Już przed rozegraniem sobotniej rundy cyklu Grand Prix w Gorzowie było wiadomo, że może dojść w niej do kilku niespodzianek. Kontuzjowanego Jarosława Hampela zastępował bowiem utalentowany i będący w dobrej formie Martin Vaculik, a dziką kartę na te zawody otrzymał nieprzewidywalny siedemnastolatek z Gorzowa, Bartosz Zmarzlik. Ostatecznie ci, którzy walczyli "jedynie" o pokazanie się żużlowemu światu, byli głównymi bohaterami gorzowskiego wieczoru. Słowak w cuglach wygrał zawody, a Polak niespodziewanie zajął trzecie miejsce. - Rozstrzygnięcia w gorzowskiej rundzie to niesamowita sprawa. Wygrywa zawodnik, który jest rezerwowym cyklu i zastępuje Jarka Hampela. Martin Vaculik pokazał, że jedzie pewnie i jest w formie. Nie mam wątpliwości, że wygrał zasłużenie. Trzecie miejsce zajął z kolei siedemnastoletni Zmarzlik, który otrzymał dziką kartę. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z odświeżeniem podium - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Piotr Szymański.
Przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego w bardzo dobrych słowach wypowiadał się na temat wychowanka Stali Gorzów. - Przed zawodami rozmawiałem z mamą Bartka Zmarzlika i upewniałem się, że jest on spokojny przed turniejem. Mówiłem aby się nie denerwował, że nie warto, że trzeba do tych biegów podchodzić bez zbędnych emocji. Przed momentem, tuż po zawodach rozmawiałem zaś z jego tatą i wspominaliśmy czasy sprzed kilku, bodaj czterech czy pięciu lat, gdy obserwowaliśmy małego Bartka jeżdżącego na torze, który rodzina Zmarzlików ma obok swojego domu. Miał wtedy dwanaście lat, dziś ma siedemnaście i zajął trzecie miejsce w turnieju z cyklu Grand Prix - podsumował.
Pod koniec turnieju Polacy bardzo dobrze wychodzili ze startów i to głównie dzięki temu wygrywali swoje półfinałowe biegi. Na szczęście zarówno Zmarzlik jak i Tomasz Gollob ustawiali się na skrajnie ulokowanych polach, więc przed finałem mogli wybrać najlepsze dla siebie rozwiązania. Plany pokrzyżowały jednak warunki atmosferyczne. - Gdyby przed ostatnim biegiem nie zaczął padać deszcz, mogło być zupełnie inaczej. Polacy byli w formie, startowali ze swoich pól i mieli ogromną szansę na triumf. Nie ma sensu jednak gdybać. Patrząc na ostatnie tygodnie i występy naszych rodaków w Grand Prix, rozstrzygnięcia z Gorzowa są dla nas niebywałym sukcesem - zauważył Szymański.
Rzeczywiście ostatnie tygodnie w Grand Prix były dla Polaków nieudane. W Kopenhadze fatalnie upadł Jarosław Hampel, a Tomasz Gollob zdobył tylko trzy punkty. Wcześniej, w Goteborgu było lepiej, choć żaden z naszych reprezentantów nie awansował do półfinałów. Wyniki te nie napawały optymizmem przed zbliżającym się wielkimi krokami Drużynowym Pucharem Świata. - Cieszy mnie więc dobra postawa Tomasza Golloba - powiedział z ulgą Szymański. - Początek miał nienajlepszy przez słabe starty, ale potem widzieliśmy już tego Golloba, którego wszyscy doskonale znają. Szczególnie jest to zadowalające, że wysłaliśmy już do FIM-u podstawową czwórkę na Drużynowy Puchar Świata. Tomek pojedzie jako kapitan, a poza nim na torze pojawią się też Grzegorz Walasek, Maciej Janowski i Janusz Kołodziej. W rezerwie pozostają Krzysztof Buczkowski, Patryk Dudek i Piotr Protasiewicz - zakończył przewodniczący GKSŻ-u.
Ale jakie oszczędności trybuna , dwuosobowa , 2 ochroniarzy bo po co więcej , Czytaj całość