Matej Kus: Czuję się coraz lepiej

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Matej Kus uległ groźnemu wypadkowi w ostatnim swoim biegu w Lendavie podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Europy. Prosto ze stadionu odwieziony został do szpitala, w którym przebywał kilka dni. Następnie zawodnika przetransportowano do Czech, gdzie znów konieczny okazał się pobyt w szpitalu. Obecnie Kus jest już w domu.

W tym artykule dowiesz się o:

- Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej i jestem z tego powodu szczęśliwy - mówi Kus. - Ta kontuzja pod koniec sezonu to pech, ale z drugiej strony czemu mówić o pechu, skoro wiem, że tylko taka kontuzja po tak groźnym upadku to dla mnie szczęście. Czech do domu powrócił w czwartek. Czeka go jeszcze kilkudniowa przerwa w startach. - Już dwa dni jestem w domu, lecz muszę jeszcze przez dziesięć dni leżeć w łóżku. Po tym upadku miałem mocno poobijane płuca i nerkę.

To właśnie uraz nerki był powodem ponownego pobytu w szpitalu. Młody Czech nie może się już doczekać wznowienia treningów. - Będę zadowolony kiedy już zacznę jeździć. Ufam sobie i myślę, że pojadę bez presji. Moim największym celem teraz jest jak najszybszy powrót na tor. Jestem w kontakcie telefonicznym z mechanikiem, a on ma już wszystko przygotowane na imprezy. Tym czasem brakuje czegoś zupełnie innego niż sprzęt. Kus żałuje, że jego przerwa w startach osłabiła ukraiński klub. - Szkoda, że nie mogłem pomóc mojemu klubowi Ukrainie Równe w play off. Dziękuję zarządowi i pozdrawiam wszystkich kibiców. Bardzo lubię tam jeździć. Dziękuję też wszystkim za pomoc w Lendavie, przede wszystkim mojemu tacie.

Źródło artykułu: