesteśmy faworytem w tym spotkaniu, ale będziemy walczyć. Nie chcemy jechać na pożarcie - przyznał Piotr Paluch.
W minioną niedzielę ekipa z miasta nad Wartą dość niespodziewanie i w słabym stylu przegrała z PGE Marmą Rzeszów 42:48. O tamtym spotkaniu gorzowianie chcą jak najszybciej zapomnieć. - Musimy się otrząsnąć po porażce z Rzeszowem u siebie i jechać z podniesioną głową, aby w następnych meczach było lepiej - mówił. - Nastroje zostały podrażnione. Zawodnicy wiedzą, że nie stanęli na wysokości zadania i teraz będą chcieli się zrehabilitować bardzo dobrą jazdą - dodał.
Być może Stali pomoże fakt, że kontuzji uległ Darcy Ward. Nie wiadomo, czy "Darky" wystąpi w sobotnim Grand Prix w Bydgoszczy oraz w niedzielnym meczu. Szkoleniowiec "żółto-niebieskich" nie zamierza jednak liczyć na osłabienia torunian. - Nie patrzę na to, że on ma kontuzję. Może pojedzie, a może nie. Jeśli nie, to będzie ZZ-tka za niego i trzech czy czterech zawodników może równie dobrze wypaść. Z pewnością jest to osłabienie drużyny toruńskiej, bo był kluczowym zawodnikiem w ostatnim meczu. Trzech podstawowych żużlowców może go zastąpić oraz Kamil Brzozowski albo junior - stwierdził wieloletni kapitan Stali.
W tym tygodniu gorzowska drużyna dużo trenowała. Już od wtorku niemal wszyscy jeźdźcy kręcili próbne kółka na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Wtorek i środę również poświęcono na jazdę na własnym torze. Z kolei w piątek zaplanowano wspólny trening z Falubazem. - W środę była większość drużyny oprócz Sundstroema i Iversena. Codziennie jeździ Nermark, by złapać ten luz. Widać było, że w miarę wychodzą mu starty, ale gorzej było na trasie i musi bardzo dużo jeździć. To on był antybohaterem spotkania z PGE Marmą - zdecydowanie wskazał przyczyny porażki opiekun gorzowskiej Stali.
Piotr Paluch wypowiedział się także na temat Piotr Śwista, który krytycznie odniósł się do pomysłu trenowania w niedzielę rano przed meczem. - W tamtym roku w każdą niedzielę odbywaliśmy trening i było w porządku. Tor był trudny, ale wszyscy mieli za zadanie tylko wystartować i przejechać drugi łuk, bo ten był ok. Nie przeszkadzało to innym zawodnikom. To są profesjonaliści i takie rzeczy nie powinny im przeszkadzać. Nie sądzę, by zaszła taka sytuacja, że Daniel Nermark rano się przestraszył toru i miał później blokadę. Podczas zawodów tor był w dużo lepszym stanie. To jest zawodowiec - uciął spekulacje szkoleniowiec.
Poznaliśmy już awizowane składy na niedzielny pojedynek. Czy w głowie trenera zrodził się już jakiś pomysł na korektę tego zestawienia? - Przemyślenia są, ale wszystko będzie wiadomo po treningu w Zielonej Górze, w którym pojadą wszyscy oprócz zawodników startujących w Grand Prix - powiedział tajemniczo.
Nie zabrakło także krótkiej analizy przed bydgoską rundą Indywidualnych Mistrzostw Świata. Trener Stali Gorzów wierzy, że jego zawodnicy, czyli Kasprzak i Iversen spiszą się lepiej niż w Nowej Zelandii. - Wielu zawodników startuje w Grand Prix i wielu z nich jedzie potem w polskiej lidze, więc trudno wyrokować, jak to na nich wpłynie. Jeżeli pojadą dobrze, to będą naładowani i pojadą lepiej w niedzielę, ale to zależy też od ustawień motocykla, samopoczucia i formy. Przy dobrej formie pokuszą się w Toruniu o dobry rezultat, a w Grand Prix myślę, że duże szanse ma Iversen, bo widać, że jest w gazie. Będzie się liczył w walce o półfinał. On lubi bydgoski tor - ocenił.
Na koniec zapytaliśmy o podejście do niedzielnego pojedynku z Unibaxem Toruń. - To jest sport. Jedziemy walczyć. Tanio skóry nie sprzedamy - zakończył Piotr Paluch.